StoryEditorInterwencja

Gdy szkody rosną, a odszkodowania maleją

11.10.2017., 19:10h
Jeśli areał gospodarstwa jest niewielki, każda szkoda łowiecka wyrządzona w uprawach stanowi dla rolnika dotkliwą stratę. Gdy koło łowieckie odpowiedzialne za jej zrekompensowanie, bagatelizuje rozmiar szkód lub ich nie dostrzega, czara goryczy może się przelać.
Tak było w przypadku Marka Nicponia, który gospodaruje we wsi Patrzyków, w gminie Pajęczno. Postawił na produkcję roślinną, w tym warzywa, a przede wszystkim ziemniaki, które sam sprzedaje na targowisku w Pajęcznie. Na polach Marka Nicponia od kilku lat szkody łowieckie mają coraz większy zasięg. W ubiegłym roku rolnik stracił cierpliwość.

Oferty nie do przyjęcia

Dziki od lat regularnie buchtują mi pola, tymczasem Koło Prawidłowego Łowiectwa z Częstochowy, które dzierżawi tu obwód, problemów zdaje się nie dostrzegać – uważa Marek Nicpoń. – Odszkodowania z roku na rok są niższe i w ciągu ostatnich lat bez wsparcia mediatora pieniędzy wydusić z nich nie sposób. Odszkodowania od koła łowieckiego udało mi się uzyskać tylko dzięki naciskom przedstawiciela izby rolniczej, ale nie pokrywały nawet w połowie poniesionych strat. To już nie był kompromis, ale zwykła jałmużna.

W ubiegłym roku dziki zbuchtowały plantację ziemniaków, grykę i pszenżyto. Najbardziej zniszczyły plantację ziemniaków wczesnych i średnio późnych, która zajmowała łącznie 2,4 ha.

Telefonicznie nie chcieli przyjąć zgłoszenia. Musiałem wysłać formularz listem poleconym – opowiada gospodarz. – Pole ziemniaków chcieli wziąć ode mnie w dzierżawę, jako żerowisko dla zwierząt za 1500  zł. Nie zgodziłem się ze względu na zobowiązania wobec ARiMR. Na 1,1 ha pszenżyta straty szacowałem na 60%, a oni proponowali mi równowartość kwintala ziarna. Stwierdzili, że pszenżyto marnie wygląda z powodu pleśni pośniegowej. Tylko że ziarno było zaprawiane kwalifikatem, a śniegu nie było. Gryki wcale szacować nie chcieli. Domagali się, bym podpisał protokół szacowania „in blanco”, to znaczy bez żadnych wyliczeń dotyczących szkody. Chcieli też oświadczenia, że zrzekam się innych roszczeń. Odmówiłem, bo tego było już dla mnie za wiele.

Rolnik szacował straty na około 6000 zł i postanowił dochodzić swoich roszczeń w sądzie. Sprawa wydawała mu się wygrana, lecz szybko musiał zweryfikować swoje nadzieje.

Sąd wyznaczył biegłą, by obiektywnie oszacowała szkody – opowiada nasz rozmówca. – Specjalnie zostawiłem pola w nienaruszonym stanie, by można było zebrać ziemniaki i porównać plon z powierzchni zbuchtowanej i nienaruszonej. Zrobiliśmy to w obecności innego rolnika i przedstawiciela izby. Gdy doręczono mi jej opinię, to przecierałem oczy ze zdumienia. Zawarte w opinii biegłej szacunki opiewały na 1467,54 zł. Szkody w uprawie ziemniaków wyceniono na 776,31  zł i 61,46 zł, zaś w pszenżycie na 629,77 zł.

Zdaniem biegłej

Biegła stwierdziła np. że plantacja była zaniedbana, bo uprawa nie była prowadzona pod agrowłókniną. Tylko po co miałbym przykrywać ziemniaki w końcu maju albo później? – przekonuje rolnik. – A biegła była na polu jesienią! Napisała też, że plon nie mógł być zadowalający, bo pole nie było nawożone obornikiem. Wniosek ten wysnuła stąd, że nie prowadzę już produkcji zwierzęcej. Tyle że w 2015 r. jeszcze trzymałem i świnie, i krowy, więc pole było regularnie nawożone. Nie wiem skąd biegła wzięła dane dotyczące klasy gleb, bo nie zgadzały się z danymi ARiMR. Uznała również, nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie, że warunki pogodowe nie sprzyjały plonowaniu ziemniaka – wylicza Marek Nicpoń. – Średnią cenę bulw ustaliła na podstawie cen hurtowych u różnych odbiorców, chociaż ja sprzedaję bezpośrednio na miejscu w cenach detalicznych i mam stałych odbiorców. Zupełnym absurdem były zaś dla mnie jej obliczenia dotyczące obsady roślin i utraconego plonu. Okazało się, że próby pobrane z poletka wyznaczonego na powierzchni nienaruszonej wcale nie posłużyły dla porównania z plonem zebranym na powierzchni zniszczonej. Potraktowano je jak jedną z prób do uśrednienia plonu. W tej opinii były same absurdy! – uważa gospodarz.

