
Gdy wszyscy prą na Zachód, na rynku jest ciasno
Na 103 ha w powiecie hrubieszowskim Ewa i Marek Gawronowie prowadzą z synem Kamilem gospodarstwo rodzinne.
Horodło, w którym mieszkają, jest siedzibą najdalej na wschód wysuniętej polskiej gminy. Co to dla nich oznacza? Dużą odległość do portów i rynków hurtowych.
– Mamy jeden kierunek sprzedaży. A gdy wszyscy prą na Zachód, na rynku jest ciasno – tłumaczy Marek Gawron. Druga kwestia to sąsiedztwo Ukrainy. Z siedziby gospodarstwa do granicznego Bugu można dojść w kilka minut.
Rolnicy z tych okolic pierwsi przekonali się, co oznaczało otwarcie polskiego rynku na produkty rolne z Ukrainy i brak adekwatnej reakcji państwa na patologie związane z "tranzytem". Trudno tu też zapomnieć o trwającej wojnie. – Rakieta, która w ub. roku wleciała na polskie terytorium przeleciała nad Horodłem – wspomina pan Marek. – U teścia w domu zatrzęsły się szyby.
Rozwijania rolniczej działalności nie ułatwia głód ziemi. Tu nigdy nie funkcjonowały PGR-y, po 1989 r. nie było więc szansy na istotne zwiększenie powierzchni gospodarstw.
– Ziemia jest nie do kupienia, a jeśli już, to zwykle za pie...