
Rolnik Nieprofesjonalny: Pełne samochody żywca jadą do nas z Niemiec!
Niespełna tydzień temu do Polski dotarła informacja o zidentyfikowaniu ogniska pryszczycy u bawołów w Brandenburgii, o czym „Tygodnik Poradni Rolniczy” pisał w artykule pt. „Pryszczyca przy polskiej granicy. Ogromne zagrożenie dla bydła i świń”. Mimo wystąpienia tak groźnej choroby dla zwierząt parzystokopytnych i nawet ludzi tuż przy granicy Niemiec z Polską, import żywca zza zachodniej granicy nie został wstrzymany.
Jak poinformowali „Tygodnik Poradnik Rolniczy” rolnicy z Podlasia, do Polski wjeżdżają transporty świń z okolic Berlina, których cena to zaledwie 4,00 zł/kg! Sytuację w zakładach mięsnych przyjmujących żywiec wieprzowy postanowił skomentować również Michał Nowacki znany z TikToka jako Rolnik Nieprofesjonalny, który potwierdził, że rolnicy czekają w kolejkach po 2-3 tygodnie, a „pełne samochody żywca jadą do nas z Niemiec”, a cena polskiego tucznika spadła do ok. 6,50 zł/kg.
– Pełne samochody żywca jadą do nas z Niemiec! Jeden za drugim! Zakłady mięsne są zawalone po korek, co pokazują kolejki do zakładów mięsnych. Niektórzy już piszą o tym, że mają czekać dwa, trzy tygodnie! A często zakłady mięsne przyjeżdżają przecież z tygodnia na tydzień albo czasami nawet z dnia na dzień. Przez te dwa, trzy tygodnie kolejki sytuacja nie poprawi się na sto procent. Mówi się o tym, że wręcz może jeszcze pójść w drugą stronę. Wszystko zweryfikuje rynek i wszystko zweryfikuje cena, jaką będą dawali Niemcy za żywiec. Może być tak, że giełda, giełdą, a ceny w zakładach mięsnych, cenami w zakładach mięsnych – komentuje Rolnik Nieprofesjonalny.
Choroby zwierząt wyjęte jak królik z kapelusza
Zdaniem Nowackiego, wystąpienie niemalże w jednym czasie takich chorób jak pryszczyca, choroba niebieskiego języka czy rzekomy pomór drobiu wydaje się podejrzane, jednak nie uważa on, by rozsądnym było podpisywanie się pod powstającymi „teoriami spiskowymi”.
– Nie ma co ukrywać, że tych chorób mamy dużo. W ostatnim czasie zostały wręcz wyjęte jak królik z kapelusza! Niebieski język u bydła, pryszczyca w Niemczech, która jest chorobą ciulowatą, bo atakuje bydło, kozy, świnie i większość zwierząt gospodarskich. Przenosi się bardzo łatwo w powietrzu, przez ubrania, na człowieka, ale dla człowieka nie jest groźna. Przenosi się także przez mięso, mleko, które nie jest poddane obróbce w odpowiedniej temperaturze i co ciekawe, pryszczyca wróciła do Niemiec po 37 latach! Bardzo, bardzo długo jej nie było. Niebieski język wrócił do Polski po 12 latach. Mówimy też o pomorze kur. Pojawiają się różne teorie spiskowe. Na przykład, że mamy Mercosur to będą choroby, żeby zrobić miejsce na rynku. Nie szedłbym aż tak bardzo w teorie spiskowe. Nie mówię, że to nie jest gdzieś tam prawdą, ale też nie jestem osobą, która się podpisze pod tym lewą i prawą ręką i jeszcze da sobie obciąć nogę. Z teoriami spiskowymi jest tak, że niektóre są prawdziwe, niektóre są fejkowe, a niektóre są po części prawdzie. Dlatego zawsze trzeba czytać gdzieś pomiędzy wierszami – tłumaczy Rolnik Nieprofesjonalny.
Czy za 4 zł/kg tucznika przyciągniemy do Polski pryszczycę?
Rolnik Nieprofesjonalny również zwraca uwagę na niską cenę żywca z Niemiec i obawia się, że import nie doprowadzi do wystąpienia pryszczycy w hodowlach zwierząt w Polsce. A jest to bardzo możliwe, zważywszy na fakt, że granice dla przewozu zwierząt nie zostały zamknięte.
– Pryszczyca jest bardzo blisko Polski, więc miejmy nadzieję, że to cholerstwo się w naszym kraju nie znajdzie. Duża rola w tym inspekcji weterynaryjnych, granicznych, żeby to ryzyko zminimalizować. Niestety, granice, jeżeli chodzi o przewóz żywych zwierząt, nie zostaną zamknięte. Pokazuje to, chociażby sytuacja z zakładami mięsnymi, które „ciągną na potęgę” i mam nadzieję, że za te 4 zł/kg niemieckiego tucznika nie przyciągniemy sobie pryszczycy. Nie ma co się oszukiwać, jeżeli choroba wybuchnie w naszym kraju, to jest pozamiatane – twierdzi Rolnik Nieprofesjonalny.
Hodowcy świń będą dokładać do interesu?
Jak analizuje Rolnik Nieprofesjonalny, obecna sytuacja rynkowa wskazuje na to, że jeśli ceny świń nie wzrosną, to ich hodowcy zaczną dokładać do swoich hodowli. Patrząc na drożejące komponenty paszowe, prąd i cenę warchlaka, prawdopodobnie tak będzie.
– Nawet jeśli cena wróciłaby do tego 7,50 – 7,80 nie uda się osiągnąć tego, co było. Jeżeli cena zostanie taka, jaka jest teraz, to będzie dokładka – analizuje Nowacki.
Zdaniem Rolnika Nieprofesjonalnego, hodowcy świń mają jeszcze ok. 2,5 – 3 miesięcy na zmianę na rynku trzody chlewnej, jednak jak przyznaje, jeśli tani żywiec z Niemiec wciąż będzie ściągany do polskich zakładów, to raczej nie będzie to zmiana pozytywna, zwłaszcza że polskim hodowlom zagraża pryszczyca.
– Jeżeli zapełnimy magazyny, nie ma co ukrywać, zakłady mięsne nie będą chętnie kupowały żywca albo inaczej, nie będą chętnie podnosiły cenników. [...] Miejmy nadzieję, że sytuacja z pryszczycą nie będzie się rozwijać. Chociaż wielu ekspertów mówi o takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Polsce odnośnie do ASF-u, że choroba będzie postępować. To jest chyba najgorszy scenariusz, do którego mam nadzieję, nie będziemy musieli się przyzwyczajać, z którym nie będziemy musieli walczyć i z którym nie będziemy musieli żyć, bo nie daj Boże, żeby ta choroba przeskoczyła przez granicę, to będzie amba fatima i hodowców ni ma – podsumowuje Rolnik Nieprofesjonaly.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz
Źródło: YouTube/Rolnik Nieprofesjonalny