StoryEditorWiadomości rolnicze

Protest rolników w Osieku. AgroUnia zablokowała zakład Agroloku [FOTO, WIDEO]

18.01.2023., 10:01h
Rolnicy z AGROunii i Polskiego Związku Rolnego zablokowali zakład Agroloku w Osieku. Sprzeciwili się w ten sposób niskim cenom zbóż i rzepaku, spowodowanym nadmiernym importem ziarna z Ukrainy. - Obecne stawki to około 2,5 tys. zł za tonę rzepaku, 1 tys. zł za kukurydzę i 1,2 tys. zł za pszenicę. Ale pierwsze wolne terminy na przyjęcie ziarna są wyznaczane na marzec, bo firmy zbożowe są zawalone - mówi Michał Dams, działacz AgroUnii i Polskiego Związku Rolnego.

AgroUnia zablokowała zakład Agroloku w Osieku

We wtorek o godz. 9.00 członkowie AgroUnii zablokowali dojazd do Zakładu Uszlachetniania Białka Roślinnego w Osieku w powiecie brodnickim. W ten sposób rolnicy zaprotestowali przeciwko niskim cenom płodów rolnych. Jak twierdzili, tanie zboże jest masowo sprowadzane z Ukrainy i zamiast zostać wyeksportowane poza Europę, zostaje w naszym kraju. Doprowadziło to do drastycznego spadku cen, które nie pozwalają na pokrycie kosztów zakupu środków do produkcji rolnej.

- Obecne stawki to około 2,5 tys. zł za tonę rzepaku, 1 tys. zł za kukurydzę i 1,2 tys. zł za pszenicę. Ale pierwsze wolne terminy na przyjęcie ziarna są wyznaczane na marzec, bo firmy zbożowe są zawalone. Nie mają technicznej możliwości odebrania towaru, mimo tak niskich cen. Zresztą nie mają one, gdzie tego zboża sprzedać i dalej wywieźć, dlatego nie są zainteresowane naszym towarem – mówi Michał Dams, działacz AgroUnii i Polskiego Związku Rolnego z powiatu toruńskiego.

Wielu protestujących w Osieku rolników przyznawało, że po żniwach sporo swoich surowców postanowiło nie sprzedawać. Pozostawiło je w magazynach. Jeszcze kilka miesięcy temu nic nie wskazywało, że ceny spadną. Przeciwnie, towar w magazynie wydawał się, dobrym zabezpieczeniem w kontekście szalejącej inflacji.

- Minister po żniwach sam nam radził, abyśmy trzymali zboże w magazynach. Był to wyraźny komunikat. Rolnicy są bardzo oburzeni. Dlaczego pół roku temu mieli zakładać, że są wprowadzani w błąd, a słowa ministra niewiele znaczą – pytał Kamil Kalita, działacz AgroUnii.

Rolnicy: Agrolok sprowadza ukraiński towar

Rolnicy informowali, że ich obecność w Osieku nie jest przypadkowa. Zebrali się pod dużym zakładem znaczącej firmy prowadzącej obrót płodami rolnymi. Chcieli też wyrazić swój sprzeciw wobec sprowadzania zboża z Ukrainy, które ma wypierać ziarno wyprodukowane w naszym kraju.

- Jesteśmy przed firmą Agrolok nieprzypadkowo. Jest to jedna z wielu firm, która została przez nas „doceniona” naszą obecnością. W województwie kujawsko-pomorskim jest więcej firm sprowadzających ukraiński towar. Jeśli chodzi o samą organizację protestu, to gmina Brodnica jest położona w centralnej części regionu, a dodatkowo mamy tu liczną grupę aktywnych działaczy AgroUnii – mówił Kamil Kalita.

"Ukraińskim zbożem interesują się polskie młyny"

Wobec zboża ze wschodu padał także zarzut, że ma być także gorszej jakości i o wątpliwych parametrach.

