Nie nadprodukcja, tylko import. Rolnicy mówią, co naprawdę niszczy rynekJustyna Czupryniak-Paluszkiewicz/Canva
StoryEditorrynek rolny

Nie nadprodukcja, tylko import! Rolnicy mówią, co naprawdę niszczy rynek

08.10.2025., 13:46h

Polskie pola toną w warzywach, a ceny w skupach wołają o pomstę do nieba. Zamiast wspierać lokalną produkcję, rynek zalewa tania importowana papryka i cebula. Rolnicy nie przebierają w słowach - problem nie leży w nadprodukcji, tylko w nadmiernym imporcie.

Papryka z Holandii zamiast z Polski

Na półkach sieci handlowych świeża papryka kusi i kolorem i ceną. Szkopuł w tym, że większość z niej przyjechała z daleka, bo z Holandii.

- Nadprodukcja w Polsce nie jest problemem obecnej sytuacji na rynku rolnym - mówi Marcin Wroński ze Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona, zastępca przewodniczącego w kujawsko-pomorskim. - Problemem jest nadmierny import warzyw do Polski.

I dodaje: - Polska od lat jest eksporterem, a nie importerem żywności. Nasz bilans wymiany handlowej jest niezmiennie dodatni, więc nie mamy do czynienia z nowym zjawiskiem nadprodukcji. Więcej produkujemy, niż konsumujemy, to się nie zmienia - dodaje.

Nadprodukcja a import 

Na konferencji prasowej w gmachu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, która odbyła się w poniedziałek, minister przyznał, że tegoroczne zbiory zbóż i warzyw okazały się rekordowe. - Urodziło się znacznie więcej niż zakładaliśmy na początku - podkreślał.

Jak dodaje Wroński, - Nowe wyhodowywane odmiany zbóż, warzyw, owoców lepiej plonują niż 20, czy 30 lat temu i to jest zależność, którą obserwujemy od lat na całym świecie. Lecz fakt ten nie wpływa na dramat cenowy.

Za dużo źle, za mało też źle

Wroński podkreśla, że przez wszystkie przypadki minister i przedstawiciele administracji rolnej występujący na konferencji odmieniali słowo nadprodukcja. Tak, wciąż w kółko nadprodukcja, niczym mantra. Problem w tym, że nawet rekordowa nadprodukcja traci na znaczeniu, kiedy tanie importowane produkty zalewają rynek. Za dużo warzyw w kraju - źle, za mało - też źle.

Cebula obierana – tajemnica pochodzenia

Absurdalnie wygląda sytuacja z cebulą obieraną. Na opakowaniach w markecie nie ma kraju pochodzenia. Konsument kupuje „nieznaną cebulę”, a rolnicy dostają śmieszne grosze za kilogram w skupach.

- W tym roku mamy nadmierny import cebuli z Niemiec i Holandii - mówi Marcin Wroński. Tymczasem rolnik otrzymuje 15 groszy za tę cebulę.

Transparentność? Proszę bardzo, ale jej nie ma

Czy kraj pochodzenia nie powinien być wyraźnie oznaczony? Bo chyba nie ma co do tego wątpliwości, że powinien być np. na boku skrzynki. Brak takich informacji to nic innego jak ukrywanie prawdy przed konsumentem i wsparcie dla taniego importu.

Nie sztuką jest przechować, sztuką jest sprzedać

Na konferencji prasowej zachęcano również rolników do inwestycji w przechowalnie. Brzmi rozsądnie - dopóki nie spojrzy się na rachunek za prąd, podkreśla Wroński.

- Nie sztuką jest przechować żywność - schłodzić czy zamrozić to każdy potrafi. Sztuką jest ją sprzedać, i to z zyskiem - dodaje.

Może więc czas, by przedstawiciele resortu rolnictwa zapoznali się z aktualnymi kosztami przechowalnictwa. Bo przecież mamy dziś najdroższy prąd w Europie. Dopiero potem można udzielać takich „dobrych rad”, sugeruje Marcin Wroński.

Czas na działanie – panie ministrze

Na polskich polach jest wszystko, czego potrzeba. Co brakuje? Realnego wsparcia rynku krajowego i wprowadzenia mechanizmów chroniących lokalną produkcję. A nie szukania usprawiedliwienia.

- Rolą rządu, w tym ministerstwa rolnictwa jest poszukiwanie nowych rynków zbytu, ułatwianie eksportu i ochrona rynku krajowego - apeluje Wroński. - Panie ministrze Krajewski, czas zacząć działać!

źródło: Marcin Wroński "Problemem jest zwiększony import, a nie nadprodukcja"

oprac. Agnieszka Sawicka

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 20:35