Paweł Ciuch opowiada o swoich perypetiach z KRUSKrzysztof Janisławski
StoryEditorInterwencja TPR

Nieszczęście rolnika spod Hrubieszowa. "KRUS czeka, aż odrośnie mi noga"

04.05.2025., 18:00h

Czy z tytułu tego samego uszczerbku na zdrowiu można uzyskać w tej samej instytucji dwie skrajnie różne decyzje? Jak najbardziej. Najpierw KRUS uznał, że uszczerbek rolnika z Mircza z powodu skutków wypadku wynosi 50%. Potem zakwestionował własną decyzję i zmienił ocenę na... 5%.

Pożar domu i obory

O historii Pawła Ciucha, rolnika z Mircza w powiecie hrubieszowskim, TPR napisał po raz pierwszy w lutym tego roku. Jego i jego rodzinę dotknęła seria nieszczęść. Zaczęło się pod koniec 2023 r. Wtedy pożar strawił dom i oborę. Część świń padła, inne wymagały specjalistycznego leczenia weterynaryjnego.

Dach nad głową straciły zarówno rodzina, jak i zwierzęta.

– Między innymi dzięki dużemu wsparciu gminy Mircze, a także sąsiadów rodzina z dwojgiem małych dzieci i seniorką miała się gdzie podziać – mówi Wiesław Sokołowski, przewodniczący hrubieszowskiej Rady Powiatowej Lubelskiej Izby Rolniczej, sąsiad pana Pawła.

Ma na myśli powstający od 2014 r. w systemie gospodarczym nowy dom rodziny.

– Przeznaczyłem ostatnie pieniądze na dokończenie budowy, by zapewnić nam schronienie – dodaje Paweł Ciuch.

Ale środków wystarczyło jedynie na częściowe przystosowanie do zamieszkania parteru. Na piętrze, które zimą pozostaje nieogrzewane i nieocieplone, zaczęła pojawiać się pleśń. Grzyb jest też na parterze, gdzie mieszkają ludzie.

Z pomocą sąsiadów pan Paweł dostosował stodołę, która ocalała z pożaru, na potrzeby zastępczego schronienia dla zwierząt. Niestety, hodowli nie udało się utrzymać. Powołując się na trudne warunki, powiatowy lekarz weterynarii wydał decyzję o zakazie dalszego chowu.

Na tym seria nieszczęść się nie skończyła. W czerwcu ub. roku rolnik doznał urazu prawej kończyny.

– Na poparzoną w pożarze nogę spadł bloczek fundamentowy, wdało się zakażenie – mówi Paweł Ciuch.

Leczenie się ciągnęło i zakończyło niepowodzeniem

– Z uwagi na współistniejącą cukrzycę konieczna była amputacja nogi powyżej kolana. Operacja została wykonana na początku stycznia br. w Tomaszowie Lubelskim – relacjonuje pan Paweł.

Tym samym został przykuty do wózka inwalidzkiego. Te wszystkie wydarzenia sprawiły, że rodzina nie miała z czego spłacać zaciągniętego wcześniej kredytu. Bank sprzedał wierzytelność, pojawił się komornik. Pieniądze na spłatę zadłużenia rolnik uzyskuje, sprzedając maszyny rolnicze. W jego obecnym stanie zdrowia nie ma szans na prowadzenie gospodarstwa, dzieci zaś chodzą dopiero do szkoły podstawowej.

Liczy się każda złotówka

Większość zadłużenia udało się już spłacić. Ale potrzeby rodziny nie ograniczają się do tego.

Pana Pawła czeka kosztowna rehabilitacja i zakup protezy.

– Jeśli zdecydowałbym się na coś innego niż tzw. kij od szczotki, to musiałbym za taką lepszą protezę, pozwalającą prowadzić normalniejsze życie, zapłacić – wyjaśnia rolnik.

Potrzebne są też pieniądze na bieżące wydatki, przystosowanie domu do potrzeb osoby niepełnosprawnej, a przede wszystkim takie jego zabezpieczenie, żeby mieszkanie w nim nie zagrażało zdrowiu domowników.

Paweł Ciuch liczył, że domowy budżet wspomoże odszkodowanie z KRUS za skutki wypadku przy pracy rolniczej, czyli zranienia prawej nogi. 25 lutego br. lekarz rzeczoznawca Kasy ocenił trwały uszczerbek na zdrowiu spowodowany skutkami wypadku na 50%.

Musiał jechać 100 km, żeby dowiedzieć się, że właściwie to nic się nie stało

Jednak ten sam KRUS zakwestionował własne orzeczenie. 20 marca ponowna decyzja w sprawie rolnika zapadała nie w pobliskim Hrubieszowie, a w oddalonym o prawie 100 km od jego domu Biłgoraju.

– Transport medyczny, który musiałem zamówić, bo tego dnia nikt ze znajomych nie mógł mnie zawieźć, kosztował ponad tysiąc złotych. Za przyjazd do Biłgoraja dostałem z KRUS 58 zł zwrotu… – mówi rolnik.

Tym razem, mając do czynienia z tym samym przypadkiem i tą samą dokumentacją medyczną, komisja lekarska zdecydowała, że wypadek spowodował zaledwie 5% uszczerbku na zdrowiu. Za tą decyzją poszła kolejna, o odszkodowaniu – 7155 zł.

– Mogę się tylko domyślać, ile wyniosłoby odszkodowanie, gdyby uszczerbek wynosił 50%, czyli dziesięć razy więcej – mówi pan Paweł. – Decyzja jest ostateczna. Można ją jedynie zaskarżyć do sądu. Zamierzam to zrobić, ale to oznacza konieczność znalezienia kancelarii prawnej i poniesienia kolejnych kosztów.

Paweł Ciuch stara się także o rentę z KRUS. 18 marca br. lekarz rzeczoznawca Kasy uznał go za niezdolnego zarówno do pracy w gospodarstwie, jak i do samo­dzielnej egzystencji. Ale tylko do lutego przyszłego roku.

– Pewnie KRUS czeka, aż odroś­nie mi noga – komentuje rolnik.

Gdy rozmawialiśmy, nie wiedział jeszcze, jaka kwota przysługuje mu z tytułu tej decyzji. Zapytaliśmy KRUS o sprawę rolnika, oto odpowiedź: „W dniu 25.02.2025 r. był badany przez Lekarza Rzeczoznawcę Kasy, który przyznał 50% uszczerbku na zdrowiu. Orzeczenie zostało zakwestionowane przez lekarza regionalnego inspektora orzecznictwa lekarskiego i 20.03.2025 r. był badany przez Komisję Lekarską. Ustalono 5% uszczerbku na zdrowiu. W uzasadnieniu Komisja stwierdziła „powierzchowny uraz stopy z dnia 27.06.2024 r. o przedłużonym gojeniu z powodu wieloletniej cukrzycy mógł spowodować 5% uszczerbek na zdrowiu. Obecnie dokładna ocena jest niemożliwa z powodu amputacji kończyny dn. 20.01.2025 r. w przebiegu zgorzeli stopy będącej powikłaniem cukrzycy i opiera się na dokumentacji medycznej”.

Krzysztof Janisławski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 20:07