Caucasian young male eating cricket at night market in Thailand. Eating insect concept
StoryEditorWiadomości rolnicze

Jak Kowalczyk tłumaczy się z patronatu nad konferencją o hodowli robaków?

09.03.2023., 13:03h
Rolnicy są oburzeni tym, że ministerstwo rolnictwa objęło patronat honorowy nad konferencją poświęconą hodowli robaków, a resort edukacji ją sfinansował. Jak minister Kowalczyk tłumaczy się z tego patronatu?  

Od kilku tygodni w Polsce toczy się burzliwa dyskusja wokół stosowania robaków w żywności. Rolnicy obawiają się, że UE zmusi ludzi do jedzenia owadów, które zastąpią poczciwego schabowego. W efekcie gospodarze będą musieli przekształcić swoje chlewnie w fermy świerszczy i szarańczy.

Ministerstwo rolnictwa patronuje konferencji o hodowli robaków

Teraz te obawy podsycił sam rząd, bo… oficjalnie promuje hodowlę robaków! Resort rolnictwa objął bowiem patronat honorowy nad konferencją poświęconą hodowli owadów na cele paszowe i żywieniowe. Z kolei ministerstwo edukacji wyłożyło na to wydarzenie 75 tys. zł. Spotkanie ma się odbyć w czerwcu na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. 

Rolnicy są zszokowani tą informacją. I trudno im się dziwić, bo jeszcze parę dni temu słyszeli w telewizji rządowej, że to opozycja lansuje robaka zamiast schaboszczaka. Mało tego, część posłów PiS, kreując się na obrońców polskiego kotleta, zamieszczała w mediach społecznościowych swoje zdjęcia z mięsnymi potrawami. A tymczasem okazało się, że sam wicepremier rządu PiS wspiera robaczaną rewolucję.

- To idzie w bardzo złą stronę. Będziemy jeść insekty, a nasze ministerstwo rolnictwa to wspiera. Najpierw doprowadzili do upadku tradycyjne rolnictwo, tradycyjna hodowle zwierząt, a teraz będą wmawiać nam, że mamy jeść i hodować robaki – oburza się AGROunia. 

Także Konrad Krupiński, rolnik i wiceprezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Hodowców Bydła Mlecznego, jest zdumiony tym, że politycy PiS w mediach deklarują obronę rolników przed ideologią karmienia ludzi robakami, a w rzeczywistości ją finansują.



Resort rolnictwa broni jednak swojej decyzji i tłumaczy, że konferencja naukowa w Olsztynie jest „jedną z form wymiany wiedzy, miejscem przedstawiania najnowszych badań i ścierania się poglądów naukowych oraz rzetelnej oceny nowych koncepcji”.

Jak Kowalczyk tłumaczy się z patronatu nad konferencją o hodowli robaków?

Głos w tej sprawie zabrał nawet sam minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Przyznał, że nie popiera żywności z robaków, ale patronat dał, bo chodzi o naukę, a nie o własne poglądy.

-  Nie jestem za jedzeniem robaków, ale czym innym jest konferencja naukowa niż osobisty pogląd – oświadczył.

Dodał też, że konferencja w Olsztynie odbywa się w ramach projektu GOSPOSTRATEG z lat 2018-2021 nt. strategii wykorzystania alternatywnych źródeł białka owadów w żywieniu zwierząt.

Tymczasem tytuł konferencji wskazuje, że będzie mowa o hodowli owadów na cele paszowe i żywieniowe. W programie poruszone zostaną kwestie dotyczące m.in. technologii hodowli i przetwórstwa owadów. Omówione mają być także systemy chowu mącznika młynarka i aspekty sanitarno-weterynaryjne produkcji białka owadziego. Można więc przypuszczać, że o jedzeniu robaków przez ludzi też będzie. 

- Ktoś nas tu próbuje w konia robić i mydlić oczy, że to niby konferencja o hodowli robaka tylko na cele paszowe. A w tytule jak byk stoi, że i żywieniowe, więc chodzi o jedzenie dla ludzi. Zanim się obejrzymy, na stół wjedzie nam kotlet z szarańczy i bułka ze świerszcza – komentuje w rozmowie z nami rolnik z woj. dolnośląskiego

Rząd PiS finansuje hodowlę jadalnych owadów

Konferencja w Olsztynie to nie jedyny projekt o robakach, który finansuje rząd. Kilka tygodni temu Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, podległe ministrowi Funduszy i Polityki Regionalnej Grzegorzowi Pudzie przeznaczyło 6,5 mln zł na badania nad jadalnymi owadami na klatkach schodowych.