-  Nie jesteśmy przeciwko Ukraińcom, jednak to co firmy w tej chwili wykonują to nie jest pomoc ukraińskim rolnikom, tylko zachodnim korporacjom, które na ich ziemi uprawiają to zboże. Jest to własność korporacji zagranicznych i nie ma nic wspólnego z pomocą Ukrainie podczas wojny. Polskie firmy wykorzystały tę sytuację. Zboże to miało trafić do krajów potrzebujących w Afryce, na Bliskim Wschodzie, tam miało go brakować, ale niestety zostało w naszym kraju. To jest zboże, które jest uprawiane z użyciem środków ochrony, które w Europie nie są już sosowane. Nikt tego nie kontroluje pod względem pozostałości chemicznych. Ten towar trafia do naszych pasz, które zjadają zwierzęta. Wiemy też, że zainteresowane nim są również polskie młyny – twierdził w Osieku Michał Dams.

Protest miał potrwać 24 h. Rolnicy wyznaczyli kilkugodzinne dyżury, po których zmieniali się podczas blokowania Zakładu w Osieku.Michał Dams, działacz AgroUnii i Polskiego Związku Rolnego z powiatu toruńskiego

Ile produktów rolnych z Ukrainy importuje Agrolok?

- Agrolok od dawna jest firmą zaangażowaną w obrót płodami rolnymi – to działalność na stałe wpisana w funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Nie jest ona jednak wiodąca, stanowi jeden z wielu filarów, dlatego też skala i polityka obrotu płodami rolnymi nie zmienia się znacznie w obecnej sytuacji. Nie jest całkowicie zależna od konfliktu w Ukrainie, ale zależy od sytuacji rynkowej – czytamy w artykule zmieszczonym na stronie internetowej firmy.
Kamil Kalita, działacz AgroUnii

Agrolok podaje, że Polska od lipca do grudnia 2022 r. wyeksportowała około 2 mln ton pszenicy, a zaimportowała z Ukrainy mniej niż 0,5 mln ton. Nieco inaczej, wyglądała sytuacja w przypadku rzepaku. Polska od lipca 2022 r. wyeksportowała około 160 000 ton rzepaku, a zaimportowała z Ukrainy około 750 000 ton.

Zdaniem ekspertów działu skupowego w Agrolok – zbiory rzepaku w Polsce wynoszą około 3,5 mln t, natomiast przerób rzepaku przez wszystkie zakłady produkcyjne w Polsce to około 3,4 mln t. Do tego należy doliczyć rzepak na inne potrzeby, np. eksport, i wziąć pod uwagę, że nie cały surowiec po żniwach trafia do polskich przetwórni, część zostaje u producentów jako zapas na kolejny sezon.

Zakład Uszlachetniania Białka Roślinnego prowadzony przez Agrolok potrzebuje około 250 tys. t rzepaku rocznie, by prowadzić aktywną sprzedaż i wywiązać się z paszowych kontraktów m.in. z krajowymi paszarniami czy rolnikami – producentami drobiu, bydła i trzody.

Z uwagi na to, że rok 2022 był specyficzny zarówno, jeśli chodzi o wysokie i zmienne ceny, jak i niewystarczającą podaż od rolników, Agrolok zdecydował się sprowadzić ok. 11 tys. t rzepaku z Ukrainy. Stanowi to niewiele ponad 4% surowca potrzebnego do rocznej produkcji w Zakładzie.

Paniki nie ma, ceny zbóż i rzepaku na giełdach światowych spadają

Agrolok informuje także, że 2022 r. nie przyniósł stabilizacji, jeśli chodzi o ceny surowców do skupu. Najlepszym tego przykładem jest rzepak. W Polsce notował on rekordy cen wiosną 2022 r. Wówczas skupy płaciły ponad 5000 zł za tonę (na giełdzie MATIF notowanie cen rzepaku przebiło 1000 euro za t).

Wpływ na to miało mieć kilka czynników, głównie – drastyczny wzrost ceny ropy naftowej i olejów roślinnych na giełdach światowych. Powodem nie było zmniejszenie ich produkcji czy wzrost popytu, a paniczne zachowanie – wykupowanie kontraktów (nie towarów) na giełdach. Sytuację tę zapoczątkował wybuch wojny na Ukrainie i niepewność co do dalszego rozwoju zdarzeń. Trwało to bardzo krótko i z czasem sytuacja zaczęła się stabilizować.

