Ceny zbóż lecą w dół. Pszenica paszowa spadła nawet do 620–650 zł za tonę, żyto kupowane jest po 550 zł, a pszenica konsumpcyjna w niektórych regionach ledwo przekracza 700 zł. Sytuacja jest dramatyczna, bo jak mówią gospodarze, zainwestowali ogromne pieniądze w uprawę, a teraz będą musieli dopłacać do interesu.
– U nas pszenica paszowa jest po 620 zł, konsumpcyjna po 680 zł. Skupy są zapchane. Część rolników trzyma zboże, ale kto ma kredyty to musi sprzedać po niskich cenach. Nie wiem, czy to pokryje połowę kosztów produkcji. To jest katastrofa – ocenia w rozmowie z nami Ryszard Borys, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej.
– W tej chwili cena sięga praktycznie dna, bo za pszenicę konsumpcyjną niektóre skupy oferują poniżej 600 zł za tonę. A koszty produkcji cały czas wzrastają. Podam przykładowo, Polifoska kosztuje około 2600 zł, a pszenica – 600 zł. Widać, ile trzeba sprzedać pszenicy na tonę nawozu wieloskładnikowego - mówił z kolei w Radiu Lublin Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej.
Pszenica o 1/4 tańsza niż w 2020 roku
Z wyliczeń IERiGŻ wynika, że pszenica jest dziś realnie o jedną czwartą tańsza niż pięć lat temu. Dla rolników to sygnał alarmowy. Wielu z nich otwarcie mówi, że bez wsparcia państwa i realnych rozwiązań rynek zbóż się załamie.
Czy jest jakiś pomysł na poprawę sytuacji? Rolnicy podnoszą na przykład pomysł utworzenia giełdy rolnej, która miałaby ustabilizować ceny zbóż. Eksperci studzą jednak entuzjazm, bo w Polsce działa już giełda zbożowa, ale praktycznie nie funkcjonuje.
Rolnicy ogłosili manifest: „Zacznijmy od podstaw”
Pomysł, jak ratować rynek zbóż mają rolnicy z Ogólnopolskiego Oddolnego Protestu Rolników. Opublikowali w internecie swój manifest. Jasno mówią, co trzeba zrobić, żeby rynek zbóż znów był opłacalny.
- Trwa wyścig na pomysły, jak ratować rynek zbóż. Tylko zamiast kombinować zacznijmy od podstaw! - tłumaczą.
W ich propozycjach znalazły się m.in.:
- Pierwszeństwo dla zbóż z polskich gospodarstw zanim zaleją nas dostawy z zagranicy.
- Koniec z ideologią „mniej mięsa w stołówkach” – mniej mięsa to mniej hodowli, a tym samym mniejszy zbyt na zboże.
- Fundusze promocji muszą promować to, na co rolnicy się składają – a nie niszowe produkty, jak mleko A2A2.
- Każda hodowla to rynek zbytu dla zbóż. Promujmy to, co realnie produkujemy, a nie utopie z folderów marketingowych. Polski rolnik i polska żywność muszą być priorytetem - tak podsumowali swój apel, podkreślając, że bez wsparcia rodzimej produkcji nie będzie ani opłacalnych cen, ani przyszłości dla gospodarstw rodzinnych.
Minister mówi o odbudowie pogłowia trzody chlewnej
Podczas konferencji prasowej 21 sierpnia minister rolnictwa Stefan Krajewski przyznał, że resort analizuje różne mechanizmy wsparcia dla producentów zbóż. – Słyszymy opozycję, która mówi, że trzeba dopłacić do zboża. Analizujemy tę sytuację. Pewnie nie byłoby tego problemu, gdyby była większa ilość zwierząt, w tym trzody chlewnej. Dzisiaj mamy więcej zboża paszowego i większy problem z jego zagospodarowaniem – mówił i dodał, że będzie program odbudowy pogłowia trzody chlewnej.
Kamila Szałaj