Marek Nicpoń podważył opinię i szacunki biegłej, ta jednak w opinii uzupełniającej podtrzymała swoje stanowisko. Rolnik wnioskował więc do sądu o jej przesłuchanie w charakterze świadka. Chciał również, by zeznania w sprawie złożyła jego żona oraz sąsiad i przedstawiciel izby rolniczej, obecni przy zbiorze plonów oraz pobieraniu prób.

Nieoczekiwany zwrot

Byliśmy obecni na kolejnej rozprawie w maju br. Wezwana na nią biegła się jednak nie zjawiła, telefonicznie usprawiedliwiła nieobecność innymi obowiązkami. Zaskakujący przebieg miało za to przesłuchanie myśliwych reprezentując koło łowieckie z Częstochowy. Twierdzili oni, iż dawali Markowi Nicponiowi wypełniony protokół szacowania szkód do podpisu i nie żądali od niego zrzeczenia się innych roszczeń. Nie byli jednak w stanie wyjaśnić, dlaczego protokół dotąd nie znalazł się w aktach sprawy. Sąd zobowiązał więc ich do dostarczenia dokumentu w ciągu 14 dni. Myśliwy biorący udział w szacowaniu szkód stwierdził, iż ma kwalifikacje do prowadzenia takich czynności, bo… od 10 lat jest murarzem i rolnikiem. Nie pamiętał jednak, co zawierał sporządzony z jego udziałem protokół. Twierdził również, że żadnych szkód wyrządzonych przez dziki w pszenżycie wówczas nie zaobserwował. Jego zdaniem, pole było zachwaszczone i miejscami niedosiane. Nie potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego w takim razie myśliwi zaoferowali rolnikowi 500 zł odszkodowania za tę uprawę, skoro nie było do tego podstaw. Myśliwy przekonywał, że koło chciało w ten sposób uczynić zadość prośbom mediatora. Skąd jednak wzięła się akurat taka kwota uzasadnić nie potrafił.

Myśliwi stanowczo również odrzucili namowy sędziego do ugody. Marek Nicpoń zgodził się obniżyć roszczenia do 4,5 tys. zł, jeśli koło pokryje również koszty sądowe. Wnioskowali także o rezygnację z dalszych przesłuchań świadków, by (jak argumentowali) nie przeciągać niepotrzebnie rozstrzygnięcia sprawy. Sędzia jednak nie przychyliła się do ich wniosku. Biegła i pozostali świadkowie mieli zostać przesłuchani na kolejnej rozprawie, wyznaczonej na 4 lipca br. Ta jednak została odwołana. Sąd powołał w sprawie kolejnego biegłego, który przygotował opinię na początku sierpnia.

Nowa opinia

Biegły stwierdził w niej, iż dokumenty przedstawione przez Koło Prawidłowego Łowiectwa nie przedstawiają większej wartości dla sądu. Druki protokołów szacowania były już nieaktualne w chwili oględzin upraw przez myśliwych, a przy tym zostały wypełnione niestarannie, zawierają błędne daty, a przede wszystkim nie ma w nich matematycznej analizy danych, która pozwalałaby wnioskować, że końcowe kwoty są wynikiem konkretnych, dokonanych na polu pomiarów. Wyliczenia znalazły się w załączniku do protokołu, ale biegły uznał, że dokonano ich błędnie, znacznie zaniżając możliwy do uzyskania plon ziemniaka i straty. Nikłą wartość dowodową, według nowej opinii, stanowią również zdjęcia wykonane przez myśliwych na plantacji.

Autor opinii zakwestionował również prawidłowość szacowania szkód przez swoją poprzedniczkę w październiku ub.r. Stwierdza, że próby z obszaru nienaruszonego i zbuchtowanego nie zostały pobrane, zmierzone i porównane zgodnie z obowiązującymi zasadami. Zastosowane metody zatarły rzeczywisty obraz szkód, bo np. za obsadę modelową pierwsza biegła uznała obsadę 7 poletek, z których 5 znajdowało się na powierzchni uszkodzonej przez dziki. Najciekawsze i najistotniejsze z punktu widzenia rolnika są jednak szacunki szkód, jakie w nowej opinii przedstawił biegły. Szkody w ziemniakach, choć pomniejszone o tzw. koszty nieponiesione, szacuje łącznie na 4478,85 zł! W pszenżycie szkodę oszacował zaś na 773,02 zł. Należne rolnikowi odszkodowanie, zdaniem biegłego, wynieść powinno 5211,87 zł.

Nowa opinia biegłego nie rozstrzyga jednak sprawy. Jak informuje Marek Nicpoń, myśliwi zgłosili do niej uwagi. Marek Nicpoń wreszcie czuje, że triumfuje sprawiedliwość i nie tylko…

Dla mnie to także zwycięstwo logiki i fachowości, bo to co usiłowano mi wmawiać do tej pory, to były jakieś absurdy – mówi Marek Nicpoń.

Grzegorz Tomczyk
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 18:53