- Ceny ropy naftowej i olejów spadały. Zbiory rzepaku, soi czy zbóż na świecie utrzymały się na dobrym poziomie. Nie pojawiło się zagrożenie, że czegoś zabraknie. Ceny wszystkich surowców sukcesywnie wracały do normy, wyższe utrzymywały się jeszcze w czasie żniw. W tym czasie ceny skupu rzepaku to 3200 zł, pszenicy – około 1600 zł (dla porównania, na początku grudnia 2022: rzepak – około 2600 zł, pszenica – około 1300 zł). Niestety, w tym czasie wśród producentów zbóż i rzepaku panowało przekonanie, że rynek wróci do trendu wzrostowego. Zainteresowanie sprzedażą było mniejsze niż popyt, a rolnicy postanowili magazynować swoje zbiory w oczekiwaniu na wyższe ceny. Jednak od czasu zbiorów w 2022 r. nie wydarzyło się nic, co mogłoby wywołać kolejną panikę zakupową na giełdach, a zbiory w Polsce, Europie i na świecie należały do zadowalających – informuje Agrolok.

Kontrola ziarna z Ukrainy na granicy

Z komunikatu firmy dowiadujemy się również, że zboża paszowe i konsumpcyjne, także rzepak, soja i kukurydza, które są importowane do Polski spoza Unii Europejskiej (w tym z Ukrainy) przechodzą kontrolę graniczną jakości, którą przeprowadza lekarz weterynarii (w przypadku zbóż paszowych) lub sanepid i GIJHARS (w przypadku zbóż konsumpcyjnych).

W trakcie odprawy granicznej wymagane jest przedstawienie szeregu badań jakościowych, np. na pozostałości pestycydów lub obecność mykotoksyn. Zboża te są również poddawane badaniom w zakładach, do których trafiają. Nikt nie jest bowiem zainteresowany przyjęciem surowca, który nie spełnia norm kontraktowych i produkcyjnych.

Agrolok: zboże techniczne zostało wymyślone dla przyspieszenia procedur granicznych

Agrolok informuje również, że w Polsce nie można wykorzystać zboża mającego status technicznego do produkcji paszy czy mąki. Zboże na cele techniczne zostało wymyślone dla przyspieszenia procedur granicznych. Przy tym także można wykorzystywać je na cele inne niż paszowe i konsumpcyjne – np. energetyczne.

Procedura oznaczania zbóż jako techniczne jest już jednak znacznie ograniczana, gdyż służby graniczne raportują do weterynarii fakt zakupu tego zboża. Jeśli jest to zakład paszowy, pojawiają się kontrole, konieczne jest także wyjaśnienie celu zakupu (nie można wykorzystać go na cele paszowe i nikt dalej nie kupi zboża z takim statusem).

Rolnicy protestowali też w całej Polsce

Podobne protesty w związku z importem zbóż z Ukrainy odbywają się dziś w całej Polsce. W Chełmie w woj. lubelskim rolnicy na dwie doby zablokowali drogi. Natomiast w Opolu pod Urzędem Wojewódzkim odbyła się pikieta. Opolscy rolnicy domagali się rozmów z wojewodą i natychmiastowego wprowadzenia cła na ukraińskie zboże i rzepak.

- Sytuacja jest w tej chwili dramatyczna, bo masowo napływa ziarno z Ukrainy. Ceny skupu zbóż i rzepaku lecą na łeb na szyję. Duże młyny, zakłady paszowe czy drobiarskie z naszego regionu nie bardzo już chcą skupować od nas ziarno, a jeśli już to oferują niskie ceny. A niektórzy rolnicy mają zboża nie tylko z tego sezonu, ale i z poprzedniego. Jeśli go nie sprzedadzą, to nie będą mieli za co kupić nawozów, paliwa i innych środków do produkcji. Problem jest potężny, tym bardziej, że ukraińskie zboże też tanieje i w tej chwili są oferty sprzedaży importowanej kukurydzy czy pszenicy po 600-650 zł/t – mówił nam Arkadiusz Kożuszko, koordynator AGROunii w woj. opolskim. 

Z kolei rolnicy z NSZZ Solidarność protestowali w Świnoujściu i w Słupsku.

Tomasz Ślęzak

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 06:30