Dopłaty nie dla rolników, tylko dla konsumentów
Czy dziś możliwe jest rolnictwo bez dopłat? Jerzy Salitra, członek Zarządu Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej i przewodniczący Powiatowej Rady W-MIR w powiecie braniewskim, nie ma wątpliwości: dopłaty nie są wsparciem tylko dla rolników, ale i dla wszystkich mieszkańców miast.
– Musimy pamiętać o jednym: te dopłaty nie są stricte dla rolników. Te dopłaty są dla mieszkańców miast, bo dzięki tym dopłatom żywność jest tańsza. Jeżeli nie będzie dopłat, to i żywność będzie droższa – mówi. I dodaje, że wokół dopłat od początku panowało złe zrozumienie. – To jest mechanizm podobny jak dopłaty do prądu czy innych dóbr – po to, żeby konsument miał taniej.
Polska goni starą Unię
Zdaniem Salitry polskie rolnictwo, mimo początkowo niższych dopłat i licznych ograniczeń, potrafiło się odnaleźć w unijnej rzeczywistości. – Myślę, że wypadamy dobrze. Poradziliśmy sobie doskonale, gonimy Starą Unię i mamy czym się pochwalić – podkreśla.
Polexit? „To nie o to chodzi”
W przestrzeni publicznej nieraz pojawia się przekaz, że rolnicy chcą wyjścia Polski z Unii Europejskiej. To efekt pojedynczych transparentów widocznych na protestach. – Raczej nie chodzi o to, że rolnicy chcieliby opuszczenia UE. Problemem są decyzje podejmowane w Brukseli, które często uderzają w naszą pracę. To frustruje, ale nie oznacza, że ktoś marzy o Polexicie – tłumaczy Salitra. I dodaje, że rolnicy chcą być w Unii, ale na uczciwych zasadach.
Rolnik: chcą nas sprzedać za niemieckie auta
Niepokój budzi przede wszystkim zbliżająca się ratyfikacja umowy handlowej między UE a krajami Mercosur (m.in. Brazylia, Argentyna, Urugwaj). – Chcą nas sprzedać za niemieckie auta – mówią rolnicy, obawiając się, że europejski rynek zostanie zalany tanim jedzeniem z Ameryki Południowej.
Problem w tym, że tanie nie znaczy lepsze. Podczas gdy rolnicy w UE muszą spełniać coraz bardziej restrykcyjne normy dotyczące ochrony środowiska, dobrostanu zwierząt czy użycia środków ochrony roślin, w Ameryce Południowej takich ograniczeń nikt nie narzuca. – To nie będzie uczciwa konkurencja, bo to nie są równe zasady – podkreślają rolnicy.
Na końcu i tak zdecydują konsumenci, wybierając przy sklepowej półce między lokalną żywnością a importowaną z drugiego końca świata. Pytanie tylko, czy nawet unijne dopłaty będą w stanie zrównoważyć tę różnicę w cenie.
Kamila Szałaj, na podst. filmu WMIR
