Grad zbił uprawy na Lubelszczyźnie
Z relacji Szlachty będącego przedstawicielem LIR w gminie Hrubieszów, straty są ogromne i miejscami sięgają niemal 85%. Zdaniem rolnika, gradobicie wyrządziło największe szkody w uprawie fasoli i rzepaku.
– Tylko wczoraj oszacowaliśmy szkody w uprawach 120 gospodarstw. W niektórych miejscach nie zostało prawie nic. Straty wynoszą najczęściej 80-85%. Najbardziej ucierpiała fasola i rzepaki. Straty w zbożach były nieco mniejsze, ok. 60%. Zapowiada się, że ludzie coś ze zboża zbiorą, ale nie wiadomo, jak będzie z pogodą, czy pozwoli zebrać, czy będzie burzowo. Uprawy są mocno stłuczone, powykładane, a miejscami zmieszane z ziemią. Myślę, że z fasoli to nic nie będzie, bo wszystko grzyby zjedzą. Jest tragedia – relacjonował Szlachta.
Zobacz też: Dramat przed żniwami. Rolnicy stracili plony. "Zamiast kłosów stoi słoma"
Które gminy na Lubelszczyźnie liczą straty po gradobiciu?
Jak informuje Szlachta, dotychczas w gminie Hrubieszów opisano szkody w ok. 7 miejscowościach, ale to jeszcze nie koniec.
– Myślę, że jeszcze cały tydzień przed nami. Poza gminą Hrubieszów, szacowanie odbywa się w gminach sąsiednich, w których też wystąpiło gradobicie, czyli m.in. w gminie Werbkowice, okolicach Leopoldowa i Wilkowa, w gminach Trzeszczany i Uchanie, Mircze i Dołhobyczów – wyliczał Szlachta.
Jak wyglądają uprawy kukurydzy i rzepaku na Lubelszczyźnie?
Na Lubelszczyźnie wyraźnemu uszkodzeniu uległa również kukurydza, a rzepaki powoli zaczynają porastać.
– Kukurydza też dostała, chociaż wydawałoby się, że roślina gruba i powinna się oprzeć. Rzepaki, które były jeszcze zielone, mają obcięte łuszczyny, które leżą na ziemi, a te bardziej dojrzałe grad wymłócił na stojąco. Teraz zrobiła się z tego pierzyna i rzepaki kiełkują pod spodem – wyjaśnił Szlachta.
Firmy ubezpieczeniowe nie przyjechały szacować szkód
Z relacji Szlachty wynika, że rolnicy, których uprawy zostały zniszczone przez gradobicie, a którzy mieli ubezpieczone uprawy przez firmy zewnętrzne, nie mogą się doczekać przedstawicieli do szacowania szkód.
– Rolnicy skarżą się, że firmy ubezpieczeniowe olewają sprawę. My ruszyliśmy praktycznie na trzeci dzień po dokonaniu szkody na szacowanie strat, a z firm ubezpieczeniowych nie ma nikogo, chociaż ubezpieczenia są w połowie finansowane z budżetu państwa, a w połowie przez rolników. Firmy ubezpieczeniowe lekceważą sobie problem rolników, a skala odszkodowań koniecznych do wypłacenia jest ogromna – kończy Szlachta.
Szacowanie szkód po gradobiciu na Lubelszczyźnie jeszcze się nie zakończyło, ale kolejne dni raczej nie przyniosą rolnikom wiele dobrego. Jeśli pogoda się poprawi, będą musieli wyruszyć w pole i skosić to, czego nie zabrał żywioł, jeśli jednak pogoda wciąż nie będzie sprzyjała, straty mogą okazać się jeszcze większe niż są obecnie.
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz
