StoryEditorWiadomości rolnicze

Rolnicy blokują granicę z Ukrainą. „W żniwa załamie się rynek skupowy" [FOTO, WIDEO]

16.02.2023., 13:02h
Rolnicy znów zablokowali granicę z Ukrainą. Powód ten sam - niekontrolowany przywóz zbóż z Ukrainy i pilna potrzeba udrożnienia eksportu. - Głupota rządzących doprowadziła do tego, że w żniwa całkiem załamie się nasz rynek skupowy - alarmuje Wiesław Gryn ze Stowarzyszenia „Oszukana Wieś”. Wylicza, że import kukurydzy z Ukrainy do Polski wzrósł 700 razy.

Przy granicy z Ukrainą trwa dwudniowy protest rolników. Uczestniczy w nim około 50 osób, którzy pieszo, samochodami lub ciągnikami 16 i 17 lutego blokują drogę wojewódzkiej nr 816 w miejscowości Okopy. W ten sposób uniemożliwiają przejazd ciężarówek do i z Dorohuska. 

Gryn: import kukurydzy wzrósł 700 razy. W żniwa załamie się rynek skupowy

Postulaty strajkujących są takie same, jak podczas poprzednich strajków. Chodzi o ograniczenie niekontrolowanego napływu zbóż z Ukrainy, utworzenie szczelnego tranzytu z granicy do portu i udrożnienie rynku przed zbliżającymi się żniwami.

Rolnicy wyliczyli, że w sezonie 2020/2021 wjechało do Polski 1,8 tys. ton kukurydzy, w sezonie 2021/2022 było to już 660 tys. ton, a w 2022/2023 - 1,3 mln ton. A więc import w 2022/2023 w stosunku do 2020/2021 wzrósł aż 700 razy! W przypadku pszenicy wwóz był 300 razy większy w tym okresie, a rzepaku 6 razy.

- To olbrzymi problem, którego rządzący nie zauważyli. Jeśli kukurydzy wjeżdża sezon do sezonu dwa razy więcej, a w porównaniu do normalnych lat przed wojną 700 razy więcej, to czy nasze porty były na to przygotowane? Czy nasz przemysł spożywczy był przygotowany? No w życiu! I dzisiaj ta bezmyślność i głupota rządzących doprowadziła do tego, że w żniwa całkiem załamie się nasz rynek skupowy i tu jest problem. Możemy chyba tylko mieć nadzieję, że będzie jakaś susza albo większa wojna na Ukrainie. Chociaż oczywiście każdy z nas chce, żeby ta wojna natychmiast się zakończyła – mówił organizator protestu Wiesław Gryn ze Stowarzyszenia „Oszukana Wieś”.

„Wasze dzieci dzisiaj jedzą kaszę mannę techniczną”

Gryn zwrócił też uwagę, że nie wiadomo, gdzie trafiło zboże techniczne, które przez kilka miesięcy wjeżdżało do Polski.

- To było ok. 70 000 t zboża, które wjechało do nas jako techniczne. Wczoraj wieczorem pytaliśmy wojewodę lubelskiego Lecha Sprawkę, gdzie ono jest. Wojewoda nie odpowiedział, ale poinformował, że zlecił 10 kontroli. I okazało się, że po tych kontrolach do prokuratury skierowano aż 6 spraw. To oznacza, że 60 procent tego zboża przeistoczyło się w zboże konsumpcyjne! Tak proszę państwa, Wasze dzieci dzisiaj jedzą kaszę mannę techniczną, te pączki też dziś jemy z mąki technicznej. Ale w sumie to nieważne pod jaką nazwą wjeżdża to zboże. Bo to nie ma znaczenia, skoro i tak wjeżdża bez jakiejkolwiek kontroli – mówił Gryn.

Rolnicy muszą wyjść razem jak na Piątkę Kaczyńskiego

Protestujący rolnicy zwracali też uwagę, że żywność z Ukrainy, która do nas wjeżdża została wyprodukowana w oparciu o zupełnie inne normy niż w UE. Tam stosowanych jest wiele substancji aktywnych, które w Polsce i UE są już dawno zakazane.

- Po jednej stronie granicy jest pełen liberalizm, można produkować, co się chce, panuje zupełna wolna Amerykanka. A po drugiej stronie, czyli u nas, mamy kulę u nogi i musimy z tą kulą u nogi się ścigać – zaznaczył Gryn.

Dodał, że rolnicy muszą się zjednoczyć i „wyjść razem jak na Piątkę Kaczyńskiego”.

Dopłaty do zbóż spowodowały spadek cen skupu

Rolnicy protestują też, bo nie są zadowoleni z wyników rozmów z ministrem rolnictwa, które odbyły się 9 lutego. Zauważają, że program dopłat do zbóż spowodował spadki cen skupu w Elewarze. Poza tym nie zgadzają się, by pomocą zostali objęci tylko producenci kukurydzy i pszenicy. Wsparcie powinno być przyznane także do rzepaku i innych zbóż bez limitu 50 ha. Cały komentarz dotyczący rozmów z ministrem przeczytasz TUTAJ.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Rząd zachowuje się jak strażak – gasi pożary, zamiast działać konstruktywnie. Widzimy, co spowodowało ręczne sterowanie rynkiem paliw, nawozów. A teraz ręczne sterowanie rynkiem zbóż powoduje dramat gospodarstw – zaznaczył Gryn. Dodał, że Elewarr do tej pory wysłał tylko jeden statek ze zbożem, eksportujące jedynie 9000 t zboża.

- Ten państwowy moloch powinien cały czas prowadzić politykę skupową, która regulowałaby rynek. Ale to się nie dzieje. Zasypali się jak pospolity chłop zbożem w żniwa i nie zrobili żadnego sensownego ruchu – podkreślił organizator strajku.
Po spotkaniach z ministrem rolnictwa i wojewodą lubelskim, Wiesław Gryn ocenił, że brakuje im wiedzy o rynkach rolnych i z tego powodu nie potrafią pomoc rolnikom w trudnej sytuacji.

- To nie jest fabryka śrubek czy gwoździ, że guzikiem można włączyć i wyłączyć.  Ale ani minister rolnictwa, ani wojewoda tego nie rozumieją. Jeśli mamy wojewodę nauczyciela i wiceministra nauczyciela, a drugiego wiceministra dziennikarza, to o czym my mówimy? Nie ma fachowca i to jest poważny problem – zaznaczył Gryn.

Rolnicy nie zejdą z dróg. Zapowiadają gwałtowne protesty

Wobec braku działań rządu i pogarszającej się sytuacji na wsi, rolnicy zapowiedzieli też dalsze protesty.

- To nie jest koniec protestów. Niech rząd nie myśli, że nas złamie. Te protesty może ucichną na tydzień, na dwa, ale potem wybuchną o wiele gwałtowniej. Bo do niczego dobrego póki co ta sytuacja nie zmierza – wyjaśnił Gryn.
Z podobnymi postulatami na drogi wyjechali także rolnicy ze Związku Zawodowego Solidarność RI. 14 lutego strajkowali w woj. zachodniopomorskim, wielkopolskim, opolskim, świętokrzyskim, dolnośląskim i pomorskim. Wcześniej protesty odbyły się także w Dorohusku, Medyce, Korczowej, Chełmie i Hrubieszowie.

Kamila Szałaj, fot. Ł.Siara

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
15. kwiecień 2024 11:24