Wożenie drobiu na Ukrainę? To jak jechać z drewnem do lasu. Videoblog NaczelnegoTPR
StoryEditorWiadomości

Wożenie drobiu na Ukrainę? To jak jechać z drewnem do lasu. Videoblog Naczelnego

10.07.2025., 13:00h

Już jest kolejny videoblog redaktora naczelnego "Tygodnika Poradnika Rolniczego" Pawła Kuroczyckiego, w którym omawia skutki zawartego porozumienia o wolnym handlu między Unią Europejską a Ukrainą. Czy wożenie drobiu na Ukrainę to jak jechać z drewnem do lasu? Posłuchajcie.

Porozumienie o wolmnym handlu z Ukrainą do akceptacji

Jak mówi naczelny TPR, Komisja Europejska bez konsultacji z krajami członkowskimi przygotowała porozumienie o wolnym handlu z Ukrainą. Umowa została przedstawiona Radzie UE, a państwa członkowskie mogą ją tylko zaakceptować lub odrzucić. Problemem jest brak tzw. mniejszości blokującej, co znacznie utrudnia sprzeciw wobec decyzji Komisji.

Jak przypomina Kuroczycki, od 5 czerwca 2025 r. zniesione zostały unijne środki ochronne na ukraińskie produkty rolne, a na podstawie nowego porozumienia Ukraina zyskała dostęp do europejskiego rynku, zobowiązując się do spełniania unijnych norm jakościowych i produkcyjnych – jednak ich wdrożenie stoi pod dużym znakiem zapytania.

Zobacz też: Rolnicy w szoku po słowach komisarza UE. "Jak Ukraina i Mercosur mają być dla nas szansą?"

Zbyt szybkie otwarcie rynku na ukraińskie produkty

Jak mówi naczelny TPR, wielu ekspertów, w tym z Akademii Rolniczej w Ukrainie, ostrzega przed zbyt szybkim otwieraniem rynku na ukraińskie produkty. Istnieje ryzyko, że wprowadzenie standardów unijnych nie nastąpi dostatecznie szybko, a to może zakłócić produkcję rolną w krajach UE.

Jak twierdzi Kuroczycki, liberalizacja handlu obejmuje wrażliwe kategorie produktów, takie jak drób, cukier, jaja czy mleko. Produkty te wciąż trafiają na rynek europejski mimo wątpliwości dotyczących ich zgodności z unijnymi normami. Szczególne kontrowersje wzbudza eksport fermentowanego mleka w proszku i ukraińskiego drobiu, który trafia do UE po zaniżonych cenach, destabilizując rynek.

Afera „leżaków” z 2013 roku

Jak mówi naczelny TPR, sytuacja przypomina tzw. aferę „leżaków” z 2013 roku, kiedy to chore bydło trafiało do przetwórstwa zamiast do utylizacji. Dziś podobny proceder znów wzbudza niepokój – tyle że w Niemczech, gdzie toczy się śledztwo obejmujące 200 policjantów i prokuratorów.

Jak twierdzi Kuroczycki, mimo skali zagrożenia i licznych zastrzeżeń ze strony rolników, w europejskich mediach i instytucjach panuje cisza. W jego opinii, Komisja Europejska ignoruje głos krajów członkowskich, a skutki tej polityki ponoszą rolnicy i konsumenci w całej Unii Europejskiej.

oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 21:42