– Nasze gospodarstwa są w trudnej sytuacji, a władze gminy chcą podnieść nam podatek, dlatego protestujemy. Ceny zbóż szorują po dnie, dlatego nawet GUS obniżył referencyjną cenę żyta, będącą podstawą do wyliczania podatku rolnego, a nam wójt w tym samym czasie ten podatek chce podnieść. Stąd nasze niezadowolenie – podkreś-
lił Marcin Kazimierczak.
2024 - stawka minimalna, 2025 - stawka maksymalna
Rolnicy zwracali uwagę na sposób ustalania stawki podatku rolnego w gminie.
– W poprzednim roku cena referencyjna żyta GUS była na poziomie 86 zł/dt. Była to cena maksymalna, jaką władze gminy mogły przyjąć do wyliczenia podatku wynoszącego 2,5 dt żyta z hektara przeliczeniowego. W 2024 roku władze gminy Nowa Sucha przyjęły stawkę znacznie niższą od tej z GUS, a mianowicie 63 zł, co mnożone przez 2,5 dało podatek w wysokości 157,5 zł od hektara. Teraz, gdy ceny zbóż mocno spadają i GUS obniżył stawkę aż o 20 zł do 66,42 zł/dt żyta, władze naszej gminy Nowa Sucha chcą podwyższyć nam podatek i proponują przyjąć cenę żyta w wysokości 66 zł, czyli jest to prawie 100% maksymalnej stawki. Oznacza to dla nas wzrost podatku o 7,5 zł od hektara przeliczeniowego. W poprzednim roku nasz podatek był naliczany w oparciu o 75% stawki GUS-owskiej, a w tym o prawie 100% – powiedział Kamil Szymański.
Rolnicy podkreślali, że podwyżki nie można rozpatrywać w oderwaniu od sytuacji pogodowej i rynkowej.
– Gdyby ceny płodów rolnych rosły, to i podatki mogłyby rosnąć, ale jest wręcz przeciwnie. Ceny wszystkich artykułów rolnych, jakie sprzedajemy, są bardzo niskie i spadają. Borykamy się od kilku lat z suszą, mamy straty na polach rzędu co najmniej 40–50%, a aplikacja suszowa wylicza oczywiście mniej. Działanie tej aplikacji to kpina z rolników – dodał Marcin Kazimierczak.
W podobnym tonie wypowiadał się Wojciech Muszyński, który prowadzi gospodarstwo nastawione głównie na produkcję zbóż.
– Uprawiam pszenicę, żyto, kukurydzę i jęczmień. Susza uderza w nas kolejny rok. W przypadku kukurydzy miejscami straty dochodzą nawet do 70–80%. Nawet przy pszenicy zamiast normalnych ośmiu ton z hektara mamy sześć. To ogromna różnica – zaznaczał.
Aplikacja liczy, rolnik płacze
Podczas protestu pojawiały się też zarzuty dotyczące działania rządowej aplikacji suszowej.
– Na jednej z komisji usłyszeliśmy wprost, że aplikacja została ustawiona tak, żeby nie szacować strat powyżej 30%, ponieważ w budżecie po prostu nie ma pieniędzy. A przecież każdy wie, że w systemach elektronicznych można wszystko odpowiednio ustawić. To pokazuje, jak jesteśmy traktowani – relacjonował Kamil Szymański.
O komentarz w sprawie zapytaliśmy również wójta gminy Nowa Sucha Macieja Mońkę. Jak wyjaśnił, propozycja podwyżki podatku rolnego wpisuje się w szerszą politykę finansową gminy.
– Naszym założeniem jest, aby zgodnie ze wskaźnikiem inflacyjnym wszystkie podatki na terenie gminy zostały podniesione w równym stopniu. Rolnicy mają, oczywiście, prawo zgłaszać swoje uwagi – i je zgłaszają, natomiast ostateczną decyzję podejmą radni podczas sesji – powiedział wójt gminy Nowa Sucha Maciej Mońka.
Zawiozą do gminy żyto?
Jeden z protestujących rolników, śmiejąc się przez łzy, mówił, że chyba zostanie mu po tej podwyżce zapłacić podatek w postaci żyta, którego ceny są nie tylko śmiesznie niskie, ale też nie ma go komu sprzedać. Jakub Jakubowski natomiast porównał wzrost płacy minimalnej w relacji z cenami płodów rolnych.
– Płaca minimalna co roku rośnie, a my w rolnictwie mamy deflację, czyli już długotrwały spadek cen płodów rolnych. Płaca minimalna 20 lat temu wynosiła około 800 zł brutto, czyli 600 zł netto, a pszenica kosztowała 700 zł za tonę. Teraz płaca minimalna to 3500 zł netto, a tona pszenicy kosztuje tyle, ile 20 lat temu, czyli 700 zł. Brakuje nam pieniędzy na bieżące koszty związane z prowadzeniem gospodarstw rolnych – stwierdził rolnik.
Protestujący zapowiadają, że będą walczyć o obniżenie planowanych stawek i sprawiedliwe podejście do rolników, którzy zostali obciążeni wysokim podatkiem w momencie, gdy ich sytuacja finansowa jest wyjątkowo trudna.
– Jeżeli podwyższamy podatki, to róbmy to równo we wszystkich branżach, a nie tylko kosztem rolnictwa. U nas sięga to prawie 100% stawki maksymalnej, podczas gdy w innych sektorach jest to 40–60%. To po prostu nie fair – podsumowywał Wojciech Muszyński.
Gospodarstwa nie przeniesiesz
– Wójt mówi, że podwyższa podatki, bo gmina nie ma pieniędzy. Gdyby podwyższył innym branżom podatki do prawie 100% możliwego wymiaru, tak jak nam, rolnikom, to gmina miałaby pieniędzy w bród – mówił się Marcin Kazimierczak.
Można się domyślać, dlaczego to właśnie rolnicy mają najwyższy możliwy wymiar podatku, a nie np. firmy transportowe – firma może zarejestrować działalność w innej gminie, gdzie stawki są niższe, a rolnik gospodarstwa nie przeniesie.
Andrzej Rutkowski,
Kamila Szałaj
