StoryEditorAgroporady

Sprzedać czy zaorać słomę? Co się bardziej opłaca?

22.07.2019., 07:07h
Przed nami prawdziwe żniwa, chociaż lokalnie rzepak w technologii zbioru dwuetapowego już jest skoszony. Tegoroczny sezon nie jest dla rolników łatwy – głównie ze względu na ekstremalne zjawiska pogodowe, które wystąpiły wiosną (początkowe chłody, późniejsze upały i susza). Taka sytuacja sprawia, że w większości regionów naszego kraju plony mogą być przeciętne.
Optymizmem nie napawa także, przynajmniej na dzień dzisiejszy, prognoza cenowa na płody rolne. Może nie ma „tragedii”, ale dobrze też nie jest. Rolnicy mogą się więc zastanawiać, jak w takiej sytuacji zwiększyć dochodowość w swoich gospodarstwach. Czy sprzedaż słomy może być na to dobrym sposobem? 

Nie sprzedawać, zaorać

Każdego roku część rolników sprzedaje słomę na biomasę i są z tego konkretne pieniądze. Pamiętam, jak kilka lat temu w jednym z sezonów cena tony słomy była nieznacznie niższa od ceny tony ziarna paszowego.

Jednak czy warto słomę sprzedawać? Moim zdaniem, absolutnie nie. Przemawia za tym wiele argumentów wynikających z podstawowej wiedzy rolniczej z zakresu gleboznawstwa, biochemii gleb, nawożenia, zmianowania, a przede wszystkim ekonomii.

W gospodarstwach bezinwentarzowych słoma i ściernisko po zbiorze zbóż są główną i często jedyną substancją organiczną wnoszoną do gleby przez przyoranie. W takich gospodarstwach każdą słomę (zbożową, rzepaczaną, po kukurydzy na ziarno) należy traktować jak bardzo cenny nawóz. Sprzedaż resztek pożniwnych to dla rolnika i jego gleb „słomiany” interes, interes na chwilę, który szybko skutkuje spadkiem kultury gleby i utratą próchnicy.

W trosce o próchnicę

Słoma to nie tylko źródło potrzebnych roślinom składników pokarmowych, ale przede wszystkim bardzo cenne źródło materii organicznej, z której tworzy się próchnica decydująca o żyzności gleb (tworzy strukturę gruzełkowatą, zwiększa pojemność wodną gleby, zwiększa potencjał sorpcyjny składników pokarmowych). Próchnica poprawia właściwości chemiczne i fizyczne gleby. W polskich glebach w normalnych warunkach gospodarowania jest jej niewiele, bo tylko ok. 2%, a przez ostatnią dekadę jej poziom spadł wg danych MRiRW nawet o 40%. Warto robić wszystko, aby nie zubażać próchnicy glebowej, a tak się dzieje przy sprzedaży słomy. 

Uprawa roślin bobowatych i traw wzbogaca glebę w materię organiczną, natomiast uprawa zbóż, okopowych, oleistych, powoduje zubożenie gleby w próchnicę. Wywożenie słomy z pola proces ten tylko pogłębia. W płodozmianach uproszczonych (z przewagą zbóż i rzepaku) przyoranie suchej masy resztek pożniwnych wraz z rozdrobnioną słomą poprawia ten niekorzystny bilans materii organicznej. W przypadku przyorania tylko suchej masy resztek pożniwnych rzepaku, współczynnik degradacji glebowej substancji organicznej wynosi -0,49 t/ha, natomiast dodatkowe przyoranie słomy zmienia go już na dodatni (+1,61 t/ha). Przyoranie słomy jest więc najprostszym sposobem zwiększenia zawartości substancji organicznej w glebie, a więc poprawy jej żyzności, a tym samym produktywności. 

