Likwidacja kwot mlecznych i dynamiczny wzrost produkcji
Polska znacząco zwiększyła produkcję w ostatnich latach, czemu szczególnej dynamiki nadało zniesienie kwot mlecznych ograniczających produkcję we wszystkich państwach członkowskich. Zresztą nasz kraj jest stawiany na czele beneficjentów likwidacji tego systemu, jako że pozwoliło to rozwinąć eksport produktów mleczarskich.
Obecnie ślady polskiego mleczarstwa można znaleźć właściwie we wszystkich istotniejszych państwach świata. Ma to jednak poważne konsekwencje. Najzwyczajniej jesteśmy uzależnieni od coraz większej liczby zjawisk i zdarzeń, na które nikt w kraju nie ma wymiernego wpływu. Owszem, mogą one czasem przynosić również nieoczekiwane korzyści, jednak ogólny zarys sytuacji oddziałuje coraz częściej na minus.
Każda utrata rynku boli – przypadek Węgier
Kluczową jednak kwestią jest fakt, że każda utrata rynku zbytu powoduje pogorszenie warunków funkcjonowania polskich zakładów mleczarskich. Oczywiście mogą one oddziaływać w różnym stopniu, niemniej każda z nich jest odczuwalna. Jest tak chociażby w przypadku węgierskiego "embargo‘‘ na polskie produkty mleczarskie. Chociaż Węgry nie klasyfikują się wśród największych odbiorców polskich produktów mleczarskich, wśród których możemy znaleźć Niemcy, Czechy i Włochy, to jednak stanowią rynek, którego nie warto bagatelizować.
Głównymi produktami, jakie trafiają tam z Polski są masło, serwatka, mleko UHT, mleko w proszku, czy też wyroby seropodobne. Tym samym wprowadzony 10 maja zakazu importu niektórych produktów mleczarskich z Polski może być odczuwalny dla naszych eksporterów.
Mięsny spór przeradza się w mleczne embargo – Polska kontra Węgry
Wprowadzony zakaz jest właściwie odpowiedzią na wykluczenie importu produktów z Węgier, który został uruchomiony przez Polskę i kilka innych państw w związku z występującą tam epidemią pryszczycy.
Dokładnie rzecz biorąc, obowiązujące już węgierskie rozporządzenie wprowadziło środki lustrzane zakazujące wwozu części produktów mięsnych i mleczarskich z Chorwacji, Czech, Słowenii i Rumunii. Czyli tych, które powstają w wyniku hodowli zwierząt podatnych na pryszczycę. Zakaz ten na szczęście nie dotyczy tranzytu produktów przez ten kraj o ile przewożony towar opuści Węgry w ciągu pięciu dni.
Polski nabiał na cenzurowanym – eksport obarczony nowymi barierami
Poza tym, eksporterom postawiono serię dodatkowych wymogów, które muszą spełnić. Jeżeli odnieść się do danych to w ubiegłym roku wartość eksportu polskich produktów mleczarskich na Węgry wyniosła około 126 milionów euro, co daje po przeliczeniu wartość bliską 580 milionów zł.
Pomimo że jak wspomniano Węgry nie są kluczowymi dla polskich mleczarni odbiorcami produktów, to jednak wartość ta stanowiła 4,3% całkowitego eksportu do krajów unijnych. Zgodnie z danymi, głównymi kategoriami produktów mleczarskich eksportowanych z Polski na Węgry były mleko i śmietana niezagęszczona (o wartości 46,97 mln zł), napoje mleczne fermentowane (o wartości 42,05 mln zł), serwatka (o wartości 116,4 mln zł), masło (178,9 mln zł) oraz sery i twarogi (114,7 mln zł).
Łączny wolumen wyeksportowanych na Węgry produktów wytworzonych z mleka wynosił 67 tys. ton. Na dziś nie wiadomo, na jak długo handel znaczną częścią wymienionego asortymentu będzie wykluczony.
