Szynka z Lidla jednak polska, choć oznaczona jako hiszpańska
Sprawa szynki sprzedawanej w sieci Lidl z logo „Produkt Polski”, która według etykiety miała pochodzić z Hiszpanii, została wyjaśniona. Jak poinformowało ministerstwo rolnictwa, kontrole Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych potwierdziły, że mięso było polskiego pochodzenia, a nieprawidłowość dotyczyła wyłącznie błędu w oznakowaniu.
Zgłoszenie rolników i kontrola inspekcji
Do sprawy doszło po zgłoszeniu konsumentów i rolników, którzy w jednym ze sklepów Lidla zauważyli szynkę wieprzową oznaczoną jednocześnie jako „Produkt Polski” i pochodzącą z Hiszpanii. Po nagłośnieniu sprawy sieć rozpoczęła wycofywanie towaru i tłumaczyła naszej redakcji, że nieprawidłowość była wynikiem pomyłki po stronie dostawcy. Z kolei ministerstwo skierowało sprawę do IJHARS. Inspekcja niezwłocznie ustaliła producenta zakwestionowanej partii i przeprowadziła kontrolę w zakładzie przetwórczym.
IJHARS: mięso pochodziło z Polski, zawiniła etykieta
Z komunikatu resortu rolnictwa wynika, że analiza dokumentacji nie pozostawiła wątpliwości co do pochodzenia surowca.
– Analiza dokumentacji dotyczącej zakwestionowanej partii wykazała, że użyte do produkcji mięso pochodziło z Polski. Nieprawidłowość miała charakter formalny i była wynikiem błędu na linii produkcyjnej, który polegał na zastosowaniu niewłaściwej etykiety – poinformowało ministerstwo rolnictwa.
Oznacza to, że sama szynka była polska, natomiast informacja o pochodzeniu na opakowaniu była sprzeczna i wprowadzała konsumentów w błąd.
Minister rolnictwa: każdy sygnał jest sprawdzany
Do sprawy odniósł się minister rolnictwa Stefan Krajewski, podkreślając znaczenie kontroli oznakowania żywności.
– Oznaczenie pochodzenia żywności musi być rzetelne i wiarygodne. Dlatego każdy sygnał od konsumentów traktujemy poważnie i każdorazowo sprawdzamy go w terenie, tak, aby chronić interes kupujących i uczciwych producentów – poinformował minister.
Zafałszowanie żywności mimo polskiego pochodzenia
Choć mięso okazało się polskie, IJHARS zakwalifikowała sprawę jako zafałszowanie żywności w rozumieniu obowiązujących przepisów. Powodem było podanie na etykiecie nieprawdziwych informacji o pochodzeniu produktu.
– W zdecydowanej większości przypadków kontrole potwierdzają, że produkty oznaczane jako „Produkt polski” spełniają wymagania. Tam jednak, gdzie pojawiają się nieprawidłowości, reagujemy stanowczo i konsekwentnie, bo wiarygodność tego oznaczenia jest kluczowa dla konsumentów i producentów – poinformowała Dorota Bocheńska, Główna Inspektor IJHARS.
Wobec producenta i sprzedawcy wszczęte zostaną postępowania administracyjne, których celem będzie nałożenie kar.
Nawet mały błąd na etykiecie produktu spożywczego to naruszenie przepisów
Inspekcja przypomniała, że za prawidłowe oznakowanie żywności odpowiadają wszystkie podmioty uczestniczące w łańcuchu dystrybucji – od producenta, przez przetwórcę, po sprzedawcę. Nawet formalny błąd na etapie etykietowania jest traktowany jako naruszenie przepisów.
Ministerstwo podkreśla, że urzędowe kontrole mają nie tylko charakter sankcyjny, ale także prewencyjny i edukacyjny, tak, aby podobne sytuacje nie powtarzały się w przyszłości.
Rolnicy: czujność ma sens
Sprawa pokazuje, że reakcje rolników i konsumentów mają wpływ na działanie instytucji kontrolnych. Choć w tym przypadku nie doszło do sprzedaży mięsa z importu jako polskiego, interwencja doprowadziła do ujawnienia błędu i uruchomienia procedur administracyjnych.
Kamila Szałaj
