
Rolnik zmienił taryfę za prąd
W tak trudnych warunkach ekonomicznych, jak obecne, ze szczególną skrupulatnością nasz Czytelnik liczy wydatki na prąd. Albowiem nawet one mogą zdestabilizować jego dochody, zaś w konsekwencji zagrozić płynności finansowej gospodarstwa, co niewątpliwie mogłoby skutkować po prostu bankructwem.
Dlatego kiedy odebrał telefon od dostawcy energii elektrycznej i dowiedział się od konsultantki, że korzystniejsza będzie dla niego nie jak dotychczas taryfa dzienna (G11 – cena energii jest taka sama przez całą dobę), ale taryfa Oszczędna Noc za korzystanie z dostarczanej energii, rozważał bardzo poważnie jej zmianę właśnie z dziennej na nocną. Chodzi o taryfę G12, kiedy cena prądu jest niższa w określonych godzinach dnia i nocy. Można z niej korzystać przez 10 godzin w ciągu doby, 8 następujących po sobie godzin między 22.00 a 7.00 oraz 2 następujące po sobie godziny z przedziału 13.00–16.00.
W nocy taniej, ale w dzień drożej
– Na początku 2024 roku musiałem przepisać ówczesny licznik na energię elektryczną z taty na siebie po jego śmierci. Wtedy była to czysta formalność, ale trzeba było ją spełnić i wszystko zostało poprawnie załatwione – opowiada rolnik.
I właśnie wtedy zaczęły się energetyczne problemy rolnika. Źródłem jego kłopotów był telefon od dystrybutora energii (Tauron), z którego wynikało, że powinien zmienić taryfę.
– Rzeczywiście, w nocy powinno być taniej, skoro będzie obowiązywać taryfa nocna. Tak tłumaczyła mi to pani konsultantka w rozmowie telefonicznej – relacjonuje Romuald Pernet. – Teraz to rozumiem. Zrozumiałem po niedługim czasie, że ta konsultantka wprowadziła mnie w błąd, bo nie powiedziała mi, że będzie to dużo, dużo, dużo drożej kosztowało za rachunki niż przy taryfie dziennej, tej zwykłej.
Rolnik poczuł się nie tylko rozczarowany, ale przede wszystkim oszukany i uważa tego rodzaju załatwienie sprawy za nieuczciwą praktykę, którą zastosowano wobec niego.
– To było świadome wprowadzanie w błąd klienta, który jest na dodatek osobą starszą – opowiada pan Romuald. – A przecież wydaje się, że obowiązkiem konsultanta jest informowanie o konkretnej ofercie, także dla starszych ludzi. Nie zaś wprowadzanie ich w błąd.
Rolnik został sam z problemem
Rolnik musiał płacić coraz wyższe rachunki i mógł liczyć tylko na siebie, bo choć skierował kilka pism do różnych urzędów i instytucji albo prosił w nich telefonicznie o pomoc, to jednak bez żadnego pozytywnego dla siebie skutku. Miarka się przebrała, kiedy w maju 2024 r. przysłano mu rachunek 3349,19 zł podzielony na raty po 619 złotych, który zapłacił. Następnie pojawiła się kolejna „zaległość” 234,97 zł, którą zapłacił – 7 sierpnia 2024 r. Następnie 206,63 – 24 października 2024 r. A kolejno znowu 1399,41 zł.
– Żeby to wyjaśnić, trzeba by księgową i detektywa zatrudnić. Dlatego napisałem list do prezesa Grupy Tauron, że to bardzo źle wpływa na ich wizerunek, bo tak nie wolno postępować z ludźmi – opowiada gospodarz.
– Poprzednio, bo jeszcze w 2023 roku, rachunki, jakie płaciłem, wynosiły około 50 zł miesięcznie – wspomina. – Już w 2024 roku, kiedy nakłoniono mnie do zmiany taryfy, wysokość rachunków wzrosła gigantycznie, bo o kilkaset procent.
Inwestycja w OZE
I dlatego zaznacza, że teraz rozważa rezygnację z usług firmy i założenie paneli fotowoltaicznych czy turbiny wiatrowej, aby mieć własne źródło energii.
– Zastanawiam się nad tym poważnie także dlatego, że choć przyznano, iż nadpłaciłem, bo otrzymałem już pismo o informacji z nadpłatą, to jednak nie ma tam wyjaśnienia, jak do tego doszło i skąd wzięła się nadpłata. Gdybym się nie upomniał o swoje musiałbym dalej płacić wysokie rachunki – podkreśla gospodarz.
Rolnik chce iść do sądu
Po takich rachunkach rolnik zdecydował, że przestaje płacić. Uznał, że tę sprawę powinien rozstrzygnąć sąd.
– Trzeba było zaciskać pasa, bo miałem płacić nie wiem za co – wspomina rolnik. – Ale po wielu moich interwencjach niedawno poinformowano mnie, że Tauron chce zmienić umowę i nawet zwróci mi nadpłaty, ale najpierw trzeba spisać licznik, a następnie wymienić na nowy. Żeby nie było tak, że ja coś zmieniłem czy zafałszowałem – podkreśla rolnik.
Jednak jeszcze dziś uważa, że to bezprawie, sprawa szyta grubymi nićmi. Jak można tak źle traktować ludzi? Gospodarz jest wstrząśnięty sytuacją, w jakiej się znalazł, bo dla niego ważny jest każdy grosz.
Ostatecznie wydaje się, że rolnik wygrał, gdyż teraz otrzymał pismo z firmy Tauron, w którym naliczono mu zwrot ponad 2700 zł za kilka miesięcy.
– Szkoda, że stało się tak dopiero po wielu miesiącach, po moich pismach, moich interwencjach i monitach w tej sprawie – mówi pan Romuald. – Być może uratowało mnie to, że rozmowa była nagrywana, a więc był dowód na to, że mówiłem prawdę i wprowadzono mnie w błąd. Ale ważne jest także, a może przede wszystkim to, że trzeba walczyć o swoje prawa nawet wbrew wielu przeciwnościom w urzędach, instytucjach czy firmach.
Tauron nie odniósł się do sprawy
Niestety, na nasze pytania w powyższej sprawie, wysłane na adres przeznaczony do kontaktu z mediami Tauron nie odpowiedział na wątpliwości, jakie wskazywał rolnik.
Artur Kowalczyk
fot. A. Kowalczyk