Na Żuławach ciągle pada
Deszcze nie odpuszczają rolnikom z Żuław, którzy z niepokojem patrzą na swoje uprawy, a raczej to, co z nich zostało, bo po ulewach z końca lipca wielu z nich wciąż nie skończyło żniw. Sytuacji nie polepsza fakt, że woda nawet przy najmniejszych opadach znów wylewa i podmywa pola z kukurydzą, burakami czy ziemniakami. Wszystko gnije, a rolnicy nadal czekają na reakcję ze strony rządu.
– Przy zatamowanych rzekach i kanałach, które powinny odprowadzać wodę, wystarczy 20 l deszczu i takie koryto się wypełnia, a woda przelewa się wierzchem. Wały przeciwpowodziowe namiękają, pękają i przepuszczają tę wodę w miejscach, w których bobry zrobiły dziurę, albo tam, gdzie zrobione przez nie dziury zostały świeżo zasypane. Dodatkowo w takich miejscach, w których została zasypana dziura, wał jest osłabiony i najszybciej przepuszcza spiętrzoną wodę – mówi Damian Murawiec, rolnik z woj. warmińsko-mazurskiego.
Zdaniem Murawca, reakcja Wód Polskich na apele rolników pojawiające się w mediach społecznościowych jest niemalże natychmiastowa. Tyle tylko, że polega na tłumaczeniu, że szerzą dezinformację lub na tłumaczeniu zaistniałej sytuacji w nieudolny sposób.
– Jeżeli z Wodami Polskimi czegoś się nie zrobi, nie nastąpi jakaś reorganizacja lub odnowienie jej struktur, albo się tej instytucji nie zamknie lub nie powstanie nowy model zarządzania sytuacją wodną, to za wiele się nie zmieni – twierdzi Murawiec.
Żniwa na Żuławach w spartańskich warunkach
Z relacji Murawca wynika, że niektórym rolnikom udało się przeprowadzić żniwa na Żuławach, choć towarzyszące pracom warunki były iście spartańskie. Jakby nie było dość strat po zalaniu, dodatkowe koszty generowały awarie maszyn rolniczych i nie chodzi tu o standardowe żniwne usterki, tylko uszkodzenia wynikające z jazdy po grząskim terenie. Niestety, wciąż są miejsca, gdzie zboża pozostały na polach.
– Wielu z nas udało się przeprowadzić żniwa w spartańskich warunkach, w błocie, w koleinach. Generowało to bardzo dużo awarii w kombajnach czy maszynach odwożących ziarno. Są jednak tereny, zwłaszcza na Żuławach Gdańskich, gdzie w dalszym ciągu stoją zboża, ale chyba bardziej trafnym określeniem byłoby, że leżą – opowiada Murawiec, dodając, że nawet jeśli to ziarno udałoby się zebrać, to nikt go nie będzie chciał kupić.
Jak przyznaje rolnik, lipcowe opady i zalania nie oszczędziły również upraw buraka, ziemniaka i marchwi, które zwyczajnie zgniły pod taflą wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO:
Żniwa kukurydziane na Żuławach dopiero w grudniu?
Rolnicy z Żuław po nieudanych żniwach z niepokojem przyglądają się uprawom kukurydzy, które w miejscach, gdzie woda przelewa się przez wały, również są podtopione.
– To jeszcze nie jest czas na zbiór. Sezon jest bardzo chłodny. Mieliśmy bardzo mało dni z wyższą temperaturą, która odpowiadałaby kukurydzy. Obawiamy się, że te żniwa przesuną się na koniec listopada, a nawet początek grudnia. Moim zdaniem wtedy nie będzie już dobrych warunków do zbioru. Z części pól pewnie uda się skosić kukurydzę, a reszta zostanie do silnych mrozów – twierdzi Murawiec.
Na polach ściernisko, siew rzepaku opóźniony
Rolnicy z Żuław mają związane ręce. Na polach pozostają ścierniska przerywane koleinami powstałymi podczas pracy maszynami rolniczymi. Podejmowane próby siewu rzepaku okazały się nieskuteczne. Jak wspomina Murawiec, przypomina mu to sytuację z roku 2017.
– Jeszcze 10 września br. obsiałem kilka pól rzepakiem, starałem się jakoś walczyć z tą pogodą. Podobna sytuacja była już jednak na Żuławach w 2017 r. Nauczeni tamtym doświadczeniem wiemy, że chyba nie warto tego ruszać. Trzeba cierpliwie poczekać. Nie uda nam się zasiać zbóż ozimych. Będziemy musieli poczekać na zimę, aż ziemia nabierze lepszej struktury, jakoś ją uprawić i czekać, co wiosna przyniesie. Dopiero wówczas będzie można zasiać zboża jare – prognozuje Murawiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO:
Co z pomocą od rządu dla rolników z Żuław?
Rolnicy nadal czekają na pomoc od rządu nie wiedząc, na jaką sumę mogą liczyć. Z relacji Murawca wynika, że na spotkaniu w Nowym Dworze Gdańskim minister rolnictwa Stefan Krajewski nie przekazał im zbyt wielu konkretów.
