Koło. Nocny pożar na polu
Kilkanaście minut po północy w dniu 6 września, na jednym z pól pod Kołem doszło do pożaru. - Wróciłem z domu, wykąpałem się i sąsiadka poinformowała mnie, że coś się pali na moim polu - opowiada nam pan Mariusz, właściciel balotów, które uległy spaleniu. Było ich tam ponad tysiąc sztuk. Nie uratował się żaden. Był to zapas dla ponad 140 krów, które utrzymuje się w gospodarstwie poszkodowanych
Rolnik ma przypuszczenia co do przyczyny
Oficjalna przyczyna powstania pożaru nie jest znana. Rolnik ma jednak swoje podejrzenia. Jak zaznaczył, nie od roku zbiera siano i nie zbiera go mokrego, zatem samozapłon wyklucza, jako przyczynę pożaru. Zapewnia też, że w grę nie wchodzi żadna butelka czy coś, co dzięki słońcu mogło sprowadzić płomienie - wszak do pożaru doszło w nocy. Także w tym czasie nie pracowała żadna maszyna rolnicza, która mogłaby spowodować iskrę i doprowadzić do pożaru. - Nasuwa się tylko jedno rozwiązanie, że ktoś celowo lub przypadkowo zaprószył ogień - mówi nam.
Odzew ludzi dobrego serca zaskoczył rolnika
Już w dwa dni po tym tragicznym pożarze rolnik odbudował zapas siana dla bydła. - Jestem wdzięcznym tym wszystkim, którzy mi pomogli. Jedni oferowali kilka sztuk bel, inni kilkanaście. Dzięki tym deklaracjom już cały utracony zapas siana mam odbudowany - tłumaczy. - Powoli muszę wyhamowywać już z tym, bo za chwilę nie będzie miejsca, gdzie to wszystko składować - śmieje się i dodaje, że dziękuje za propozycję pomocy, ale na ten moment nie jest już mu ona potrzebna.
- Jest to miłe i budujące, że oprócz tych podziałów w społeczeństwie, jest gro ludzi, którzy mają jeszcze serce i poukładane w głowie i chcą w takich sytuacjach pomóc - dopowiada.
Michał Czubak
fot. OSP Wrząca Wielka
