Kołodziejczak: Do dziś nie wiem, jaka jest wizja rolnictwa Siekierskiego
Michał Kołodziejczak był gościem Grzegorza Sroczyńskiego w popołudniowej rozmowie w radiu RMF FM, w której wprost stwierdził, że choć wiele razy pytał, to wciąż nie poznał odpowiedzi na pytanie, jaka jest wizja polskiego rolnictwa ministra Czesława Siekierskiego, a na brak pomysłów ze strony szefa resortu mieli narzekać również inni współpracownicy.
– Do o dziś nie wiem, jaka jest wizja rolnictwa autorstwa ministra Czesława Siekierskiego. Nie dowiedziałem się tego, choć wiele razy pytałem i to nie jest tylko moje pytanie, bo różni dyrektorzy mówili, że dużo łatwiej byłoby im pracować, gdyby wiedzieli na przykład, jaka wizja rolnictwa teraz dominuje, o co mamy walczyć, co mamy robić. Według mnie jest też niewykorzystany czas polskiej prezydencji – powiedział Kołodziejczak w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim.
Zobacz też: Kołodziejczak odchodzi z rządu? "Gabinet od tygodnia spakowany"
Kołodziejczak chciał stworzyć specjalny fundusz kredytów preferencyjnych
Jak stwierdził były wiceminister rolnictwa, chciał działać i proponował rozwiązania. Pomysłem Kołodziejczaka było m.in. stworzenie specjalnego funduszu kredytów preferencyjnych dla tych, którzy będą produkowali produkty importowane do Polski.
– Mamy z roku na rok rosnący import marchwi do Polski. Mamy najmniejszą od wielu lat produkcję kapusty w Polsce. Prosiłem ministra Siekierskiego: stwórzmy na przykład specjalny fundusz kredytów preferencyjnych dla tych, którzy będą produkowali produkty, które my do Polski importujemy – tłumaczył Kołodziejczak.
Rolniczka stwierdziła, że minister Siekierski nic nie rozumie
W rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim, Kołodziejczak odniósł się również do spotkania własnej mamy z ministrem Siekierskim, które odbyło się w jego gabinecie. Zdaniem byłego wiceministra, po rozmowie kobieta stwierdziła, że szef resortu rolnictwa nic nie rozumie.
– Moja mama powiedziała mi po tej rozmowie: Michał, ale minister nic nie rozumie. Rozmawiali m.in. o tym, w jaki sposób dzisiaj wygląda praca. Jej recenzja to była dla mnie nie żółta, a czerwona lampka. To było z dwa, trzy miesiące temu – przyznał Kołodziejczak.
Czy rodzinne gospodarstwa znikną i zostaną tylko duże?
Zdaniem Kołodziejczaka, polskie rolnictwo stoi obecnie przed dużym zakrętem, który wynika z faktu, że wiele małych gospodarstw rodzinnych nie ma zastępców, bo młodzi ludzie nie chcą przejmować rolniczego biznesu po rodzicach. Jak twierdzi, należałoby przedstawić tym gospodarstwom konkretne oferty, które pozwoliłyby im coś zmienić, bo w przeciwnym razie żywność będzie bardzo droga.
– Brakuje oferty dla osób, które chcą coś zmieniać w swoich gospodarstwach. Mamy w tej chwili rolnictwo przed wielkim zakrętem [...]. Niedługo żywność będzie tak droga, jak mieszkania w Warszawie – skwitował Kołodziejczak.
Kołodziejczak chciałby zbudować program rolny
W rozmowie ze Sroczyńskim Kołodziejczak wprost stwierdził, że miał pomysły i chciał je realizować, ale nic się z tym nie działo. Po odejściu z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mówi, że nie chce nikomu przeszkadzać i planuje stworzenie programu rolnego.
– Mówiłem, że chcę coś robić, pisałem w liście wewnętrznym, że moja praca jest sabotowana. Jak się pojawiły problemy z Mercosurem, jak jeszcze nikt o tym nie mówił, apelowałem, mówiłem, byłem z notatką w KPRM. Mam nadzieję, że coś zostanie z tym zrobione [...]. Nie chcę nikomu przeszkadzać. Chciałbym zbudować program rolny i go stopniowo prezentować oraz do niego przekonywać – zapowiedział Kołodziejczak.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. RMF24.pl