Mleko się leje, zyski nie rosną – koniunktura daleka od oczekiwań
Wpisuje się to w serię zdarzeń, które nie napawają optymizmem w odniesieniu do wytwarzanych w Polsce produktów. Jeżeli odnieść się do ogólnej koniunktury na rynku mleka to wbrew temu, co prezentują dane Głównego Urzędu Statystycznego nie jest ona zbyt zadowalająca.
Owszem, w pierwszych miesiącach 2025 r. nie różniła się ona znacznie od tego co można było doświadczyć w analogicznym okresie roku ubiegłego. Są elementy, które dają powody do zadowolenia, jak np. cena skupu. W marcu średnia cena skupu mleka surowego wynosiła 2,27 zł/l, co wskazuje, że była ona wyższa, aż o 11,1% w porównaniu do marca 2024. Z kolei w przedziale czasowym od stycznia do marca 2025 średnia cena skupu wyniosła 2,28 zł/l, czyli wzrosła o 10,9% do ub.r.
Jednocześnie wzrosły same dostawy mleka do zakładów mleczarskich. W marcu bieżącego roku dostawy do podmiotów skupowych wynosiły 1,72 mld litrów, czyli o 2,2% więcej niż w roku 2024. Jeżeli weźmie się pod uwagę dłuższy okres czasowy, czyli chociażby pierwszy kwartał, to również widoczny jest ciągły wzrost produkcji. Przykładowo, w okresie od stycznia do marca 2025 dostawy sięgnęły 3,33 mld litrów, czyli o 1% więcej niż w roku ubiegłym.
Rosnąca produkcja kontra spadające ceny na świecie
Wraz ze wzrostem produkcji mleka surowego spadły jednak ceny części produktów na rynkach międzynarodowych. Na nic tu podawane wzrosty na giełdach, jak GDT na Nowej Zelandii, ponieważ nawet przy ich uwzględnieniu i tak znaczna część sprzedawanych na nich wyrobów jest tańsza niż średnie ceny, które oferują europejscy producenci. Tym samym w pierwszych miesiącach roku największe spadki dotyczyły właśnie produktów "eksportowych‘‘. Są to masło w blokach, sery dojrzewające, czy proszki mleczne.
W ślad za spadkiem cen w pierwszym kwartale roku uwidaczniały się zmiany w rozkładzie produkcji. W pierwszym kwartale roku 2025 nastąpił wzrost produkcji jogurtów (o 6,3%), kefirów (o 11,5%), maślanki (o 3,3%), twarogów (o 1,3%) i serów dojrzewających (o 1%).
Z kolei największe spadki dotyczyły pełnego mleka w proszku (o 59,5%), odtłuszczonego mleka w proszku (o 12,2%), serów topionych (o 9,1%) i mleka płynnego (o 2,3%).
Eksport traci na znaczeniu, krajowy rynek mleka pęka w szwach
Podstawowy wniosek, jaki można wysnuć z powyższych danych, to że w coraz mniejszym stopniu opłaca się eksportować. Czyli coraz bardziej zanika właśnie ten obszar, który ma największy wpływ na koniunkturę na polskim rynku mleka.
Z drugiej strony, pojawia się coraz większa konkurencja na rynku krajowym. Widać to zresztą po działalności coraz większej liczby przetwórców, którzy swoje inwestycje ukierunkowują na produkty świeże. W większości mają one trafiać na rynek krajowy.
Znacznie pogarsza to sytuację gospodarstw rolnych, gdzie kluczową kwestią jest osiągana cena skupu, a która jak widać jest w ogromnym stopniu uzależniona od tego, jaka ilość produkcji trafi poza granice Polski. Są jednak, jak się okazuje i tacy, którym w takiej sytuacji szczęście sprzyja. Jak nietrudno się domyślić jest to głównie krajowy handel detaliczny, który może przebierać w ofertach.
Artur Puławski
