Ukraina wchodzi na unijny rynek
Od 29 października Ukraina może eksportować do Unii żywność na podstawie nowego porozumienia o wolnym handlu. Już widać, z jakimi problemami przyjdzie zmierzyć się zarówno tamtejszym władzom, jak i negocjatorom z Brukseli. Niedawno podczas jednej z konferencji poświęconej europejskiej integracji szef ukraińskiej Państwowej Służby ds. Żywności i Ochrony Konsumentów, podkreślił wagę dyskusji o normach Unii Europejskiej, zwłaszcza jeśli chodzi o pestycydy. Mówił też, że Ukraina całkowicie przeszła na wydawanie certyfikatów fitosanitarnych w formie elektronicznej. Jednak równocześnie wzrosła liczba oszustw. Z tego powodu do PSŻOK trafia coraz więcej wniosków o potwierdzenie autentyczności cyfrowych certyfikatów. Czy tak będzie wyglądało w praktyce wprowadzanie unijnych norm od 2028 roku? W kraju, który w rankingu korupcji w Europie, na 42 kraje, jest na piątym miejscu od końca.
Elektroniczne certyfikaty i fala nadużyć
Przez najbliższe lata europejskiemu rolnictwu będzie coraz trudniej konkurować z Ukrainą. Tam korzystać będą z „dobrodziejstw” elektronicznych certyfikatów, a my z Zielonego Ładu. Niedawno przedstawiciel dużego dystrybutora energii w Wielkiej Brytanii stwierdził, że nawet gdyby w 2030 roku hurtowa cena sprzedaży prądu wynosiła 0 („zero”), to i tak ceny prądu dla gospodarstw domowych, by nie spadły. Podobnie będzie w krajach Unii. Ceny prądu obciążone są licznymi opłatami związanymi również z ochroną środowiska, które z czasem będą rosnąć. To czego jesteśmy świadkami w Europie przypomina węża pożerającego własny ogon. Ten wąż jest idealnym symbolem polityki klimatycznej, która narzucając kolejne obciążenia na rolnictwo prowadzi do jego unicestwienia.
Rolnicza konkurencja – Ukraina kontra Zielony Ład
Czterdzieści lat temu Unia Europejska (wówczas Europejska Wspólnota Gospodarcza), to był wspólny rynek i polityka rolna (70% budżetu). Dziś w UE jest 27 komisarzy i tyleż unijnych polityk. Co ciekawe, neutralnością klimatyczną zajmuje się jeden komisarz, a ochroną środowiska inny. Dobrostan zwierząt nie podlega komisarzowi ds. rolnictwa. Mamy więc węża o 27 głowach, które pożerają jeden ogon – unijną gospodarkę i rolnictwo. Jako że w Europie Zachodniej w rolnictwie pracuje zaledwie kilka procent ludności, więc można bez większych konsekwencji dla wyników wyborów obciążać je odpowiedzialnością za zmiany klimatu (krowa gorsza od węgla), degradację środowiska (nawozy i środki ochrony roślin), czy dręczenie zwierząt. Czy to się zmieni?
Unia Europejska pełna sprzecznych polityk
Wydaje się, że w tunelu pojawiło się światełko. Świadomość skali zniszczeń, jakie niesie ze sobą polityka klimatyczna staje się coraz powszechniejsza. W minionym tygodniu na łamach jednego z największych niemieckich dzienników ukazał się tekst o energetycznym szaleństwie Niemiec. To nowość, dotąd takich głosów za Odrą nie było. Nawet gdyby Niemcy zredukowały emisję dwutlenku węgla do zera, to nie będzie to miało żadnego wpływu na globalne ocieplenie, bo zostanie zniwelowane przez Chiny. Autor tekstu twierdzi, że nawet gdyby Niemcy cofnęły się do epoki kamienia łupanego, to dla kuli ziemskiej nic by z tego nie wynikło. No może po za tym, że migranci z Afryki i Azji nie mieliby dokąd jechać. Bill Gates, założyciel firmy Microsoft, bilioner, który na walkę ze zmianą klimatu wydał miliardy dolarów przyznał niedawno, że będzie miała ona poważne konsekwencje, ale nie doprowadzi do zagłady ludzkości. Ludzie będą mogli żyć i rozwijać się w większości miejsc na Ziemi w dającej się przewidzieć przyszłości.
Klimatyczne przebudzenie w Niemczech i na świecie
Powinniśmy więc zintensyfikować edukację na temat skutków walki z ociepleniem. Kilka lat temu, wraz z Zielonym Ładem, w Brukseli pojawił się pomysł, aby na opakowaniach z żywnością umieszczać informacje o tzw. śladzie węglowym, czyli ile powstało CO2 podczas jej produkcji i przetwórstwa. A gdyby na etykietach informować o „śladzie polityki klimatycznej”, czyli o ile droższy jest chleb, mleko, ser, kiełbasa, jajka i twaróg w związku z narzucaniem kolejnych wymagań, opłat i podatków?
Kryzys na rynku mleka i prognozy dla rolników
Ciągle brak dobrych wieści z rynku mleka. Mleka, podobnie jak tuczników, rolnik nie przechowa, aby sprzedać na przednówku, choć oczywiście problemy producentów zbóż i kukurydzy są równie ważne dla naszej redakcji. Już dziś widać, że nie będzie to krótka korekta cen a głębokie załamanie, które potrwa znacznie dłużej niż chcielibyśmy. Bardzo ostrożne prognozy (oby okazały się mylne) z Europy Zachodniej mówią o tym, że na rynku coś drgnie w maju 2026 r. Na razie trwa tam ostre cięcie, holenderska Friesland Campina zeszła z ceną skupu do 0,46 euro/l czyli 1,95 zł. Pojawiły się informacje o interwencyjnym skupie odtłuszczonego mleka w proszku (luty 2026, 109 tys. t) po 1697 euro/t, czyli 7,22 zł/kg.
Paweł Kuroczycki
redaktor naczelny Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. TPR
