Polska zostawiła embargo na zboże z Ukrainy
Wraz z końcem października Unia Europejska i Ukraina osiągnęły konsensus ws. porozumienia o pogłębionej strefie wolnego handlu (DCFTA) i przyjęły jego nową wersję. Decyzja, która zapadła nie ucieszyła ani polskich, ani unijnych rolników, którzy obawiają się negatywnych konsekwencji jej przyjęcia.
Chodzi głównie o to, że na mocy nowej umowy Ukraina, w ramach bezcłowego kontyngentu będzie mogła wwieźć do UE więcej swoich towarów, a zwłaszcza zbóż, bo o:
- o 300 tys. t więcej pszenicy, tj. 1,3 mln t,
- o 350 tys. t więcej kukurydzy, tj. 350 tys. t,
- o 100 tys. t więcej jęczmienia (450 tys. t).
Więcej na temat bezcłowych kontyngentów dla Ukrainy przeczytacie w artykule: Magazyny polskich rolników pękają, a UE otwiera kolejne drzwi
Widząc, czym to grozi, Polska wraz ze Słowacją, Węgrami, Rumunią i Bułgarią zdecydowała o utrzymaniu embarga na import z Ukrainy:
- kukurydzy,
- pszenicy,
- rzepaku,
- słonecznika.
UE grozi Polsce pozwem za embargo na zboże z Ukrainy
Decyzja ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi nie spodobała się władzom UE, które zagroziły Polsce pozwem skierowanym do Trybunału Sprawiedliwości za utrzymanie embarga na import zbóż z Ukrainy.
Jak wyjaśnia Albert Katana w artykule: Kara za blokadę zboża z Ukrainy? KE grozi Polsce, ta decyzja od początku była niezgodna z prawem unijnym z uwagi na to, że „polityka handlowa UE należy do wyłącznych kompetencji Komisji Europejskiej”.
Informację o możliwości złożenia pozwu czy wyciągnięcia innych konsekwencji utrzymania embarga przekazał zastępca rzecznika KE Olof Gill.
Co na to MRiRW?
W odpowiedzi na pytanie „Tygodnika Poradnika Rolniczego” ww. sprawie, resort rolnictwa zapewnił, że nie zamierza modyfikować obecnie obowiązujących przepisów, a porozumienie UE-Ukraina nie wpływa na obowiązywanie krajowych ograniczeń w imporcie z Ukrainy.
Ponadto minister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski był gościem Bogdana Rymanowskiego w Radiu Zet, gdzie podkreślił, że embargo na zboże z Ukrainy zawsze można znieść, ale tylko w sytuacji, gdy Polska będzie mogła liczyć na wsparcie z Brukseli.
– Embargo na zboże z Ukrainy zawsze można znieść pod warunkiem, że dostaniemy odpowiednią pomoc z Brukseli. Jeśli nie dostaniemy dodatkowych zapewnień i zgody, to nie mam zamiaru, zdejmować embargo, bo za chwilę znów będziemy mieli problem – ocenił Krajewski.
Zobacz też: Polska liderem w imporcie z Ukrainy. Żywność napędza rekordowy handel
O jakim problemie mówi Krajewski?
Mówiąc o problemie, minister Krajewski wyjaśnił, że chodzi o brak wypłaty rekompensat, które Polska miała dostać w związku z zamknięciem granic, a nie dostała.
– Mieliśmy dostać rekompensaty ze względu na zamykane granice, na trudną sytuację. Solidarność europejska jest bardzo ważna, ale wtedy trzeba od wszystkich wymagać, a nie, kiedy my się zwracamy do innych krajów członkowskich, że mamy trudną sytuację w związku z nadmiernym napływem produktów z Ukrainy w latach 2022-2023, a w całej UE wtedy tego zrozumienia nie mamy – tłumaczył Krajewski.
Embargo na zboże z Ukrainy do końca roku – co dalej?
W rozmowie z Romanowskim minister Krajewski zapewnił, że do końca roku embargo na zboże z Ukrainy zostanie na pewno. Szef resortu rolnictwa przyznał, że po odpowiednich rozmowach i wypracowaniu konsensusu, do których może dojść, jeśli będzie taka wola KE, może się zgodzić na próbne zniesienie embarga np. na słonecznik, jeśli wówczas na granicy będzie prowadzona analiza i kontrola tego przepływu. Zdaniem Krajewskiego, gdy w takiej sytuacji okaże się, że import szkodzi polskiemu rynkowi zbóż, embarga wrócą.
– Oczywiście, jeśli uzgodnimy to z KE, to na któryś z produktów, np. słonecznik, możemy spróbować znieść embargo i sprawdzić, jak się to skończy. Jeśli będziemy widzieli, że ziarno zaczyna wpływać w nadmiernych ilościach, to nie będę miał problemu, żeby przywrócić embargo. Wsparcie dla Ukrainy tak, ale na pewno nie kosztem polskich rolników i polskich przedsiębiorców – zapewnił Krajewski.
Należy jednak podkreślić, że w rozmowie nie padła informacja o tym, że embargo zostanie zniesione, a została jedynie przedstawiona perspektywa, jak mogłoby to wyglądać w przypadku gdy KE będzie naciskać na Polskę.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. Radio Zet, TPR
