W Danii rzeźnie należą do rolników – to zmienia wszystko
Dania od lat uchodzi za jeden z najlepiej zorganizowanych sektorów produkcji trzody chlewnej w Europie. Najważniejszym elementem tego systemu jest ścisłe powiązanie producentów z przetwórstwem oraz model spółdzielczy, który zapewnia rolnikom realny wpływ na funkcjonowanie i wynik finansowy zakładów mięsnych.
Większość rzeźni w kraju należy do samych rolników, a największym odbiorcą tuczników jest Danish Crown – największy przetwórca wieprzowiny w Europie i jeden z największych eksporterów mięsa na świecie. Do grupy należy również polski holding Sokołów S.A., w którym Duńczycy posiadają 100% udziałów od 2014 roku.
– Oznacza to, że część pieniędzy z Sokołowa trafia do duńskich rolników, aby w sytuacji, kiedy na rynku ceny świń są niezadowalające, opłacało im się produkować. Gdybyśmy mieli w Polsce podobne mechanizmy, czyli wyrównanie utraconego dochodu, nie byłoby tylu problemów i pretensji hodowców – dodaje Ojdana.
Premia roczna jako mechanizm wyrównywania dochodów
Większość duńskich gospodarstw nie prowadzi cyklu zamkniętego – specjalizują się albo w prosiętach, albo w tuczu. Relacje między nimi są regulowane długoterminowymi kontraktami, które stabilizują produkcję i ograniczają ryzyko.Model spółdzielczy zapewnia duńskim rolnikom stabilność sprzedaży, wpływ na marże oraz dostęp do programów inwestycyjnych – m.in. wsparcia modernizacji chlewni. Najważniejszym elementem jest jednak mechanizm dodatkowych wypłat: część zysku zakładu mięsnego wraca do producentów w postaci premii rocznej, często określanej jako dywidenda. Ta forma rozliczeń znacząco wpływa na pozycję konkurencyjną Duńczyków w Europie i jest jednym z powodów tego, że opłaca im się produkować świnie.Płatność końcowa, którą producenci otrzymują na koniec roku obrotowego to tzw. premia ze zrealizowanego przez spółdzielnię zysku. Jej wysokość zależy od wyniku finansowego Danish Crown – może być wyższa lub niższa – ale stanowi realne wsparcie w latach słabszej koniunktury.
Co daje taki model producentowi?
- pewność zbytu i przewidywalność przychodu,
- udział w nadwyżkach zysku wypracowanych przez rzeźnię,
- dostęp do programów inwestycyjnych i modernizacyjnych,
- zwiększoną stabilność nawet przy spadkowych cenach rynkowych.
Dodatkowym elementem są programy pomocowe, np. dopłaty do modernizacji budynków, szkolenia, doradztwo genetyczne i żywieniowe oraz wsparcie w zarządzaniu stadem i ekonomią produkcji.
Co z tego mogą mieć inni? Duński system to nie tylko pieniądze
Model duński jest często stawiany jako przykład, ale – jak podkreślają eksperci – nie jest to system, który da się skopiować z dnia na dzień. Jego fundamentami są:
- duża skala produkcji,
- wysoko rozwinięta współpraca producentów,
- silne poczucie spółdzielczej odpowiedzialności,
- gotowość rolników do wspólnych standardów i dzielenia ryzyka.
Ten układ tworzy tzw. ekosystem wspierający: rzeźnie, doradcy, producenci pasz, genetyka, firmy technologiczne i instytucje naukowe działają w jednym kierunku, a nie przeciw sobie. Dla krajów o rozdrobnionej strukturze – jak Polska – wdrożenie podobnego systemu wymagałoby większej konsolidacji, przejrzystych zasad współpracy i wypracowania wzajemnego zaufania między rolnikami a przetwórstwem.
– Gdybyśmy w Polsce mieli mechanizmy wyrównujące dochód, wielu hodowców inaczej patrzyłoby na swoją przyszłość. W Danii rolnik ma pewność, że nie zostanie sam, gdy rynek się załamie – podsumowuje Hubert Ojdana.
Dominika Stancelewska
