Rolnicy spotkali się z wojewodą. "Jesteśmy rozczarowani rządem"
Po 55 dniach protestu na ulicach Szczecina, rolnicy postanowili tymczasowo zawiesić swój strajk. Powodem jest rozpoczęcie żniw, ale liderzy protestu zapowiadają, że walka o postulaty rolników nie dobiegła końca. W poniedziałek 7 lipca odbyło się spotkanie rolników z wojewodą zachodniopomorskim, Adamem Rudawskim, podczas którego padło wiele gorzkich słów pod adresem rządu i ministra rolnictwa.
Piotr Kamiński z NSZZ Solidarność Rolniczej ocenił, że od początku rządów obecnej koalicji nie zrealizowano żadnego z postulatów rolników.
– Jesteśmy w pogotowiu strajkowym. Kończymy protest tylko fizycznie, bo musimy iść w żniwa. Ale wracamy na jesieni, jeśli nic się nie zmieni – zapowiedział.
Rolnicy domagają się dymisji Siekierskiego i dyrektora KOWR. "Arogancja rządu nie ma granic"
Stanisław Barna, jeden z liderów protestu, podkreślał, że choć nad rolnikami zbierają się czarne chmury, to rząd ignoruje problemy wsi, a minister rolnictwa Czesław Siekierski działa przeciwko rolnictwu. Dlatego rolnicy domagają się jego dymisji, podobnie jak i dymisji dyrekcji generalnej KOWR-u.
– Minister Siekierski nie rozwiązał żadnego z naszych postulatów, nie prowadzi dialogu, a jego polityka promuje tylko bogatszych rolników. Całkowicie nas zawiódł. Dlatego domagamy się jego dymisji i dymisji dyrektora KOWR-u. Na ostatnich przetargach widzieliśmy patologie, a z ministerstwa i Europy dochodzą sygnały, że Polska nie ma swojego miejsca przy stole negocjacyjnym w kwestii wolnego handlu z Ukrainą. Rząd zapewniał, że w kwestii Ukrainy wszystko jest załatwione, tymczasem miesiąc później okazało się, że kontyngenty handlowe z Ukrainą wzrosły o 300–400 proc. – mówił Barna.
Rolnicy obawiają się także kolejnych pomysłów Brukseli, zwłaszcza uzależniania dopłat bezpośrednich od zachowania danego państwa i obniżenia płatności dla rolników na rzecz m.in. obronności.
- Nowy WPR to dalszy cios. Mówi się, że w 2028 roku mamy zejść całkowicie z dopłat. To wszystko nas boli i dzieje się po cichu, małymi krokami – podkreślał Stanisław Barna.
Problemy z aplikacją suszową i OPR-ami
Rolnicy zwracali uwagę na problemy związane z działaniem aplikacji suszowej oraz zasady przetargów na Ośrodki Produkcji Rolniczej. Wskazywano, że KOWR oddaje ziemię dużym firmom, a nie indywidualnym rolnikom.
– Kryteria przetargów na OPR-y zostały uszyte na miarę jednej spółki. Współpraca z uczelniami czy nowoczesny park maszynowy to wymagania, którym nie są w stanie sprostać indywidualni rolnicy. A przecież zgodnie z Konstytucją to właśnie gospodarstwa rodzinne powinny być fundamentem ustroju rolnego – podkreślał Barna.
Edward Kosmal, rolnik z zachodniopomorskiego i działacz rolniczej „Solidarności” mówił o dramatycznych skutkach suszy na słabszych ziemiach i braku realnej pomocy. Apelował po raz kolejny o naprawę aplikacji suszowej, która często nie stwierdza suszy, tam gdzie w rzeczywistości ona jest. W rezultacie rolnicy zostają bez pomocy ze strony państwa.
– Na moim gospodarstwie zbiory sięgają 3 ton, a koszty ciągle rosną. Bez wsparcia wiele gospodarstw nie przetrwa – zaznaczył.
- Wszystko jest nieopłacalne, panie wojewodo. Pszenica kosztuje w granicach 700–800 zł. Przy tej suszy jak zbierzemy 6 ton, to będzie sukces. A koszty produkcji sięgają 7–8 tysięcy złotych. Z czego my mamy to pokryć? – mówił jeden z rolników podczas spotkania z wojewodą.
Wojewoda: za tydzień kolejne spotkanie z rolnikami
Wojewoda zachodniopomorski przyznał, że wiele zastrzeżeń rolników jest uzasadnionych i zadeklarował, że przekaże je dalej. Zapowiedział również zorganizowanie spotkania zespołu roboczego w przyszłym tygodniu.
Kamila Szałaj
