Zalania łąk po niewielkim opadzie
Rolnicy z okolic miejscowości Goniądz (woj. podlaskie), których łąki są zalewane przez wody Biebrzy, są zarówno ich właścicielami, jak i dzierżawcami, zdającymi sobie sprawę z tego, że grunty zlokalizowane na terenie zalewowym, mogą być zalewane. Dziwi ich jednak pewna zależność.
– Łąki znajdują się na terenie zalewowym, dlatego to z jednej strony jest normalne, że woda je zalewa, ale z drugiej strony jest podejrzane. Naszym zdaniem ktoś celowo reguluje cieki wodne w taki sposób, żeby woda wylewała na nasze łąki lub jest to wynikiem czyjegoś zaniedbania. Z naszej perspektywy wygląda to tak, że wystarczy nieduży opad deszczu i już jest otwierana śluza, a nam zalewa łąki – twierdzi Marcin Halkow.
Rolnicy nie mogą kosić łąk, a plan RŚK trzeba zrealizować
Zalania łąk niepokoją rolników, którzy mają zobowiązania wobec Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Z uwagi na to, że grunty znajdują się na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego i są objęte ochroną, to nie można na nich zrobić nic, poza realizacją pakietów rolno-środowiskowo-klimatycznych. Haczyk jest taki, że rolników obowiązują konkretne terminy, za których przekroczenie grożą im wysokie kary.
– Z uwagi na to, że to są tereny cenne przyrodniczo, a mamy możliwość wzięcia dopłat z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, to my je bierzemy. Trzeba wykonać plan rolno-środowiskowo-klimatyczny, wynająć eksperta, który wszystko zatwierdzi, a potem złożyć dokumenty do ARiMR. To jest zawsze plan pięcioletni i zgodnie z nim w tym czasie muszę wykonać określone zabiegi. Na części łąk realizuję ten plan już piąty rok i fakty są takie, że jeśli ja nie zrobię tego w terminie, to będę musiał zwrócić wszystkie dopłaty i zapłacić karę stanowiącą część pobranych dopłat w zależności od tego, jakie uchybienie zostanie stwierdzone – tłumaczy Halkow.
Zobacz też: Dopłaty do łąk: jakie pieniądze dla rolnika z ARiMR?
Rolnicy nie mogą samodzielnie meliorować gruntów
W związku z tym, że grunty znajdują się na terenie BNP, nawet rolnicy, którzy są ich prawnymi właścicielami, nie mogą liczyć na to, że ktoś podejmie działania, by powstała nowa melioracja.
– Łąki leżą na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, a cieki wodne należą do Wód Polskich. Przez to, że te łąki należą do BPN, z nimi nie można nic robić. Nie może tam powstać nowa melioracja, nie można też nic wysiać, a trawa z łąk jest przeznaczana na ściółkę dla zwierząt. To nie jest problem, tylko mojego gospodarstwa, ale wielu innych, które również mają tutaj łąki – tłumaczy Halkow.
Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO:
Na łące stoi 0,5 metra wody, a łąki trzeba skosić
Marcin Halkow na swoich łąkach realizuje interwencję Ochrona cennych siedlisk i zagrożonych gatunków na obszarach Natura 2000 w wariancie 1.9 Ochrona siedlisk lęgowych wodniczki, zgodnie z którym ma możliwość wjazdu na łąkę po 15 sierpnia, ale nie zrobi tego, dopóki z łąki nie zejdzie woda.
– Nie wjadę, bo jest mokro. Na łące stoi 0,5 metra wody. Na skoszenie łąk mam czas do lutego, ale wiadomo, że jak przyjdzie jesień, to może być jeszcze gorzej. Dla nas dziwne jest to, że zalania zawsze występują w okresie, kiedy my mamy terminy koszenia łąk – wyjaśnia rolnik.
Jak twierdzi Halkow, BPN dopuszcza wjazd ratraków*, ale jego zdaniem, to mija się z celem.
– Przecież ratrak jedzie po wszystkim, co tam żyje. Firmy świadczące usługi ratrakami, koszą trawę tam, gdzie jest mokro, ale one jej potem nie zbierają tak jak my. Uważam, że to wszystko jest zrobione pod firmy świadczące usługi ratrakami, które mają tam tysiące hektarów – argumentuje rolnik.
Co na to Wody Polskie?
Z relacji Halkowa wynika, że Dyrektor Regionalny Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku Marian Magnuszewski w odpowiedzi na pismo skierowane na prośbę rolników przez Burmistrza Miasta i Gminy Goniądz Andrzeja Dudkiewicza stwierdził, że wysoki stan rzeki Netta powoduje podwyższenie poziomu wód na rzece Biebrza, a to wymaga otworzenia śluzy i spuszczenia wody. Zdaniem Halkowa, sytuacja wyglądała nieco inaczej.
– O rzekomo zamkniętej śluzie dowiedzieliśmy się z odpowiedzi na pismo, które wcześniej na naszą prośbę burmistrz Goniądza złożył do dyrektora Wód Polskich w Białymstoku. Dyrektor tam napisał, że jest wysoki poziom wód na rzece Netta i śluza jest zamknięta, dlatego woda wylewa. Tylko że jak my pojechaliśmy to sprawdzić, to śluza była otwarta. Pojechaliśmy w górę rzeki i w korycie brakowało wody. Według mnie, jeżeli poziom wody jest metr poniżej wypełnienia burty, to nie jest wysoki – twierdzi Halkow.
Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO:
– Ta woda po prostu nie nadąża spływać. Biebrza jest bardzo zarośniętą rzeką. Tam poza kajakami nic nie przepływa i przez to zarasta. Woda się zatrzymuje, bo nie ma jak spływać i zalewa nam łąki – dodaje rolnik.
Spust wody nie wtedy gdy sucho, tylko gdy mokro?
Zdaniem Halkowa, spust wody do rzeki następuje, wtedy kiedy jej poziom jest wysoki, a nie wtedy, gdy jej koryto wysycha niemal do dna.
– W kwietniu była ogromna susza. Woda w Biebrzy była do kostek. Nie można było wtedy tej wody spuścić? Ja się na tym nie znam, ale myślę, że jeśli byłoby to rozsądnie robione, to te zalania by nie występowały. Jaki jest sens w spuszczaniu wody do rzeki w momencie, kiedy ma najwyższy stan? Dla mnie żaden – komentuje rolnik.
Co rolnicy zrobią, jeśli będą musieli zapłacić karę?
Rolnicy z Podlasia zmagający się z zalewaniem łąk przez wody Biebrzy zapowiadają, że jeśli w tej sprawie nic się nie zmieni, a oni nie zbiorą trawy, którą muszą skosić, bo taki obowiązuje ich plan rolno-środowiskowo-klimatyczny, wystosują pozew zbiorowy.
– Jeżeli Agencja nas ukarze za to, że nie spełniliśmy wymogów niezbędnych do realizacji planu rolno-środowiskowo-klimatycznego, to złożymy pozew zbiorowy – zapowiada Halkow.
Co na to Wody Polskie?
O stanowisko w sprawie zapytaliśmy Dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku. Odpowiedź opublikujemy.
Historia Kanału Augustowskiego
Rzeka Netta stanowi prawy dopływ Biebrzy o długości 102 km i jest jednym z trzech odcinków Kanału Augustowskiego, którego budowa rozpoczęła się w roku 1824 podczas rewolucji przemysłowej. Celem budowy kanału było ominięcie pruskich komór celnych przy tranzycie zboża do Gdańska podczas trwającej wówczas polsko-pruskiej wojny celnej.
Kanał Augustowski liczy łącznie 101 km, z czego 82 km znajdują się w graniach Polski. Jest podzielony na 2 odcinki:
- zachodni od połączenia z Biebrzą do śluzy Augustów (0,0-32,5 km),
- wschodni od śluzy Augustów do śluzy Niemnowo na Białorusi (0,0-101,20 km).
Kanał Augustowski liczy 18 śluz, z czego 15 znajduje się na terenie Polski.
Śluzy od rzeki Biebrzy licząc:
- Dębowo,
- Sosnowo,
- Borki,
- Białobrzegi,
- Augustów,
- Przewięź,
- Swoboda,
- Gorczyca,
- Paniewo,
- Perkuć,
- Mikaszówka,
- Sosnówek,
- Tartak,
- Kudrynki,
- Kurzyniec,
- Wołkuszek,
- Dąbrówka,
- Niemnowo.
* ratrak – nazwa pojazdu gąsienicowego służącego m.in. do utrzymania terenów podmokłych
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz
Źródła: WWE
