Administracyjne uchybienie, za które słono zapłacą rolnicy
I choć brzmi to jak żart, skutki są poważne: odmowa wypłaty za cały rok, a w skrajnych przypadkach także utrata części dopłat obszarowych.
Jak alarmuje Wielkopolska Izba Rolnicza, to nie jednostkowe przypadki, lecz coraz częściej powtarzający się schemat. Rolnicy alarmują, że system został skonstruowany tak sztywno, że najmniejsze, czysto administracyjne uchybienie może kosztować tysiące złotych – nawet wtedy, gdy dobrostan zwierząt jest w gospodarstwie zapewniony w pełni.
Przykładowe problemy wskazywane przez WIR, z którymi borykają się rolnicy w tym działaniu to:
- Długi czas oczekiwania na kolczyki. Jeśli rolnik podczas składania wniosku, od doradcy dowie się, że może skorzystać z tego działania i zadeklaruje przystąpienie do ekoschematu - dobrostan loch, to oczekiwanie na kolczyk trwa około 4 tygodni. Zatem jeśli wypełnia wniosek obszarowy w ostatnich tygodniach terminu składania wniosków, nie ma szans na wywiązanie się ze zobowiązania.
- Odmowa płatności za cały rok. Jeśli doradca nie dopilnuje, czy lochy zostały oznakowane we właściwy sposób, rolnik może dowiedzieć się o problemie dopiero przy otrzymaniu decyzji — często dopiero w lipcu. Na tym etapie drugi wniosek jest już zwykle złożony, co skutkuje utratą również drugiej płatności.
- Opóźnione zgłoszenie lochy. Zdarza się, że rolnik zgłosi lochę do systemu po wyproszeniu, z opóźnieniem, co skutkuje również odmową płatności. W przypadku jeśli takich loch jest więcej, to może nie tylko nie otrzymać płatności, ale także zostać ukarany odebraniem innych płatności z puli obszarowej!
- Problemy dotyczą także innych gatunków zwierząt objętych dobrostanem. Kary mogą dotyczyć także innych zwierząt dobrostanowych. Takie przypadki zostały opisane w Top-Agrar nr.8/2025 w artykule: „Wirtualne kokosy na dobrostanie” oraz 10/2025: „Dobrostan w oparach absurdu”.
Kolczyk ważniejszy niż rzeczywisty dobrostan?
Absurd sytuacji polega na tym, że rolnik może zrobić wszystko zgodnie ze sztuką: zapewnić lochom większą powierzchnię, dostęp do wybiegów, lepsze warunki bytowe, regularne zabiegi i opiekę. Ale jeśli złożenie wniosku „przegoni” kolczyk, system nie uzna żadnego z tych starań. Tymczasem sama procedura zamówienia i dostarczenia niebieskich kolczyków trwa tygodniami i w żaden sposób nie zależy od rolnika.
W praktyce wygląda to tak, że rolnik, zamiast skupić się na zwierzętach, musi biec wyprzedzając system, który nie zostawia żadnej przestrzeni na zdarzenia losowe czy zwyczajną logistykę gospodarstwa.
To nie zachęca do udziału w ekoschematach. Wręcz przeciwnie, zniechęca i tworzy realne ryzyko finansowe.
Rolnicy karani za drobiazg, który nie wpływa na warunki utrzymania zwierząt
Do izb rolniczych trafiają kolejne historie gospodarstw, które straciły płatności tylko dlatego, że nie dopilnowano jednego zgłoszenia lub kolczyk dotarł za późno. Często rolnik dowiaduje się o tym dopiero latem, kiedy nie może już wycofać lub zmienić kolejnego wniosku.
Co więcej, w niektórych przypadkach ARiMR nakłada dodatkowe sankcje poprzez zmniejszenie dopłat obszarowych, mimo że zwierzęta dobrostan miały zapewniony w 100%.
To działanie nie tylko krzywdzące, ale i nielogiczne.
Izby rolnicze apelują: czas na zmiany
Wielkopolska Izba Rolnicza już interweniowała w tej sprawie, wnioskując o zmianę przepisów. Zaproponowała, aby płatność przysługiwała na podstawie średniorocznego stanu loch dobrostanowych, liczonego od momentu prawidłowego oznakowania zwierzęcia.
To rozwiązanie praktyczne, sprawiedliwe i stosowane w wielu innych działaniach dobrostanowych.
Ministerstwo jednak, choć deklaruje „analizę”, nie planuje zmian w najbliższym czasie. A biorąc pod uwagę, że Plan Strategiczny obowiązuje do 2027 r., odkładanie decyzji oznacza w praktyce ich brak.
Kto ma doradzać rolnikom, jeśli sam nie może dopytać?
Nie bez znaczenia jest również problem szkoleń dla doradców. Od czasu pandemii organizowane są one głównie online, często dla 800 czy 1000 osób jednocześnie. W takich warunkach zadanie pytania, wyjaśnienie niuansów czy omówienie konkretnych przypadków jest niemal niemożliwe. Tymczasem właśnie od doradców rolnicy oczekują najdokładniejszej wiedzy o terminach i procedurach.
Bez solidnego przygotowania doradców – również system staje się mniej przejrzysty.
Jak mamy odbudować pogłowie trzody, skoro karzemy hodowców?
Wszyscy powtarzają, że trzodę trzeba odbudować, że należy wspierać tych, którzy jeszcze hodują. Ale trudno o odbudowę pogłowia, jeśli ci, którzy chcą zapewniać zwierzętom lepsze warunki, ponoszą największe ryzyko.
Hodowla zwierząt to najlepszy sposób podniesienia wartości produkcji roślinnej, zwłaszcza w czasach, gdy ceny zbóż nie pozwalają pokryć kosztów. To również poprawa żyzności gleb. Tym bardziej niezrozumiałe jest bagatelizowanie problemów zgłaszanych przez rolników.
Jeden kolczyk - zero dopłat
Dzisiejsze przepisy sprawiają, że rolnik, który wejdzie w dobrostan, podejmuje ogromne ryzyko finansowe. I to nie dlatego, że nie zapewnił zwierzętom odpowiednich warunków, lecz dlatego, że system nie przewiduje zdarzeń codziennych, opóźnień i realiów pracy w gospodarstwie.
Jeśli nic się nie zmieni, coraz więcej hodowców zacznie rezygnować z ekoschematu. A to oznacza straty nie tylko dla nich, ale dla całego sektora hodowlanego w Polsce.
oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. WIR
