StoryEditorInterwencja

Jak modernizacja linii kolejowej niszczy rolników

12.06.2014., 12:06h
  Z powodu modernizacji linii kolejowej Warszawa–Gdańsk, właściciele gospodarstwa początkowo nie mieli w ogóle dojazdu do części pól, teraz jest on bardzo utrudniony. Gmina wytyczyła im wprawdzie inną drogę, ale jej zły stan uniemożliwia przejazd maszynami. Rolnicy zmuszeni byli również znacznie ograniczyć stado bydła i zmienić sposób chowu.

 

Jacek Karczewski ze wsi Kuligi (gm. Grodziczno, woj. warmińsko–mazurskie), prowadzi 18–hektarowe gospodarstwo. Zajmuje się chowem tuczników i bydła opasowego. Teraz stado bardzo się zmniejszyło a uprawa sporej części ziemi sprawia ogromne trudności.

 

Zlikwidowany przejazd

 

Na początku maja 2010 r. PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Zakład Linii Kolejowych w Olsztynie informuje rolnika, że w związku z modernizacją linii kolejowej Warszawa–Gdańsk, pod koniec miesiąca odbędzie się spotkanie w sprawie likwidacji przejazdów kolejowych kategorii „F”. Miało to nastąpić po wybudowaniu wiaduktu drogowego.

 

W czerwcu 2010 r. PKP PLK S.A. przesyła Jackowi Karczewskiemu protokół w sprawie określenia warunków likwidacji przejazdu w ciągu drogi prywatnej, który umożliwiał rolnikowi dojazd do 7 ha pól. Zgodnie z zapisem w punkcie 1.4. protokołu, inwestor miał rozpatrzeć możliwość budowy wiaduktu drogowego, którym gospodarz mógłby przejeżdżać maszynami rolniczymi lub budowy drogi dojazdowej do pól.

 

– Na tych 7 ha są łąki, pastwiska, kukurydza, zboża i ziemniaki. Kiedyś wypasaliśmy tam bydło, ale teraz przepędzanie go po 3,5 km 2 razy dziennie każdego dnia jest niemożliwe – stwierdza Katarzyna Karczewska, matka Jacka. – Ten przejazd był przez naszą rodzinę użytkowany jeszcze przed wojną.

 

W listopadzie 2010 r. rolnik dostaje zawiadomienie o wydaniu decyzji przez Warmińsko–Mazurski Urząd Wojewódzki w Olsztynie o ustaleniu lokalizacji linii kolejowej o znaczeniu państwowym – modernizacji linii na odcinku Warszawa–Gdańsk.

 

Jacek Karczewski nie zgodził się na likwidację przejazdu, jednak to nie miało żadnego znaczenia.

 

– W protokole zapisano, że wyrażę zgodę pod warunkiem, jeśli dotrzymany będzie punkt 1.4. – mówi. – Rozumiałem go w ten sposób, że będę miał prawie tak bliski dojazd do pól jak dotychczas. Albo przez wiadukt, albo inną drogą.

 

Ostatnia umowa na użytkowanie przejazdu kolejowego użytku niepublicznego kategorii „F” została zawarta między PKP PLK S.A. i Jackiem Karczewskim
1 kwietnia 2011 r. Podobnie jak wcześniej, użytkownik miał utrzymywać przejazd na koszt własny i odpowiadać za jego bezpieczeństwo. Umowa obowiązywała do 31 grudnia 2011 r., jednak zaznaczono w niej, że z uwagi na modernizację linii Warszawa–Gdańsk może być ona rozwiązana przed terminem ważności z miesięcznym wypowiedzeniem. Pod koniec grudnia 2011 r. PKP PLK S.A. poinformowały Jacka Karczewskiego, że umowa na użytkowanie przejazdu kolejowego wygasa z dniem 1 stycznia 2012 r., a tym samym zostanie on fizycznie zlikwidowany. Jednocześnie zajęto działki rolnika położone wzdłuż torów, za które dostał odszkodowanie.

 

– Wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ale wcześniej obiecano nam, że przez nowo zbudowany wiadukt będziemy mogli dojeżdżać na pola i przepędzać bydło – mówi Jacek Karczewski. – Potem okazało się, że bydła nie można tamtędy przeprowadzać, a maszynami, jeśli nawet się przejedzie, to nie ma drogi dojazdowej na pola.

 

Przez grunty sąsiada

 

W zamian za zlikwidowany przejazd kolejowy, w 2012 r. Urząd Gminy w Grodzicznie wyznaczył rolnikowi inną drogę dojazdu na pola.

