Żniwa 2025 pod kreską
Ceny skupu zbóż runęły. Rolnicy, którzy uprawiali zboża typowo na sprzedaż już wiedzą, że teraz na pewno nie zarobią na sprzedaży, bo stawki są dramatyczne. Szczególnie przeraża ich cena pszenicy oferowana przez skupy. Paszowa kosztuje nieco ponad 600 zł/t, a konsumpcyjna ledwo 800 zł/t, choć przeważająca liczba skupów oferuje stawki przekraczające jedynie 700 zł/t.
Jan Krzysztof Ardanowski były minister rolnictwa i członek Koła Poselskiego Wolni Republikanie był gościem radia Wnet, w którym odniósł się do obecnej sytuacji pożniwnej i na rynku zbóż.
Jak stwierdził, tegoroczne żniwa nie należą do najgorszych, choć pogoda utrudniała zbiory, pogarszając jednocześnie ich jakość, przez co wiele zbóż, które pierwotnie miały trafić do konsumpcji, nadaje się wyłącznie do sprzedania na paszowe. Sytuacji nie polepsza fakt, że rolnicy w Polsce rezygnują z hodowli zwierząt i powstałego nadmiaru ziarna paszowego nie ma czym skarmić. Stąd niskie ceny skupu i jego wstrzymanie przez niektóre zakłady.
– To są zboża paszowe, które się nadają praktycznie tylko na pasze. Dlatego jest ogromny problem. Ogromny problem jest też w tej chwili produkcji zwierzęcej, hodowli w Polsce. Trzoda chlewna praktycznie jest w stanie agonalnym. Drób chwalimy się, pierwszym miejscem w Europie, że jesteśmy dużym producentem. Podpisanie umowy Mercosur wykończy również hodowlę drobiu w Polsce. […] To zboże w Polsce powinno trafić na rozwój produkcji zwierzęcej w Polsce, dla tych „ziarnożernych”, jak mówili kiedyś Rosjanie. Produkcja zwierzęca jest bardzo mizerna – stwierdził Ardanowski.
Zobacz też: „Nie będziecie mieli rynku zbytu”. Rolnik ostrzega producentów zbóż
Pomysł z państwowym portem upadł
Ardanowski ubolewał również nad tym, że Polska przestaje być liczącym się eksporterem zboża, a silnie wspierany przez niego pomysł budowy państwowego portu upadł. Jak stwierdził, miało to związek z lobby międzynarodowych firm, do których należy decydowanie o handlu zbożem. Zdaniem Ardanowskiego, niskie ceny zbóż wciąż są pokłosiem nadmiernego napływu ziarna z Ukrainy, do którego doprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Jak przyznał Ardanowski, ostrzegał prof. Kaczyńskiego, że coś jest nie tak i dojdzie do zalania rynku, ale ten miał być niewzruszony i twierdzić, że ma raporty z ministerstwa rolnictwa, z których wynika, że sytuacja jest pod kontrolą. Były szef resortu rolnictwa ocenił, że obecny rząd również niewiele robi w kwestii ratowania sytuacji na rynku zbóż, choć gdy doszło do nadmiernego napływu ziarna z Ukrainy, również załamywał ręce.
– W tej chwili cena pszenicy, dobrej pszenicy, kształtuje się między 700 a 800 zł. I tłumaczenie ministra Krajewskiego i wszystkich po kolei: „no trudno, rynek tak decyduje, to przecież jesteśmy elementem rynku światowego”. To jest trochę tak, jak Bieńkowska kiedyś powiedziała: „sorry, taki mamy klimat”. To jest tak samo tutaj – ocenił Ardanowski.
Ardanowski wie, jak pozbyć się nadmiaru zboża z polskiego rynku
Zdaniem Ardanowskiego, to w gestii rządu leży ratowanie sytuacji na rynku zbóż. Były minister rolnictwa uważa bowiem, że szansą dla polskich rolników jest wsparcie przez rządzących rolników w taki sposób, by kierunki hodowli zwierząt zostały uruchomione na nowo, a zboże paszowe znalazłoby naturalne ujście z rynku.
– Są potrzebne konkretne, zdecydowane działania rządu, które nie to, że podniosą cenę zboża automatycznie, bo rząd na to rzeczywiście wpływu bezpośredniego nie ma, ale uruchomią te kierunki hodowli zwierząt, które sprawią, że to zboże będzie zużywane na pasze – stwierdził Ardanowski.
Były minister rolnictwa przyznał również, że jego zdaniem skutecznym sposobem na upłynnienie nadmiaru zbóż z rynku byłoby także wykorzystanie go do innych celów produkcji, takich jak spirytus, który następnie jest dolewany do benzyn i jest to absolutnie legalne.
– W żaden sposób samochodom nie szkodzi. To powinien być polski spirytus, a nie wprowadzany z Brazylii. Plus, jeżeli byśmy również zwiększyli możliwości eksportowe, to nie będziemy mieli problemu nadmiaru zboża i gwałtownego spadku cen. To wszystko jest do opanowania. To nie są rzeczy niemożliwe do przeprowadzenia. Nie mamy wpływu na zjawiska przyrodnicze, na to, czy jest susza, czy jest gwałtowny opad, czy burza itd., ale na te działania, które na rynku występują, rządy państw mają pewien wpływ i ja oczekuję od polskich władz, od polskiego rządu właśnie takiej determinacji również w ratowaniu polskiego rolnictwa. A jeżeli sami tego nie chcą, to będą dyscyplinowani i w jakiś sposób również stymulowani przez pana prezydenta – podsumował Ardanowski.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. Radio Wnet
