Pryszczyca dotknie także branżę mleczarską.Pixabay
StoryEditorkomentarz naczelnego

Zbliża się koniec nie najgorszego okresu dla polskiego mleczarstwa?

19.04.2025., 18:00h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki

Pryszczyca dotyka nie tylko hodowców bydła. Trwogę czują także producenci i przetwórcy mleka.

Donald Trump dotrzymuje słowa

Zapowiadał, że pójdzie na handlową wojnę z resztą świata i w ubiegłym tygodniu spełnił obietnicę. Trump dzierży w ręku kij i bije nim po głowach wszystkich, zarówno sojuszników Ameryki, jak i jej wrogów. Tylko, że kij ma dwa końce. Stany to największy na świecie producent i olbrzymi eksporter kukurydzy, eksportuje też dużo soi. Jeśli Unia, która tę kukurydzę i soję importuje, wprowadzi odwetowe cła, to ziarno zostanie za oceanem. Trzeba będzie farmerom rekompensować straty. Na cłach Trumpa wzbogacą się inni eksporterzy żywności, choćby z krajów Mercosur. Stracą producenci mleka w Europie, bo do USA eksportowaliśmy 100 tys. ton sera i ponad 60 tys. ton masła. Czy zbliża się koniec nie najgorszego okresu dla polskiego mleczarstwa?

Ale mamy też inne zmartwienia

Pryszczyca na Węgrzech i Słowacji zdaje się wymykać spod kontroli służb weterynaryjnych. Dobiegają stamtąd coraz bardziej nerwowe, żeby nie powiedzieć histeryczne, oświadczenia. István Nagy, węgierski minister rolnictwa stwierdził, że jeśli nie uda się opanować choroby, to na Węgrzech wymrą wszystkie zwierzęta gospodarskie (oczywiście parzystokopytne). Jak ważna jest bioasekuracja pokazuje przykład ze Słowacji, gdzie do gospodarstwa pryszczycę zawlekli korektorzy racic z Węgier. Kolejny przykład. W jednym z madziarskich gospodarstw pojawił się lekarz weterynarii, który wcześniej przebywał w ognisku pryszczycy na Słowacji. Węgrzy już zarządzili na 170-kilometrowym odcinku granicy z Austrią i Słowacją dezynfekcję pojazdów. Austriacy zamknęli 23 przejścia graniczne z Węgrami i Słowacją. Marek Výborný, minister rolnictwa Czech, zapowiedział zaostrzenie kontroli na przejściach granicznych ze Słowacją i Austrią. Czesi szukają rozwiązania, które pozwoli na zwiększenie liczby dezynfekowanych ciężarówek, chcą dezynfekować wszystkie pojazdy o masie powyżej 3,5 tony.

image
Pryszczyca

PILNE! Pryszczyca znów uderza. Wybuchło kolejne duże ognisko

Wydaje się, że dla nas dziś najważniejszą sprawą jest uszczelnienie południowej granicy, aby cielęta ze Słowacji przestały do nas jechać bocznymi drogami. Nasi rolnicy natomiast, powinni podchodzić do bioasekuracji tak, jakby pryszczyca rozniosła się już po Polsce. Każdy obcy, także lekarz weterynarii, przed wizytą w chlewni lub w oborze nawet wbrew swej woli powinien zostać dokładnie umyty, zdezynfekowany i przebrany w jednorazową bieliznę i kombinezon.

Zarówno Węgrzy, jak i Słowacy sygnalizują ogromne problemy z depopulacją i utylizacją. Nie bardzo radzą sobie z jej „technicznymi” aspektami. Prócz tego, dziś świadomość społeczeństwa jest inna niż 50 lat temu, kiedy przechodziliśmy przez poprzednie epidemie pryszczycy. Ludzie „wytresowani” przez organizacje utrzymujące się z obrony praw zwierząt nie rozumieją, że likwidacja i utylizacja stada to czasami jedyna skuteczna metoda radzenia sobie z epidemią. Inny problem polega na tym, że nikt nie chce mieć za płotem dołu z dziesiątkami ton padliny.

image
Reportaż z gospodarstwa

8 lat temu rolnik oddał 15 l mleka do OSM. Dziś dostarcza 1000 l

Warto w tym miejscu przytoczyć wyniki badań sześciorga włoskich naukowców. Przeprowadzili oni symulację rozprzestrzeniania się pryszczycy oraz efektów walki z chorobą. Co ciekawe, wyniki badań przedstawili w grudniu 2024 r. Wybrali oni kilka regionów o różnym pogłowiu zwierząt. Z ich pracy wynika, że podstawowa metoda walki z pryszczycą, czyli depopulacja ognisk i gospodarstw znajdujących się w promieniu 3 km sprawdza się tam, gdzie pogłowie jest niskie (do 51 szt./km2) lub średnie (do 150 szt./km2). W przypadku dużego zagęszczenia parzystokopytnych (powyżej 450 szt./km2) nie da się zapanować nad pryszczycą bez szczepień. Na obszarach z dużym pogłowiem świń czy krów, ich likwidacja i utylizacja przerasta możliwości służb weterynaryjnych. Włoscy naukowcy wskazują za przykład Holandię, do której choroba trafiła z Anglii w 2001 r. Holendrzy musieli zastosować szczepienia, gdy okazało się, że potrzeby znacząco przerastają zdolności utylizacyjne.

O pryszczycy dyskutują także ukraińscy producenci i przetwórcy mleka

Wybuch pryszczycy na Węgrzech i Słowacji oraz prawdopodobieństwo rozprzestrzenienia się tej choroby na Polskę i Austrię, stwarzają perspektywy dalszego spadku cen skupu mleka – czytamy w komunikacie ukraińskiego Stowarzyszenia Producentów Mleka. – Zakłady mleczarskie w Polsce i Austrii w przypadku kwarantanny mogą przestawić się na produkcję produktów o długim okresie przechowywania, w tym masła czy mleka w proszku. Produkty te stanowią kluczowy element ukraińskiego eksportu mleczarskiego.

A zatem, nasze kłopoty spowodują spadek cen skupu mleka na Ukrainie, które teraz dostawcy sprzedają po 1,48 zł/l (netto). Nic dziwnego, że Ukraińcy mogą wpuścić na europejski rynek masło po 6700 euro za tonę i jeszcze na tym zarobią.

Paweł Kuroczycki
redaktor naczelny Tygodnika Poradnika Rolniczego

fot. Pixabay

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. grudzień 2025 06:14