StoryEditorInterwencja

Bez szans na odszkodowanie za straconą rękę

29.10.2017., 15:10h
Jacek Kobacki 10 lat temu przejął gospodarstwo rolne położone we wsi Rzeczyca w powiecie Tomaszów Mazowiecki. Na 14,5 ha uprawiał pszenicę, pszenżyto i jęczmień z przeznaczeniem na paszę dla trzody chlewnej. Co trzy miesiące do tuczu trafiało 150 prosiąt w wadze 30 kg. Gospodarstwo systematycznie zwiększało skalę produkcji i rozwijało się do sierpnia 2013 r., kiedy pan Jacek uległ wypadkowi podczas prac polowych.
9 sierpnia 2013 r. ok. godziny 17.00 podczas prasowania słomy zestawem składającym się z ciągnika rolniczego Belarus 820 oraz prasy zauważyłem, że maszyna nie działa prawidłowo, bele owijał tylko jeden sznurek. Zatrzymałem ciągnik, zaciągnąłem hamulec i poszedłem zobaczyć, co jest przyczyną nieprawidłowej pracy urządzenia. Stanąłem na stopniu prasy, aby zlokalizować usterkę i poślizgnąłem się. Lewa ręka dostała się w zasięg pracującej maszyny pomiędzy dwa wałki. Maszyna zaczęła wciągać mi rękę, odruchowo ją szarpnąłem co doprowadziło do jej amputacji – Jacek Kobacki do dziś pamięta szczegóły zdarzenia.

Po wyłączeniu ciągnika rolnik pobiegł do oddalonego o ok. 400 m gospodarstwa kuzyna, by wezwał pomoc. Karetka przyjechała dość szybko, po udzieleniu pierwszej pomocy wezwano śmigłowiec ratunkowy, który rolnika zawiózł do szpitala w Łodzi. W Klinice Chirurgii Ręki można już było tylko opracować kikut kończyny. Pana Jacka 20 sierpnia lekarze wypisali do domu.

Odmowna decyzja

Już 27 sierpnia 2013 r. Jacek Kobacki zgłosił wypadek w oddziale KRUS w Tomaszowie Mazowieckim. Liczył, że skoro jest ubezpieczony w Kasie, to otrzyma odszkodowanie. Niestety, tak się nie stało.

W uzasadnieniu odmowy wypłacenia jednorazowego odszkodowania Jackowi Kobackiemu wydanym przez Prezesa KRUS 05.12.2013 r. czytamy, że „Zgodnie z art. 10 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 20.12.1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników jednorazowe odszkodowanie nie przysługuje ubezpieczonemu, jeżeli spowodował wypadek umyślnie albo wskutek rażącego niedbalstwa. (…) Przyczyną zdarzenia było naruszenie elementarnych zasad bezpieczeństwa, zgodnie z którymi wszelkie czynności naprawcze, tj. sprawdzanie owijarki w prasie, można wykonywać tylko po wyłączeniu napędu i upewnieniu się, że ruchome zespoły maszyny zostały zatrzymane.”



Jacek Kobacki zgodnie z decyzją KRUS jest niezdolny do pracy w gospodarstwie, zmuszony został do wydzierżawienia gospodarstwa młodszemu bratu Bartłomiejowi, któremu służy obecnie jedynie radami


Od tej decyzji Jacek Kobacki odwołał się w obowiązującym terminie, kierując sprawę do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim.

3 razy „nie”

– Po zebraniu wszystkich dokumentów udałem się na spotkanie, na którym okazało się, że brakuje protokołu wypadkowego. Musiałem zatem udać się do Oddziału KRUS w Tomaszowie Mazowieckim i poprosić o wydanie protokołu. Wtedy jedna z pracownic namawiała mnie, bym napisał odwołanie od decyzji KRUS i czekał na odpowiedź. Poinformowałem ją wówczas, że sprawą zajmuje się Centrum Odszkodowań i to ta firma będzie teraz mnie reprezentować. Po otrzymaniu protokołu niezbędne dokumenty zostały wysłane do sądu w Piotrkowie Trybunalskim – wspomina pan Jacek.

W marcu 2014 r. odbyła się pierwsza rozprawa, podczas której przedstawiciel KRUS-u zażądał powołania biegłego, który wyda opinię dotyczącą stanu technicznego maszyn, które uczestniczyły w wypadku. W maju na terenie gospodarstwa Jacka Kobackiego przy udziale sędziego, adwokata reprezentującego powoda i przedstawicielki KRUS, biegły dokonał oględzin maszyn rolniczych. W swojej opinii stwierdził, że nie ma żadnych zastrzeżeń dotyczących stanu technicznego zarówno ciągnika rolniczego, jak i prasy.

