Tanie kredyty dla rolników. Co naprawdę myślą o nich gospodarze?
Ministerstwo rolnictwa uruchomiło tanie kredyty dla rolników z rekordowo niskim oprocentowaniem. Mają pomóc w trudnej sytuacji na wsi, gdzie ceny zbóż i warzyw spadają, a zobowiązania trzeba spłacać. Minister rolnictwa Stefan Krajewski ogłosił, że oprocentowanie będzie wynosiło 1 proc. Ale co na to sami rolnicy? Zdania są podzielone.
Wroński: dzięki kredytom zboże nie zniknie z magazynów
Podczas konferencji minister zapowiadał, że tanie kredyty to wsparcie dla gospodarzy. Marcin Wroński z Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona mówi jednak, że to rozwiązanie niewiele zmieni i jest "najgorsze z możliwych".
– Rolnicy mają już kredyty na maszyny czy ziemię. Teraz proponuje się im kolejne, żeby spłacać stare zobowiązania. Rolnicy chcą spłacać swoje kredyty z dochodów ze sprzedaży płodów rolnych, które zostały wyprodukowane w ich gospodarstwach, a nie spłacać kredyty, kredytami. To klasyczne oszustwo, rolowanie długu. Trzeba zauważyć, że jest grupa rolników, znajdująca się w najcięższej sytuacji, która na chwilę obecną nie ma zdolności kredytowych i jaka jest oferta dla nich? – podkreśla Wroński.
Dodaje, że oferowany rolnikom preferencyjny kredyt to kupowanie czasu przez ministra. - Dzięki kredytom zboże nie zniknie z magazynów i problem będzie narastał z miesiąca na miesiąc - mówi.
Rolniczka spod Płońska: warzywa są za grosze, kredyt niczego nie zmieni
Nie wszyscy rolnicy w ogóle mogą skorzystać z kredytu. Pani Aldona, która prowadzi gospodarstwo warzywnicze pod Płońskiem, nie kryje rozczarowania.
– Dla mnie ten kredyt nie ma sensu. Warzywa są dziś w skupie po tragicznych cenach i nie ma żadnych perspektyw, że nagle zdrożeją. A pożyczkę trzeba będzie spłacić. To tylko odwlekanie problemu, a nie jego rozwiązanie – mówi.
Rolnik z Lubelszczyzny: wezmę, bo muszę. Ale cudów nie będzie
Inaczej patrzy na sprawę Marek, rolnik spod Lublina, który ma pełne magazyny zbóż.
– Ja kredyt wezmę, bo rachunki trzeba płacić, nawozy kupić, a zboże leży i nie bardzo jest gdzie sprzedać. Ale nie łudzę się, że to nas uratuje. Ceny zbóż raczej nie wzrosną, chyba że jakaś katastrofa się zdarzy. W 2026 roku może być jeszcze ciężej niż dziś – przyznaje rolnik.
Marcin Wroński dodaje, że poprawa sytuacji na rynku zbóż nie nastąpi sama z siebie.
– Potrzebny jest realny program odbudowy trzody chlewnej, bo tylko wzrost spożycia wewnętrznego może wchłonąć nadwyżki. Jak na razie nikt takiego programu nie stworzył i nie wdrożył. Od ponad 11 lat mamy w Polsce ASF i każdy kolejny minister obiecuje załatwić ten problem, a jak odchodzi to okazuje się, że pogłowie świń spada, a pogłowie dzików wzrasta. Druga sprawa to handel. Trzeba otworzyć nowe rynki zbytu i wreszcie zainwestować w transport morski i kolejowy. Nowoczesny państwowy port zbożowy jest podobną mrzonką jak polska elektrownia atomowa, każdy opowiada, że chce ją wybudować, a realnych działań brak – podkreśla przedstawiciel Samoobrony.
Stowarzyszenie Wspólna Rola: to realna ulga, ale trzeba myśleć o częściowym umorzeniu kredytów
Swoją opinię przedstawiło też Stowarzyszenie Wspólna Rola, którego prezesem jest Adam Reimann. Według niego propozycja rządu jest realnym wsparciem w perspektywie krótkoterminowej.
– Kredyt obrotowy, gwarantowany w 80% przez BGK i z oprocentowaniem 1 procent, nawet tylko przez dwa lata, jest jakimś konkretnym rozwiązaniem bieżącej, trudnej sytuacji rolników w związku z zapaścią cen produktów rolnych. To czas dany rolnikowi na przeczekanie obecnych trudnych warunków rynkowych do momentu, kiedy ceny płodów rolnych zaczną rosnąć. Bo wierzymy w to, że obecne ceny światowe to ceny dumpingowe dyktowane przez Rosję i wzmacniane przez globalnych graczy, które nikomu na świecie się nie opłacają, więc muszą w najbliższych miesiącach zacząć rosnąć – tłumaczy Reimann.
Jak dodaje, kredyt może być wykorzystany także na spłatę zobowiązań zaciągniętych na warunkach rynkowych, często oprocentowanych dziś na poziomie 7–12%.
– Jeżeli wsparcie zostanie wzmocnione szybkimi wypłatami zaliczek z dopłat bezpośrednich, rolnicy tej jesieni odetchną. A jeśli ceny nie zaczną rosnąć? Wtedy trzeba będzie pomyśleć o częściowym umorzeniu kredytów – zaznacza prezes „Wspólnej Roli”.
Kamila Szałaj