Projekt ten zakłada umieszczenie w budynkach mieszkalnych specjalnych kabin, w których na własny użytek będzie można uprawiać warzywa i hodować robaki na mąkę do chleba czy ciasta. 

Ardanowski: steki będą jeść najbogatsi, a cała reszta będzie żarła robaki

Rozwój hodowli robaków niepokoi też Jana Krzysztofa Ardanowski, szefa prezydenckiej rady do spraw rolnictwa. W jego ocenie jest to poważne zagrożenie dla polskiego rolnictwa.

- Źródłem pożywienia mają być owady, w szczególności larwy. To nie jest tylko kwestia estetyczna, bo w Polsce robaki kojarzą się z popsutą żywnością. W tym momencie rozwój alternatywnych produktów spożywczych, sprawi, że rolnictwo przestanie być potrzebne  – tłumaczył na antenie Radia Wnet były minister rolnictwa.

Ardanowski jest przekonany, że lansowanie mody na jedzenie robaków doprowadzi do upadku gospodarstw, w efekcie czego mocno zdrożeje mięso.   

- Steki będą jeść najbogatsi, a cała reszta będzie żarła robaki. Na naszych oczach ten walec głupoty europejskiej, tego lewackiego podejścia do gospodarki, toczy się przez Europę, okraszony pięknymi frazesami o ekologizacji, o ochronie przyrody, o walce ze zmianami klimatycznymi. Ale trzeba zadać pytanie: co ludzie będą jeść?– pyta Ardanowski.

Prawie 60 proc. Polaków nie chce rezygnować z mięsa

Ale rolników może trochę uspokoić wynik najnowszego sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”. Wynika z niego, że zaledwie 1,6 proc. ankietowanych uważa, że Polacy powinni dla zdrowia zrezygnować z jedzenia mięsa. Natomiast prawie 60 proc. jest za tym, by nie zmieniać nawyków żywieniowych, a 4 proc. opowiedziało się za zwiększeniem spożycia mięsa.

Robaczana ofensywa UE trwa

W styczniu tego roku Komisja Europejska zgodziła się na stosowanie mąki ze świerszczy domowych w produkcji żywności. Będzie dodawana do takich produktów jak wieloziarniste chleby i bułki, batony zbożowe, ciasteczka i herbatniki czy przetwory mięsne oraz zupy.

Robaczana ofensywa UE nie ogranicza się tylko do świerszcza, bo kilka dni temu na listę dozwolonych dodatków do żywności trafił kolejny robak: larwa pleśniakowca lśniącego (Alphitobius diaperinus).

Ale lista jadalnych robaków jest znacznie dłuższa. Od wielu lat są na niej np. larwy mącznika młynarka, szarańcza wędrowna, larwy jedwabnika czy czerwca kaktusowego, z którego uzyskiwany jest barwnik koszenila oznaczony na żywności symbolem E120. 

Jemy 1 kg owadów rocznie

Jak wylicza Remigiusz Gałęcki z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie "standardowy konsument w ciągu roku spożywa, świadomie lub nie, średnio około jednego kilograma różnych owadów".

- Takie podstawowe produkty spożywcze np. brokuły czy puszkowane pomidory, zawierają resztki owadów. Standardowy konsument rocznie zjada około 100 gram wciornastek (należą do podgromady owadów uskrzydlonych). Owady można spotkać w mrożonych warzywach. W 100 gramach mrożonego produktu dopuszczalne jest do 50 mszyc. W ogólnodostępnych sokach znaleźć można muszki owocówki, szczególnie w soku pomarańczowym. Dopuszczalne jest 5 osobników na 226 g soku. Jeżeli ktoś lubi kukurydzę konserwową, powinien liczyć się z możliwością spożycia larwy omacnicy kukurydzianej lub stonki kukurydzianej. A grzyby? Ten typowy dla kuchni polskiej produkt również może być porażony larwami owadów. Nawet po ich oczyszczeniu możliwe jest, że spożyte zostaną owady lub ich części - zaznacza w swojej publikacji Gałęcki.

Kamila Szałaj, fot. envato.com

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 18:16