Umowa ponad głowami zainteresowanych?
Krajowy Związek Plantatorów Buraka Cukrowego obawia się, że w przypadku umowy z krajami Mercosur może stać się tak, jak w przypadku Ukrainy, kiedy to wynegocjowano nową umowę ponad głowami polskiego ministerstwa rolnictwa, ponad głowami związków rolników i organizacji społecznych. W tej umowie przewidziano, że z Brazylii i Paragwaju w wyniku dwóch nowych kontyngentów taryfowych mogłoby wjechać do Unii Europejskiej 190 tys. t cukru o zerowej stawce celnej. Niepokojące są też zapisy wskazujące na dostęp do unijnego rynku etanolu z Brazylii, który docelowo miałby wynieść łącznie 8,2 mln hl, czyli 15% produkcji etanolu w UE, co jest porównywalne z produkcją etanolu z buraków we Francji.
Cena cukru spada - dlaczego?
– Jeszcze niedawno, podczas wizyty unijnego komisarza ds. rolnictwa Christophe’a Hansena w Poznaniu przy okazji Kongresu Odnowy i Rozwoju Wsi, brałem udział w spotkaniu z komisarzem. Zapewniał nas wtedy, że do końca roku unijny kontyngent na cukier w handlu z Ukrainą zostanie na poziomie przedwojennym, czyli 20 tys. t cukru. Tymczasem 30 czerwca dowiadujemy się, że to jest 100 tys. t plus 37,5 tys. t w produktach przetworzonych. A już bez tego sytuacja na polskim rynku cukru jest bardzo trudna. Ceny cukru w Niemczech, we Francji są o 15% wyższe niż w Polsce. Dowodzi to, że cukier, który z Ukrainy wjeżdża do Polski, obniża cenę przede wszystkim w Polsce. Wprowadzanie każdego dodatkowego kilograma cukru na nasz rynek tylko pogłębia już i tak trudną sytuację – przekonuje Krzysztof Nykiel.
Według oficjalnych danych ministerstwa rolnictwa i KOWR, w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy cena cukru w Polsce spadła o około 40% – na początku lutego br. ceny oscylowały wokół 800 euro/t (około 3,5 tys. zł), podczas gdy w maju średnia cena wynosiła już zaledwie 500 euro/t, tj. około 2150 zł. Związkowcy alarmują, że tak drastyczna obniżka w tak krótkim czasie prowadzi do narastających napięć w całym łańcuchu dostaw.
Nie jesteśmy w stanie konkurować z Ukrainą
Ponadto, co trzeba bardzo mocno podkreślić, niesie konsekwencje dla naszych plantatorów, ponieważ tani cukier oznacza tanie buraki. Przy obecnych stawkach kontraktacyjnych na poziomie między 30 a 33,50 euro/t, tj. o ponad 30% niższych niż przed rokiem, koszty produkcji zdecydowanie przewyższają przychody z uprawy. Proponowane przez koncerny cukrownicze w Polsce ceny skupu buraków cukrowych na przyszłoroczną kampanię absolutnie też nie pokryją kosztów produkcji. Sytuacja ta doprowadzi do tego, że plantatorzy będą wycofywać się z kontraktacji buraków cukrowych – nota bene tak ważnej rośliny w płodozmianie. Jeśli natomiast ograniczymy areał uprawy buraków, doprowadzimy szybko do zamknięcia kolejnych cukrowni. Utracimy bezpieczeństwo żywnościowe w tym sektorze i będziemy coraz bardziej uzależniać się od importu.
Obecnie ani nasi rolnicy, ani przemysł cukrowniczy nie są w stanie konkurować z ich odpowiednikami na Ukrainie. Mamy wyśrubowane normy środowiskowe, drogie nawozy, ograniczenia dotyczące stosowania środków ochrony roślin. Oni tego nie mają. Aczkolwiek, nawet gdyby obwarowania dotyczące produkcji buraków się wyrównały, to tamtejsi rolnicy i tak będą produkować taniej – ze względu na bardzo dobre gleby, które nie wymagają wysokich nakładów.
Krzysztof Zdziarski, prezes Związku Plantatorów Buraka Cukrowego „Ostrowy” przy KGS „Cukrownia Dobrzelin”, mówi jasno:
– Jeśli będziemy musieli dopłacać do buraków, przestaniemy je siać. Może niektórzy zostawią sobie hektar, aby nie stracić statusu plantatora – i tyle. Proponowana cena jest na tyle niska, że nie są jej w stanie wyrównać dopłaty bezpośrednie, nawet jeśli weźmie się pod uwagę korzyści płynące z ekoschematów.
Rolnicy chcą dopłaty do przechowywania buraka
– Jednak nie o to chodzi, by zarzynać produkcję buraków w Polsce, która burakiem i cukrem stoi. Gdyby dzisiaj Polska dopuściła do tego, że znowu będziemy wyłączać cukrownie i likwidować plantacje, byłaby to katastrofa – przekonuje prezes KZPBC.
Polska jest trzecim, po Francji i Niemczech, producentem cukru w Unii i eksporterem netto tego produktu. Produkuje około 2,0–2,5 mln t cukru rocznie. Zapotrzebowanie krajowe na cukier szacowane jest na około 1,7 mln t. W Polsce buraki cukrowe w sezonie 2024/2025 zasiało około 26 tys. plantatorów. Uprawa ta zajmuje 274 tys. ha. Warte podkreślenia jest też to, że w ostatnich latach, z wyjątkiem 2022 roku, powierzchnia uprawy buraka cukrowego z roku na rok była większa. Buraki są przetwarzane w 17 cukrowniach, które funkcjonują w strukturach czterech koncernów cukrowniczych. W latach 2020–2024 udział eksportu cukru w produkcji wynosił średnio 31, natomiast importu średnio 8%.
Krzysztof Nykiel tłumaczy, że podczas spotkania rolników z Krajową Grupą Spożywczą, które odbyło się 21 lipca, KZPBC zasugerowało ówczesnemu ministrowi rolnictwa Czesławowi Siekierskiemu, aby wystąpił do Komisji Europejskiej o zgodę na dopłaty do przechowywania cukru.
– To zdjęłoby nadwyżkę cukru z rynku i pozwoliło poczekać ze sprzedażą do czasu, kiedy cena byłaby korzystniejsza – relacjonuje Nykiel.
Producenci buraka chcą zmian
Producenci buraków są także zaniepokojeni projektem przyszłego unijnego budżetu na rolnictwo, w którym ewidentnie będą cięcia. Obawiają się, że skoro podział środków na realizację poszczególnych celów lokowanych dotąd w II filarze dokonywany będzie na poziomie krajowym. Oznacza to, że rolnicy będą walczyć o pieniądze z innymi przedsiębiorcami albo samorządami, i mogą na tym stracić.
Krajowy Związek Plantatorów Buraka Cukrowego walczy o prawa dla producentów buraka również poprzez CIBE, międzynarodową organizację zrzeszającą producentów buraków cukrowych, która wzywa państwa członkowskie i Komisję Europejską do skorygowania proponowanych regulacji. Od 2017 r. w UE zamknięto ponad 20 cukrowni, w tym pięć w 2025 r., a liczba plantatorów spadła o 25%. Tymczasem CIBE przewiduje, że bezcłowy import od partnerów umów handlowych osiągnąłby 1,7 mln t do sezonu 2025/2026, co dodatkowo obciąży rynek. Organizacja domaga się także wprowadzenia skutecznych i łatwych do uruchomienia mechanizmów ochrony unijnego sektora cukru przed potencjalnymi zakłóceniami.
Magdalena Szymańska
fot. Magdalena Szymańska
