StoryEditorWiadomości rolnicze

Listy do redakcji

25.10.2016., 14:10h
Do „Tygodnika Poradnika Rolniczego”

Sprawy rolnictwa i rolników bardzo mnie obchodzą, dlatego też w trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się region płd.-wsch. Polski, strefa przygraniczna z Ukrainą, która od 3 lat zasypuje nas bezcłowym ziarnem zbóż kukurydzy, rzepaku, niszcząc w ten sposób konkurencyjność wolnego rynku w UE, w jej części południowo-wschodniej Polsce, jako region RP.

Przeglądając numer 40 „Tygodnika Poradnika Rolniczego” z 02.10.2016 r. strona 6, temat: Towary wrażliwe i kwestie drażliwe, dowiaduję się o nieudolnych urzędnikach wobec rolników w  południowo-wschodniej Polsce. Tym niekompetentnym urzędnikiem – politykiem okazał się Dyrektor Generalny do spraw rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich w Komisji Europejskiej Jerzy Plewa. Pan Plewa myli pojęcia i wskazuje na dobrobyt i opłacalność w polskim rolnictwie i cytuję „Polskie rolnictwo od 10 lat świetnie sobie radzi” myląc to z handlem zagranicznym. W południowo-wschodniej Polsce sprzedaż płodów rolnych odbywa się po zaniżonych stawkach cenowych z powodu bezcłowego importu zbóż z Ukrainy. Handel tymi płodami i jego przetwórstwo daje możliwości osiągania dużych zysków sprzedając na rynkach zagranicznych lub krajowych bez udziału rolników południowo-wschodniej Polski.

Trudno oczekiwać poprawy opłacalności u producentów rolnych w regionie południowo-wschodniej Polski jak mamy takich reprezentantów w Komisji Europejskiej jak Pan Jerzy Plewa. Dla ogólnie pojętej Komisji Europejskiej i ich innych członków z różnych państw liczy się zdanie polskiego przedstawiciela. Polski przedstawiciel KE Pan Jerzy Plewa z punktu własnego bytu uważa, że może wszystkim się dobrze powodzić.

Należałoby jak najszybciej zrewidować stan polskiego rolnictwa i odsunąć tych wszystkich decydentów, którzy fałszywie decydują o naszym losie i przyszłości polskiego rolnictwa. Przyglądam się uważnie ludziom związanym z polityką, którzy działają na rzecz poprawy opłacalności polskiego rolnictwa i jednym z tych ludzi wymienionych na łamach waszego tygodnika, któremu serdecznie dziękuję, jak i zachęcam do dalszej pracy w kierunku poprawy opłacalności w polskim rolnictwie jest Pan posłeł z PiS Robert Telus. Moje spostrzeżenie i uwaga to przykład z życia – rok 1992/1993 cena 1 tony pszenicy 700,00 zł, 1 kg chleba 1 zł, dziś pszenica jest poniżej 700,00 zł tona, ale cena chleba wzrosła od tamtego czasu do dziś 300–400%. Rodzi się pytanie, gdzie przy tym podziale dóbr jest producent rolny? Producent rolny w tym systemie, który dziś obowiązuje, zamiast uczciwej zapłaty otrzymuje ochłapy, wszyscy przed nim ustawiają sobie marże, zyski a dla chłopa została tylko robota. To myślenie tłumaczy to, że jesteśmy niewolnikiem Europy, która dzieli się na lepszych i gorszych. My producenci rolni w płd.-wsch. Polsce nie mamy głosu ani praw, za nas decyduje reszta Europy. W tej części został zniesiony rynek na płody rolne decyzją o wprowadzeniu bezcłowego importu zbóż z Ukrainy, która tak mocno szkodzi, że cena ziarna kukurydzy jest o 17% niższa w województwie lubelskim od reszty kraju. Jako dowód w tej sprawie dołączam pismo wiceministra rolnictwa Jacka Boguckiego. Mój artykuł: Bezcłowy import zbóż z Ukrainy i jego szkodliwe skutki, był prezentowany przez waszą gazetę „TPR” numer 12/2015. Sejmowa Komisja Rolnictwa o temacie bezcłowy import zbóż z Ukrainy odbyła się z mojej inicjatywy 31.03.2016 r. o godzinie 14.00 w Sali Kolumnowej. Odpowiedź sejmowej komisji na postawiony problem nam rolnikom się należy, lecz odpowiedź zamilkła ciszą grobową do dziś. Wielu rolników z kilku powiatów województwa lubelskiego zbiera szyki do wystąpienia demonstracji wobec opieszałości i niezałatwiania ww. spraw przez obecny Rząd RP. Zwracam się o pomoc, byście pomogli naszemu regionowi południowo-wschodniej Polski pisząc tę prawdę, o której mówię ja i wielu rolników tego regionu dla wspólnego dobra, jakim jest Polska.

Andrzej Madej – OPZZ RiOR
województwa lubelskiego

* * *

Inspektorat
wprawia w osłupienie

Przeczytałem w nr. 43 TPR artykuł na temat Sano i WIOŚ w Poznaniu. Muszę się z państwem podzielić ciekawostką. Niedawno miałem kontrolę powiatowego lekarza weterynarii (potrzebowałem zaświadczenie do ARiMR). Lekarz po przeprowadzeniu kontroli miał kilka uwag, z częścią których się zgadzam, ale padła też uwaga na temat budek typu igloo dla cieląt.  Lekarz stwierdził, że pierwszy raz widzi taki system odchowu cieląt i że jest to niedopuszczalne w polskich warunkach. Bo cielęta na pewno marzną i mają chore płuca, a ja mam jak najszybciej zlikwidować igloo. Z doświadczenia wiem, że jest inaczej, ale jak to udowodnić inspektorowi skoro on twierdzi, że taki system w Polsce jest niedopuszczalny.
Czytelnik

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 09:45