 

– Drogę wyznaczono, z tym, że nie można było nią przejechać maszynami i przepędzić bydła – stwierdza Katarzyna Karczewska. – Była zarośnięta drzewami, a byle deszcz powoduje, że robi się na niej bagno. Poza tym, w jedną stronę jest to odległość ponad 3,5 km, a paliwo kosztuje.

 

W kwietniu 2013 r. Jacek Karczewski po raz kolejny wysyła pismo do firmy „Egis” – wykonawcy inwestycji związanej z modernizacją linii kolejowej. Pisze, że w związku z likwidacją przejazdu kolejowego został pozbawiony dojazdu do swoich pól i prosi o wyznaczenie drogi dojazdu maszynami rolniczymi do swoich gruntów. Dodaje, że sprawa jest pilna z uwagi na wiosenne prace polowe.

 

– Musieliśmy jeździć na swoje pola przez grunty sąsiada – mówi Jacek Karczewski. – Dopiero w czerwcu 2013 r. wycięto drzewa na tyle, że na drodze mieściły się maszyny, ale jak jest mokro, to i tak trudno nią przejechać.

 

– Wiele razy jeździliśmy do Gdańska i Iławy, bo poszczególne odcinki są zarządzane przez różnych kierowników kontraktu. Pokazywaliśmy mapy i pytaliśmy, dlaczego w końcu inwestycja została wykonana w inny sposób niż to wcześniej planowano – opowiada Piotr Karczewski, brat Jacka. – Odsyłano nas od jednej instytucji do drugiej. Wcześniej na zebraniach obiecywano, że będzie kładka do przeprowadzania bydła, która nie powstała. Zabrano nam działki po obu stronach torów. Brat wprawdzie dostał odszkodowanie, ale myśleliśmy, że te grunty zostaną przeznaczone na budowę drogi dojazdowej do pól. Po spotkaniach z przedstawicielami PKP PKL S.A. były sporządzane protokoły. Brat wyraźnie zaznaczył, że nie godzi się na proponowane rozwiązania. Przyjąłby je, gdyby spełniono punkt 1.4. A tak się nie stało.

 

Ostatnie pismo z PKP PKL S.A. do Jacka Karczewskiego pochodzi z początku sierpnia 2013 r. Firma stwierdza, że w czerwcu gmina Godziczno przygotowała dojazd do działek rolnych rolnika i w związku z tym sprawę należy uznać za rozwiązaną.

 

Cała nadzieja w gminie

 

– Nie ma możliwości przeprowadzenia drogi dojazdowej na pola pana Karczewskiego wzdłuż torów za wiaduktem – stwierdza Sławomir Kopański, kierownik kontraktu modernizacji linii kolejowej na odcinku Warszawa–Gdańsk, obszar Iława. – Jest to technicznie niemożliwe. Pan Karczewski miał podpisaną umowę z PKP PLK S.A. na okresowe użytkowanie przejazdu, ale była w niej klauzula, że w każdej chwili możemy ją wypowiedzieć. To, że dopiero po ponad roku gmina wykarczowała drzewa na nowej drodze dojazdowej spowodowane było tym, że tyle czasu trwały uzgodnienia. Natomiast likwidacja przejazdu była konieczna, bo taki jest projekt. Mimo tego, że zajęliśmy działki położone wzdłuż torów, nie budujemy dróg technicznych wzdłuż linii kolejowych. Do obsługi pociągów mamy specjalne szynowe pojazdy serwisowe. Budowa drogi, o którą ubiega się pan Karczewski jest niemożliwa, bo takich dróg nie ma w umowie.

 

– Modernizację linii prowadzi Centrum Realizacji Inwestycji w Warszawie i my nie mamy wpływu na to jak są prowadzone prace – mówi Andrzej Puzewicz, zastępca dyrektora ds. technicznych PKP PLK S.A. Zakładu Linii Kolejowych w Olsztynie. – Teoretycznie można negocjować, ale na tym odcinku roboty są już zakończone, więc jest za późno. Wcześniej były konsultacje społeczne i każdy mógł zgłaszać uwagi. Natomiast przejazdy kolejowe kategorii „F” w związku z modernizacją linii z założenia miały być zlikwidowane a w ich miejsce są budowane wiadukty.

 

– Udostępniliśmy panu Karczewskiemu drogę gminną, która umożliwia mu dojazd na pola – mówi Kazimierz Konicz, wójt gminy Grodziczno. – Wycięliśmy drzewa, ale być może wymaga ona remontu i utwardzenia. Skierujemy tam służby drogowe i jeszcze w tym roku postaramy się doprowadzic ją do takiego stanu, aby można było przejeżdżać nią maszynami rolniczymi.

 

Joanna Zwolińska

 

 

 

 

 

 

 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
11. grudzień 2024 16:48