StoryEditorInterwencje

Tragedia rolnika spod Poznania. Spłonęła mu stodoła ze wszystkimi plonami. Gospodarz potrzebuje pomocy

10.08.2018., 17:08h
Gospodarzowi spod Poznania udało się sprzątnąć całe zboże, zwieźć słomę z pól i siano. A w chwilę to wszystko stracił w pożarze stodoły. Teraz potrzebuje pomocy, żeby jego krowy mogły przetrwać jesień i zimę.
W sobotę, 4 sierpnia 2018 roku w Bocińcu pod Pobiedziskami (powiat poznański) spłonęła stodoła w gospodarstwie, które utrzymuje stado krów mlecznych i jest dostawcą mleka do SM Mlekpol. Niemal błyskawicznie na miejscu pojawiło się aż 7 zastępów straży pożarnej. Pomimo akcji, która trwała przez kilka godzin, z dymem poszły niemal wszystkie tegoroczne zbiory oraz sam budynek. Akcja dogaszania siana była prowadzona przez strażaków jeszcze przez 2 dni. Prawdopodobnie przyczyną pożaru był samozapłon siana.

Na szczęście ogień nie przeniósł się na oborę – mówi Rafał Zajączkowski, który razem z rodzicami prowadzi ok. 30- hektarowe gospodarstwo nastawione na produkcję mleka i utrzymuje 17 krów mlecznych. Nie trzeba było też przeprowadzać ewakuacji krów, bo akurat wszystkie były poza budynkiem. Na całe szczęście, nie ucierpiał też nikt z domowników.

Jednak ogień pochłonął niemal 60 ton zbóż i równo 100 balotów siana. W pożarze gospodarstwo straciło też niektóre maszyny i urządzenia, w tym 27-tonowy silos na zboże, który znajdował się w stodole. Z dymem poszedł też śrutownik bijakowy, sieczkarnia do zielonki, mieszalnik do paszy, żmijka do zboża, wózek do przewożenia bel siana i słomy, piła tarczowa.



  • Rafał Zajączkowski mówi, że obecnie potrzebują m.in. materiałów budowlanych, aby jak najszybciej odbudować stodołę

Potrzebna pasza i pustaki

W pomoc gospodarzom zaangażował się Urząd Miasta i Gminy Pobiedziska, sąsiedzi i przede wszystkim rodzina, w tym rodzeństwo Rafała Zajączkowskiego.

Sąsiedzi i okoliczni rolnicy zaoferowali, że nas wspomogą jeśli chodzi o paszę. Za chwilę będziemy zbierać też drugi pokos, więc może nie będzie aż tak źle. Chociaż każda pomoc się przyda. Ale najgorsze jest to, że nawet jeśli ją dostaniemy, to nie mamy gdzie jej teraz trzymać. Musimy jak najszybciej odbudować stodołę mówi Rafał Zajączkowski.

Jeszcze czekają na decyzję strażaków i inspektora budowlanego, ale wszystko wskazuje na to, że będą musieli wybudować stodołę od podstaw, a wypalone mury po starej wyburzyć. Dlatego ich gospodarstwo pilnie potrzebuje materiałów budowlanych: pustaków, pokrycia dachowego, elementów konstrukcji. Przydałyby się też nowe narzędzia i urządzenia pomocne w chowie bydła.

Ubezpieczanie nie wystarczy - straty sięgają 220 tys. złotych

Co prawda, gospodarstwo miało wykupione ubezpieczenie na zabudowania, ale nawet jeśli ubezpieczyciel wypłaci pełne odszkodowanie, to rolnik otrzyma około 100 tys. złotych. A strażacy wstępnie wycenili straty na 220 tys. złotych. Na dodatek, nie wiadomo kiedy towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaci pieniądze, a każdy dzień jest ważny, żeby zdążyć przed zimą.

Dlatego córka poszkodowanych rolników, chociaż nie mieszka już w gospodarstwie rodziców, postanowiła zorganizować internetową zbiórkę pieniędzy.

Określiła kwotę potrzebnej pomocy na 100 tys. złotych, ale liczy się każda wpłata i wszelka pomoc. Więcej informacji, jak można pomóc, udziela magistrat w Pobiedziskach, a zbiórka pieniędzy odbywa się pod tym adresemhttps://zrzutka.pl/j85yrh.



Liczymy, że nasi Czytelnicy okażą taką samą solidarność jak w przypadku dostawcy SM Ryki, Janowi Karysiowi, któremu 6 lutego 2018 roku spaliła się obora i zginęło stado bydła liczące 83 sztuki. 

Paweł Mikos
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 09:04