Czy spółdzielnie to szansa dla polskiej wsi?
8 października br. w Sejmie odbyła się Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi na temat roli spółdzielczości na terenach wiejskich w obszarach działalności bankowej, produkcyjnej, przetwórczej i handlowej. W części posiedzenia uczestniczył wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Adam Nowak, który przedstawił zgromadzonym, jak zdaniem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju wsi prezentuje się wizja spółdzielczości polskiego rolnictwa.
Z danych przedstawionych przez wiceministra Nowaka wynika, że w Polsce działa obecnie 720 grup producentów rolnych, z czego 500 w formie spółdzielni, które w ramach WPR 2023-2027 przez pierwszych 5 lat działalności mogą korzystać ze wsparcia sięgającego 100 tys. euro rocznie. Jak podał przedstawiciel resortu rolnictwa, spółdzielnie otrzymały dotychczas blisko 930 mln zł pomocy, z czego ok. 800 mln zł trafiło do grup działających w tej formie prawnej. Wśród nowych kierunków rozwoju wymieniono m.in. spółdzielnie energetyczne, które mają stać się ważnym elementem transformacji energetycznej polskiej wsi.
Spółdzielnie domagają się równego traktowania
Podczas sejmowej debaty poświęconej spółdzielczości rolniczej przedstawiciele Krajowej Rady Spółdzielczej, prezesi spółdzielni i eksperci zwracali uwagę na ogromny, lecz wciąż niewykorzystany potencjał tej formy gospodarowania. W Polsce działa około 2400 spółdzielni rolniczych, 170 energetycznych i blisko 1300 socjalnych, które razem zrzeszają miliony członków i są jednym z filarów życia gospodarczego na wsi. Mimo to, jak podkreślali uczestnicy, spółdzielnie wciąż zmagają się z licznymi barierami prawnymi i finansowymi – m.in. ograniczonym dostępem do programów wsparcia, podwójnym opodatkowaniem czy limitem 300 ha przy zakupie ziemi.
– Nie chcemy przywilejów, chcemy równego traktowania – spółdzielczość nie jest reliktem PRL-u, lecz nowoczesnym narzędziem budowania konkurencyjnego rolnictwa – stwierdził Grodzki.
Swój czas na przemówienie miał również Wojciech Stryburski reprezentujący spółdzielnię Agrointegracja, który przedstawił model algorytmu dla producentów prosiąt i tuczników, mający na celu budowanie zaufania i stabilności.
Przeczytaj również: Chcą robić najwięcej mozzarelli w Polsce. Ambitne plany mleczarni
Czy rolnicy będą zakładać spółdzielnie rolnicze?
Zdania uczestników spotkania na temat słuszności pomysłu dotyczącego zakładania spółdzielni były podzielone. Ich przedstawiciele, jak i osoby nie pamiętające czasów, kiedy w Polsce funkcjonowało więcej spółdzielni były przychylne wizji spółdzielczości polskiego rolnictwa.
Z kolei posłanka Małgorzata Gromadzka stwierdziła, że w Polsce powinien zostać natychmiastowo utworzony program dotyczący rozwoju spółdzielczości oraz rewizja dotychczasowych rozwiązań legislacyjnych i programów wraz z rozeznaniem co do przyszłej perspektywy finansowej.
Natomiast były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski stwierdził, że w Polsce istnieją wieloletnie zaniedbania dotyczące spółdzielczości, a te, które działają, jak np. mleczarskie, w jego ocenie często nie przestrzegają zasad spółdzielczych.
Jednak dla przysłuchującego się spotkaniu rolnika z Goniądza, pełniącego rolę przedstawiciela Stowarzyszenia Dla Powiatu i Podlaskiej Izby Rolniczej Dariusza Ciochanowskiego, pomysł tworzenia spółdzielni wydał się kuriozalny.
– Pochodzę z powiatu, w którym na przestrzeni lat 2015, 2016 i 2017 zniszczono trzodę chlewną. Z 1 600 gospodarstw zostało 100, więc kim my mamy tworzyć te spółdzielnie? Jak państwo za tego rządu, czy za poprzedniego woli hodować dziki w Biebrzańskim Parku Narodowym, a nie rozwijać hodowlę trzody chlewnej. Wy się zastanówcie, w jakim kierunku chcecie iść. Słyszę, że spółdzielnie nas uratują, bo sprzedamy tucznika 5 gr drożej, czyli 5 zł na t zboża drożej ma nas uratować? – zdenerwował się Ciochanowski.
Ciochanowski: "Rolnikom puszczają nerwy"
Ciochanowski nie przebierając w słowach przyznał, że wyrozumiałość rolników dla powolnych działań polskiego rządu się kończy i tu nie ma zależności, która partia rządzi. Rzepak i zboże są tanie, hodowla trzody chlewnej upada, a w przypadku wystąpienia strat w uprawach z powodu anomalii pogodowych nie wiadomo, czym i jak pokryć straty.
– Pan minister mówi w mediach, że jest nadwyżka zboża. U nas na Podlasiu w 2024 roku była susza stulecia. Aplikacja suszowa nas oszukała, bo pokazała 20% strat, a my zbieraliśmy po 2 t zboża. W tym roku mróz wszystko zmroził, w kwietniu było -8 °C. Z rzepaku i zbóż zostały zwłoki. Zebraliśmy 4 tony jęczmienia i 4 tony żyta, którego 100 kg kosztuje 2 paczki papierosów. To jest skandal. Czym mamy spłacać te kredyty i jak dalej funkcjonować? Weźcie się konkretnie do roboty, bo rolnikom już naprawdę puszczają nerwy – podsumował Ciochanowski.
Zobacz WIDEO:
oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. sejm.gov.pl
