StoryEditorWiadomości rolnicze

Chyba bardzo się do nas spieszył

07.12.2015., 15:12h
Kiedy Erik przyszedł na świat mieścił się w dłoni. Ważył mniej niż kilogram. Urodził się w 24 tygodniu ciąży. Aby on żył jego mama dzień w dzień  spędzała w pociągu cztery godziny jeżdżąc do szpitala. Musiała zrezygnować z pracy. Dziś miesięcznie pokonuje tysiąc kilometrów, żeby Erik chodził i porozumiewał się z bliskimi. Nie wyobraża sobie życia bez niego. 

Kiedy wraca się z noworodkiem do domu, nikt nie oczekuje wakacji, ale wiadomo, że będzie już spokojniej. Nie z wcześniakiem. Iwona przywiozła po trzech miesiącach do domu dwukilogramowe maleństwo z regularnym bezdechem. Jak tu karmić? Wieś, do lekarza w Trzciance daleko, w szpitalu nikt nie wyposażył w pakiet rad. 

 

– Bezdech zdarzył się wieczorem. Podawaliśmy mu żelazo, też nie wiedziałam jak, bo przecież to dziecko nie ssało, nie piło tak sprawnie, jak urodzone o czasie. I wtedy mi się zakrztusił. Zrobił się siny, wisiał mi na ręce, umarł nam na chwilę. Jakiś instynkt kazał mi dmuchać mu w twarz. I wrócił. Ale myślałam, że go stracę. Nie wiem. To mogło pogorszyć jego stan – mówi  opowiada Iwona Henriksen z maleńkiego, 200-osobowego Biernatowa pod Trzcianką, mama Erika, dziecka, które urodziło się o dwa miesiące za wcześnie. Wówczas przerażona była bardziej, niż kiedy wspominała przedwczesne narodziny. 

Szczegóły dotyczących tego tematu znajdziecie Państwo w numerze 50/2015 "Tygodnika Poradnika Rolniczego".

Jeżeli jeszcze nie masz prenumeraty "Tygodnika Poradnika Rolniczego", możesz ją zamówić korzystając z zakładki Prenumerata lub zadzwonić pod numer (61) 886 06 30 lub skorzystać z e-wydania.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 00:28