Rozkład kontrolowany

Pozostawienie słomy na polu, jej dokładne rozdrobnienie i przyoranie znacznie redukuje koszty nawożenia rośliny następczej, ponieważ jest ona źródłem tak makro-, jak i mikroelementów (możemy ją więc traktować jak nawóz). Jeżeli jednak liczymy na szybkie efekty takiego działania, to możemy się nieco rozczarować, ponieważ słoma rozkłada się dosyć wolno i nie jest dostępna dla gleby i roślin od razu. Możemy jednak ten proces nieco przyspieszy, poprzez odpowiednie zabiegi agrotechniczne, dodatek nawozów azotowych oraz zastosowanie specjalistycznych produktów – w celu zwiększenia efektywności procesu mineralizacji i zapewnienia szybszego uwalniania się składników pokarmowych. Praktyka pokazuje, że w celu przyspieszenia mineralizacji resztek pożniwnych, na każdą tonę posiekanej słomy należy dostarczyć 5–8 kg azotu w czystym składniku. Czy dostarczymy go w formie nawozu mineralnego, czy naturalnego, ma to już mniejsze znaczenie. Ta potrzeba wynika ze zbyt szerokiego w słomie stosunku węgla do azotu. W przypadku słomy zbożowej jest on bardzo szeroki i wynosi nawet 100:1 (słoma z pszenicy ozimej).

Coraz częściej stosowane są przez rolników specjalistyczne biopreparaty przyspieszające rozkład resztek pożniwnych (szybko działające), zawierające w swoim składzie żywe kultury bakterii, które cechuje zdolność do syntezy dużej ilości enzymów celulolitycznych powodujących szybki rozkład celulozy. Bakterie te po zastosowaniu na resztki pożniwne, bardzo szybko się namnażają i rozwijają, a efektywność ich działania jest bardzo wysoka. Niezależnie, czym będziemy przyspieszać rozkład materii organicznej, słoma przed przyoraniem lub wymieszaniem z glebą powinna być rozdrobniona (najlepiej na sieczkę długości 6–10 cm), co realizuje większość kombajnów zbożowych. Ważny jest oczywiście jej równomierny rozrzut na polu. 

Uwzględnić wartość w nawożeniu

Rolnicy powinni pamiętać, że pozostawiając słomę na polu muszą później odpowiednio wyliczyć dawki nawozowe – są one uzależnione m.in. od ilości składników odżywczych dostarczonych do gleby wraz ze ściętą słomą.

A jakie składniki dostarczamy do gleby wraz ze słomą? Ich ilości są różne w zależności od rodzaju słomy, niemniej jednak stanowisko otrzyma ze słomą dużo potasu – nawet 100 kg/ha K2O (przyjmując plon słomy na poziomie około 5 t/ha). Pierwiastek ten poprawia efektywność nawożenia azotem, ale również chroni rośliny przed stresem. Dodatkowo odgrywa on duże znaczenie w gospodarce wodnej, gdyż pośrednio zwiększa możliwość magazynowania wody opadowej. Ze słomą dostarczymy glebie również: azot, fosfor, potas, siarkę magnez, wapń. Słoma zasobna jest także w mikroelementy - m.in. cynk i molibden. 

Biorąc pod uwagę korzyści wynikające z pozostawienia słomy na polu, nie warto jej sprzedawać. Wartość słomy jako nawozu wzrasta zwłaszcza w gospodarstwach nastawionych na produkcję roślinną, które wykorzystują ją jako alternatywę dla nawożenia obornikiem, którego generalnie brakuje.



Sprzedając słomę z żyta w ilości 6 ton z ha, tracimy bezpowrotnie ok. 36 kg azotu, 15 kg fosforu i 84 kg potasu (patrz dane w tabeli). Gdy z pola sprzedamy te składniki, za otrzymane pieniądze powinniśmy od razu kupić nawozy, które zrównoważą tę stratę. Niestety, nic nie zrekompensuje utraconej próchnicy. Badania naukowe dowodzą także, że tracona ilość próchnicy w przypadku jednorazowej sprzedaży słomy odbudowuje się dopiero po 13 latach prawidłowej gospodarki materią organiczną na polu (czyli wówczas, gdy siejemy poplony, nawozimy pole obornikiem i przyorujemy słomę). 


Marek Kalinowski
fot. Marek Kalinowski 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 08:15