– Dowiedzieliśmy się ogólników dotyczących tego, że środki będą przesunięte, że jako rolnicy z powiatów, w których wystąpiły deszcze nawalne, kiedy ruszy wypłata zaliczek na poczet dopłat bezpośrednich, to my dostaniemy je pierwsi. Jeżeli chodzi o formę i wysokość pomocy, to do tej pory jeszcze nic nie wiemy, bo wciąż nie we wszystkich gminach zostały opracowane protokoły z szacowania strat. Natomiast, dopóki ministerstwu nie będzie znana skala strat na Żuławach, dopóty my nie poznamy żadnych szczegółów. Chodzi o to, że oni nie mają tego jak wyliczyć, przeliczyć i podać nam informacji na temat jakiejkolwiek pomocy – tłumaczy Murawiec.
Co z protokołami z szacowania strat?
Jak przyznaje pełnomocnik ministra rolnictwa ds. Żuław Wiślanych Paweł Cywiński, rolnicy muszą uzbroić się w cierpliwość i apelować do gmin, by te szybciej przekazywały protokoły z szacowania strat do urzędów wojewódzkich.
– Rolnicy muszą się uzbroić w cierpliwość i apelować do swoich gmin, by przekazywały protokoły z szacowania strat do urzędu wojewódzkiego, bo są dość spore zaległości. Protokoły ugrzęzły na poziomie gmin. To jest porażające, bo z informacji, które otrzymałem, wynika, że gminy przekazały mniej niż jedną trzecią wniosków dotyczących szacowania strat – przyznaje Cywiński.
Co z infrastrukturą wodną na Żuławach w 2025?
Cywiński informuje, że Zespół Parlamentarny przygotował kompleksowy program dla Żuław na lata 2026-2036, w którym zapisane są inwestycje na poziomie 1,4 mld zł. Jego zdaniem nie podlega jakiejkolwiek wątpliwości, że inwestycje w infrastrukturę wałową czy w pompy, a przede wszystkim w udrażnianie cieków na Żuławach będą poczynione, ale nie w tym roku.
– W tym roku jest to już mało wykonalne i wykonywane są prace doraźne, które mieszczą się w budżecie Wód Polskich. Minister Krajewski jasno zapowiada, że najpierw trzeba poznać konkretną skalę problemu. Są dane z bazy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, które wskazują, że 22 tys. ha jest pod wodą. Jest to jednak tylko ułamek tego, co zostało na Żuławach zalane. Np. moja miejscowość Sadlniki nie występuje w bazie agencyjnej, dlatego posługiwanie się innymi źródłami, niż protokoły, byłoby po prostu krzywdzące, dlatego że automatycznie wyeliminowano by część poszkodowanych rolników. Minister zapewnia, że kiedy poznamy skalę problemu, będziemy dalej dyskutowali – tłumaczy Cywiński.
Jaka pomoc dla rolników z Żuław?
Zdaniem Murawca limit pomocy powinien być adekwatny do skali poniesionych strat, które zostaną wycenione. Jak twierdzi, należałoby jednak podzielić środki sprawiedliwie, bo każdy rolnik poniósł innej wysokości nakłady na produkcję.
– Pomoc powinna być podzielona sprawiedliwie, czyli na tych, którzy mają produkcję typowo roślinną, tak jak np.ja, czyli pszenica, rzepak, kukurydza itd. W moim przypadku poziom strat czy zainwestowanych pieniędzy w każdy hektar jest mniejszy niż u producentów warzyw czy ziemniaka, w których gospodarstwach straty idą od razu w 20-30 tys. zł z każdego hektara – przelicza Murawiec.
Bezpieczeństwo mieszkańców Żuław jest zagrożone?
Jak twierdzi rolnik, sytuacja jest na tyle dramatyczna, że zagrożeni czują się już nie tylko rolnicy, ale również mieszkańcy Żuław nie trudniący się rolnictwem.
– Same zapewnienia nam nie wystarczą. Tu już nie chodzi tylko o rolników, ale również o bezpieczeństwo mieszkańców Żuław, którzy nie są związani z rolnictwem. Obecna sytuacja stanowi zagrożenie nie tylko dla naszych pól, czy gospodarstw, ale dla naszego codziennego bezpieczeństwa. Wał może pęknąć w każdej części, woda wyleje na pola, a potem na domy mieszkalne – kończy Murawiec.
Jak wyjaśnia Cywiński, za stan infrastruktury wodnej odpowiadają Wody Polskie, gdzie scentralizowany system decyzyjny wydłuża realizację działań. Raport NIK przedstawiony w Sejmie wykazał, że w latach 2015–2023 na Żuławach z 95 zaplanowanych inwestycji o wartości ponad 1 mld zł zrealizowano jedynie 6. Skala zaniedbań jest duża, a poprawa sytuacji wymaga czasu. W 2026 r. budżet RZGW w Gdańsku zostanie zwiększony o dodatek powodziowy, przy czym największym obciążeniem pozostają koszty energii elektrycznej na utrzymanie 105 stacji pomp (¼ budżetu). Ministerstwo planuje stworzenie programu obniżającego te wydatki, aby środki można było przeznaczyć na pilniejsze potrzeby.
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz
