Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym
W wielkanocne popołudnie na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego wybuchł pożar. Jego skala okazała się przerażająco duża. Do akcji zadysponowano jednostki strażackie z całej Polski, wspierane na miejscu przez żołnierzy. We wtorek 22 kwietnia w godzinach porannych przy gaszeniu pożaru pracowało 300 strażaków, 100 żołnierzy z 1. Podlaskiej Brygady WOT i 60 pracowników Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wspiera ich sprzęt, w tym 5 śmigłowców Lasów Państwowych oraz policyjny Black Hawk, teren jest również patrolowany przez drony.
Jaki obszar objęty jest ogniem?
Szacuje się, że pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym objął powierzchnię 450 hektarów. We wtorek rano Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że ogień nie rozprzestrzenia się, jednak wciąż trwa dynamiczna akcja gaśnicza. Choć sytuacja powoli się stabilizuje, strażacy nie przeszli jeszcze do dogaszania. Do tej pory do opanowywania pożaru zużyto już około 350 tysięcy litrów wody.
Przeczytaj także: Pryszczyca: od czego zacząć bioasekurację gospodarstwa? [Pobierz PORADNIK GLW]
Rolnicy pomagają gasić pożar nad Biebrzą
Do opanowania ognia w Biebrzańskim Parku Narodowym zadysponowano jednostki straży pożarnej z całego kraju. Na miejscu pojawili się jednak również nieoczekiwani sprzymierzeńcy. Chodzi o okolicznych rolników, którzy porzucili wielkanocne stoły, by wskoczyć do ciągników i pomagać w gaszeniu pożaru.
Przeczytaj także: Rolnikom spod Łowicza grozi zakaz uprawy ziemi. "To koniec produkcji mleka"
Rolnicy angażują się w gaszenie ognia w Biebrzańskim Parku Narodowym
Rolnicy są zaangażowani w gaszenie pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym zarówno na głównej linii działań, jak i na zapleczu. Na nagraniach dostępnych w sieci zobaczyć można na przykład ciągnik rolniczy, które za pomocą brony wirnikowej miesza glebę, by przygotować pasy ziemi, które uniemożliwią rozprzestrzenianie się ognia i tym samym pozwolą szybciej opanować pożar.
Jak podaje WP.pl ciągnikiem z filmu poniżej jeździ pan Piotr z Polkowa, wsi położonej najbliżej pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym.
- Dzwonią, żeby przyjechał i podorał ziemię, bo znowu coś się zaczyna. On jeździ swoim prywatnym ciągnikiem, przewraca tę ziemię, żeby odciąć źródło ognia. Ale ten ogień jest taki sprytny, że potrafi przeskoczyć z wiatrem - mówi Wirtualnej Polsce żona rolnika i sołtyska wsi.
Zuzanna Ćwiklińska
foto, video: Polski Serwis Pożarniczy - Remiza.pl/Facebook
