Kluczbork. Pożar podczas prac polowych
Z pośpiechem, ale i profesjonalizmem, na miejsce ruszyły zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Kluczborka. Chwilę później dołączyły do nich jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej z Biadacza, Bąkowa oraz Kujakowic Dolnych. To właśnie współpraca państwowych i ochotniczych strażaków jest kluczowa w takich sytuacjach, przede wszystkim z punktu widzenia zaopatrzenia w wodę oraz zasoby ludzkie.
Gdy pierwsi druhowie dotarli na miejsce zdarzenia, widok był porażający. Ogień, napędzany wiatrem, pochłaniał resztki zboża, pochłonął też ciągnik, zamieniając go w palącą się kupę żelastwa.
Dym unosił się wysoko nad polami, a huk palącej się maszyny niósł się po okolicy. Strażacy wiedzieli, że muszą walczyć na dwa fronty. Z jednej strony, ratować drogocenny sprzęt rolniczy, a z drugiej — opanować pożar ścierniska, zanim ogień dotrze do pobliskich zabudowań czy lasu.
Nierówna walka z żywiołem
Strażacy, pierwsze, co zrobili, to rozwinęli węże i podali silne strumienie wody. Jedni skupili się na ugaszeniu płonącego ciągnika, inni wzięli na celownik palące się ściernisko. Ich działania polegały na taktycznym "natarciu", czyli gaszeniu ognia od czoła, aby nie dopuścić do jego dalszego rozprzestrzeniania. Z każdym litrem wody ogień ustępował. Dym stawał się coraz rzadszy, a płomienie słabsze. Strażacy upewnili się, że pożar został całkowicie ugaszony, a palące się elementy ciągnika i ścierniska dogaszono, by nie doszło do ponownego zapłonu.
Ogień zauważono w komorze silnika, co może sugerować, że przyczyną pożaru była usterka mechaniczna albo zwarcie w instalacji elektrycznej ciągnika rolniczego.
Michał Czubak
fot. PSP Kluczbork
