Nawałnica i grad zniszczyły uprawy w Namysłowie, Wilkowie i Rychtalu. „Cała nasza praca na marne”
23 czerwca 2025 r. przez województwo opolskie i część Wielkopolski przeszły gwałtowne burze z gradem i silnym wiatrem, powodując ogromne straty w rolnictwie. Jak relacjonuje Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu Łukasz Smolarczyk, wiceprezes Opolskiej Izby Rolniczej, najbardziej ucierpiały opolskie gminy Namysłów i Wilków oraz wielkopolski Rychtal.
W gminie Namysłów szkody odnotowano w miejscowościach Głuszyna, Kowalowice, Baldwinowice, Igłowice i Smogorzów. W gminie Wilków najbardziej poszkodowane to Jakubowice, Wilków i Krzyków. W gminie Rychtal grad również spowodował znaczne straty.
– Zniszczone zostały głównie rzepaki i zboża. W tej fazie rozwoju straty są już trwałe. Niestety, rzepak i pszenica nie będą w stanie się zregenerować. Wskutek wypłukania redlin i odsłonięcia bulw ucierpiały także ziemniaki. Buraki mają poszarpane liście i możliwe uszkodzenia stożków wzrostu. Mocno uszkodzona jest też soja i kukurydza, ale ma szansę na częściową regenerację – tłumaczy Smolarczyk.
Grad pościnał łuszczyny rzepaku. „Cała ziemia usłana”
Z dramatyczną sytuacją zmierzył się m.in. Krzysztof Piech, rolnik z Igłowic.
– To nie był zwykły deszcz. To była ściana opadów, która przeszła w gradobicie – relacjonuje. Jak dodaje, największe szkody wyrządziły gradziny o ostrych, nieregularnych krawędziach, które dosłownie ścięły łuszczyny rzepaku.
– Tak nietypowy grad spadł w gminie Rychtal. Tam ziemia pod rzepakiem jest dosłownie usłana łuszczynami – mówi Piech.
Rolnik sam stracił 29 hektarów rzepaku i część kukurydzy.– Grad pościnał w moim rzepaku łuszczyny lub je mocno poobijał. Poza tym masa roślin została połamanych, bo to był potężny żywioł. Do tego stopnia, że woda płynęła po polu i asfalcie wartkim strumieniem jeszcze godzinę po opadach. W ogrodzie wypłukało mi zaprawę między cegłami w murku. Szok – opowiada.
Pół godziny i plon zabrany
Piech podkreśla, że w ciągu zaledwie pół godziny zniszczona została cała praca ostatnich miesięcy.
– Najgorsze jest to, że jeszcze miesiąc temu walczyliśmy z suszą. Rośliny były osłabione, ale zaczęły się regenerować. Teraz wszystko to zostało zniszczone przez grad i nawałnicę – mówi.
„Zboża połamane, kukurydza ścięta”. Rolnik z Kowalowic o skutkach nawałnicy
Gwałtowna burza z gradem i ulewą zdewastowała też uprawy Tomasza Wiciaka, rolnika z Kowalowic. Jak relacjonuje w rozmowie z Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym, w ciągu godziny spadło 40 litrów wody na metr kwadratowy, a grad wyrządził poważne szkody w rzepaku, pszenicy, kukurydzy i burakach.
– W rzepaku mamy połamane i popękane łuszczyny, niektóre się otworzyły. W pszenicy widać połamane kłosy i wybite ziarniaki. Buraki mają poniszczone i przebite liście, a kukurydza jest dosłownie poszatkowana. Nie wiadomo, czy stożek wzrostu przetrwał – mówi rolnik i dodaje, że jeszcze nie miał takiej sytuacji, żeby w tej fazie wzrostu kukurydza została tak ścięta.
– Nie wiemy, czy w ogóle będzie kolba albo wiecha – podkreśla.
Straty u pana Tomasza są zróżnicowane. Miejscami to może być nawet do 75 proc. w plonie głównym, zwłaszcza w pszenicy i rzepaku. A te rośliny już się nie zregenerują.
„Chcemy tylko uczciwej rekompensaty”
Piech zaznacza, że zgłosił już szkody do ubezpieczyciela, ale nie ma pewności, czy odszkodowanie będzie wystarczające.
– Nie chodzi o to, żeby na tym zarobić. Chcemy po prostu uczciwego szacowania i sprawiedliwej rekompensaty – mówi Piech i jednocześnie zwraca uwagę na potrzebę reformy systemu ubezpieczeń rolniczych.
– Obecna skala strat spowodowanych zjawiskami ekstremalnymi, które coraz częściej dotykają polskie rolnictwo, przekracza możliwości finansowe komercyjnych firm ubezpieczeniowych. Algorytmy stosowane do wyliczania składek przestają być adekwatne. Aby pokryć koszty odszkodowań, rolnicy musieliby płacić horrendalne składki, na które po prostu ich nie stać – tłumaczy.
Zaznacza, że ingerencja państwa w system ubezpieczeń rolniczych jest dziś nieunikniona. Potrzebne są wyższe dopłaty do ubezpieczeń, rozwiązania systemowe i wsłuchanie się w głosy rolników.
– Nie chcieliśmy interwencjonizmu, ale skoro system istnieje od 20 lat, trzeba go uszczelnić. Rolnik nie może być ofiarą bez ochrony. Musimy zabezpieczyć naszą pracę. Nie dla zysku, a dla bezpieczeństwa żywnościowego kraju – dodaje.
Rolnicy powinni zgłaszać straty do gmin. Bez tego nie będzie rekompensat
Według wstępnych informacji, rolnicy z okolic Namysłowa nie złożyli jeszcze do gminy wniosków o szacowanie strat, co może utrudnić ewentualne starania o wsparcie z ARiMR. Warto, żeby dokonali zgłoszeń, ponieważ bez protokołów z komisji gminnych nie będą mogli ubiegać się o rekompensaty z budżetu państwa lub funduszy unijnych.
Kamila Szałaj