Kolejna rozprawa odbyła się we wrześniu 2014 r. Sędzia prowadzący sprawę zapytał m.in. biegłego o powody, które przyczyniły się do wypadku i jaki błąd popełnił Jacek Kobacki. Biegły odpowiedział, że nie może odpowiedzieć na pytanie, jaki błąd został popełniony, ponieważ jest on inżynierem z zakresu budowy maszyn, a nie rolnictwa i że się na tym nie zna. Po trzech dniach nastąpiło odczytanie wyroku, w którym sąd odrzucił moje odwołanie od decyzji KRUS – mówi pan Jacek.

Nie dając za wygraną, pan Jacek postanowił się odwołać do sądu drugiej instancji. Niestety, i tu po rozpoznaniu sprawy sąd nie zmienił wyroku. Jacek Kobacki podjął decyzję, by odwołać się do Sądu Najwyższego. Do sądu sprawa trafiła w sierpniu 2016 r.

Mój adwokat milczał przez kilka miesięcy. Pod koniec 2016 r. zadzwoniłem do niego z pytaniem, jak przedstawia się moja sprawa? Odpowiedział mi wówczas, że Sąd Najwyższy również odrzucił moje odwołanie odmawiając uznania mojego wypadku jako wypadku przy pracy. Zapytałem go, dlaczego nikt mnie nie poinformował o wyroku sądu. Tłumaczył się tym, że jego pracownica poszła na urlop macierzyński i zapomniano mnie poinformować o decyzji sądu – wspomina pan Jacek.

Kancelarie prawne bezsilne

Mój rozmówca nie poddał się i postanowił skorzystać z innych firm prawniczych, aby dalej walczyć o odszkodowanie.

Po odzyskaniu dokumentów, w styczniu br. zwróciłem się z prośbą o pomoc do firmy z Tomaszowa Mazowieckiego, która pomogła wielu poszkodowanym walczącym o uzyskanie odszkodowania. Niestety, i ta instytucja nie miała dla mnie dobrych wiadomości – mówi pan Jacek.



Sprawę rolnika analizowały jeszcze dwie firmy, z Wrocławia i Rzeszowa. Uznano jednak, że sprawa jest bardzo ryzykowna i istnieją małe szanse na pozytywne jej załatwienie. Zaznaczyli, że istnieje zbyt duże prawdopodobieństwo przegrania sprawy. Niestety, mimo wielu wysiłków i starań, nie udało im się pomóc panu Jackowi.

Niestety, jestem przekonany, że sytuacja jest beznadziejna i pan Jacek nie ma szansy na uzyskanie odszkodowania. Głównym powodem jest fakt, że on sam swoim postępowaniem doprowadził do wypadku. Chcąc pomóc panu Jackowi, chcieliśmy poprzez fundację „Exodus” zebrać pieniądze na protezę dla pana Jacka, ale on odmówił – mówi Arkadiusz Dąbrowski.

Bardzo szybko, bo już pod koniec sierpnia 2013 r., otrzymałem decyzję, że od 1 września 2013 r. będę otrzymywał rentę rolniczą. Dowiedziałem się, że mogę wystąpić o przydzielenie protezy. Złożyłem więc wniosek o przyznanie dofinansowania do zakupu protezy. Przyznano mi 5 tys. zł, a proteza kosztuje ok. 68 tys. zł. Nie stać mnie było na wyłożenie takiej kwoty, dałem sobie zatem spokój i funkcjonuję bez niej.

Jacek Kobacki otrzymuje bezterminową rentę rolniczą z tytułu stałej niezdolności do pracy – 924,32 zł miesięcznie. Co to dla niego oznacza? To, że musiał przepisać lub wydzierżawić gospodarstwo.

Po rozmowie z bratem Bartłomiejem postanowiliśmy, że wydzierżawię mu gospodarstwo na 10 lat, a ja zaprzestanę pracy, ponieważ, według decyzji KRUS, jestem trwale niezdolny do pracy. Nie jestem już rolnikiem, bardzo tego żałuję, ponieważ od małego pracowałem na gospodarstwie. To było moim życiem. Pomimo faktu, że KRUS odmówił mi wypłaty odszkodowania i przegrałem 3 sprawy w sądach wszystkich instancji, będę walczyć o wypłatę odszkodowania. Przez wiele lat bez zaległości płaciłem składki. Nigdy nie byłem też na zwolnieniu lekarskim – podsumowuje Jacek Kobacki.

Ireneusz Oleszczyński
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 03:07