StoryEditorWiadomości rolnicze

Siew jeszcze trwa

25.01.2016., 11:01h
Nowy rząd został zaprzysiężony 16 listopada 2015 roku. Faktycznie ekipa premier Beaty Szydło miała mniej czasu na rządzenie niż wynika to z kalendarza. Przedświąteczny zgiełk, a następnie święta Bożego Narodzenia i oczekiwanie na Sylwestra i Nowy Rok, a potem Święto Trzech Króli – to okres, w którym w zasadzie nie podejmuje się rządowych decyzji. 

Powiedzmy sobie szczerze: w tym czasie duża część społeczeństwa ulgowo traktuje pracę. Wyjątkiem, ale nie tylko, są rolnicy. I tak producenci mleka, świątek, piątek muszą pracować w oborze. Jest to dosadnie określane mianem białego niewolnictwa. Nie da się ukryć, że doszło jednak do wielkich drak w Sejmie i w Senacie! 

Często obydwie Izby Parlamentu obradowały zarówno w dzień, jak i w nocy pracując nad poselskimi projektami ustaw zwycięskiej partii Prawo i Sprawiedliwość – wspieranej przez ugrupowanie Kukiz’15. Nie ma jednak nic dziwnego w tym, że nowa większość parlamentarna chce wprowadzić swoje porządki prawne. Normalne jest też, że tym zmianom sprzeciwia się opozycja. Używając przy tym jak najbardziej nośnych argumentów typu, że jest to zamach na demokrację. To jest jej wilcze prawo. Ale po co od razu przenosić polskie spory do Brukseli i Strasburga? I wieszczyć koniec demokracji w naszym kraju! Zaś mówienie o putinizacji Polski, że przechodzi ona na ciemną stronę mocy, jest po prostu niesmaczne. Tak. Ten rząd trzeba rozliczać. Za obietnice wyborcze – te niewprowadzone w życie, jak i za konkretne efekty rządzenia. Ale jak na razie trwa jeszcze siew. Na plony trzeba będzie poczekać i to ładnych kilka, a w niektórych sprawach nawet kilkanaście miesięcy. Są jednak sprawy bieżące, które trzeba jak najszybciej rozwiązać. Jak na przykład, zaległości w wypłatach dopłat bezpośrednich. Oczywiście za te opóźnienia odpowiedzialność musi wziąć obecna ekipa. Ale owe trudności zawdzięczamy niesprawności systemu informatycznego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. 

Po szczegóły odsyłamy do byłego ministra rolnictwa – Marka Sawickiego, który ponosi polityczną odpowiedzialność za ten pasztet. Rolnicy na gwałt potrzebują pieniędzy z dopłat. Brakuje im po prostu środków na bieżące funkcjonowanie gospodarstwa – w tym i na spłatę kredytów. Całe unijne rolnictwo jest dotknięte przez kryzys! Wieści takie płyną także z państw starej Unii. Ale polski rolnik nie ma zapasów gotówki. Przeważnie nie jest też ubezpieczony na życie. Nie lokuje też pieniędzy w prywatnych funduszach emerytalnych. I na dodatek otrzymuje znacznie niższe dopłaty bezpośrednie – nawet od greckich rolników. Niemieccy rolnicy są obiektywnie bogatsi od naszych i lepiej przygotowani do znoszenia kryzysów. Jednak Joachim Rukwied, przewodniczący Związku Rolników Niemieckich (DBV) uważa, że rolnictwo jest w bardzo trudnej o ile nie wręcz tragicznej, sytuacji. Rolnicy musieli pogodzić się w ostatnich latach ze spadkiem dochodów o 30%. Ceny skupu bydła mięsnego i trzody chlewnej spadły o 4% w porównaniu z cenami przed rokiem, prosięta są o 6% tańsze. Za niedopuszczalnie niskie uważa się obecnie ceny skupu mleka – rolnik otrzymuje 0,24 euro za litr, co nie pokrywa nawet kosztów produkcji. Rosja importowała z Niemiec żywność za 1,8 mld euro i była obok Szwajcarii i Stanów Zjednoczonych jednym z trzech największych odbiorców niemieckiego eksportu poza Unię. Z powodu embarga ten eksport spadł o połowę i Niemcy uważają, że przez to dochody ich rolników spadną o 500 do 600 mln euro (2–2,5 mld zł). Ale nie tylko embargo jest winne obecnej zapaści. Jak wskazują eksperci z Berlina, produkcja wieprzowiny w Niemczech wzrosła od 1994 roku o niemal 50%, a jednocześnie spadła liczba świńskich gospodarstw. 

 

Od lat przybywa tam wielkich ferm, które produkują najtańsze mięso. Jeśli handel zdominowany jest przez sklepy wielkopowierzchniowe, to im tańszy jest surowiec (mięso, mleko), tym więcej zarabiają właściciele Aldiego, Lidla, Biedronki. Siła i wpływy tych firm są tak wielkie, że żaden rząd ani Bruksela nie może uporządkować sytuacji w tzw. łańcuchu dostaw. Wiedzą o tym sieci handlowe i coraz bardziej „kroją” rolników. A reszcie społeczeństwa wmawiają, że ich działalność ma charakter wręcz charytatywny. Biadolą też, że podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, który ma być wprowadzony w Polsce, nie tylko ukróci ową działalność, lecz sprawi, że ich właściciele pójdą z torbami. Takie sentymentalne opowieści są obecnie na porządku dziennym. 

Krzysztof Wróblewski,
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
13. grudzień 2024 03:10