Dwoje sołtysów i strażacy obrączkują małe bociany [ZDJĘCIA]Karolina Kasperek
StoryEditorObrączkowanie bocianów

Dwoje sołtysów i strażacy obrączkują małe bociany [ZDJĘCIA]

16.07.2023., 12:00h
„(...) oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”? Z bocianami i tak bywa. Ale obrączki zakładają im nie skrzydlaci partnerzy, a ludzie. I jeśli ci coś wtedy ślubują, to na pewno to, że będą się ptakom odtąd bacznie przyglądać.

Wieść to niesłychana, w Pturkowie zaobrączkowano bociana!

– Proszę przyjechać do Pturka! Będziemy tam za kilka dni obrączkować bociany! Gniazdo jest na słupie na moim podwórku, a z bocianami to w ogóle cała historia! – zachęcała niedawno do przyjazdu Marianna Pawłowska, sołtyska Pturka, którą poznałam niedawno przy okazji rozmowy z Krzysztofem Leś­niewskim – regionalistą i piewcą pałuckiej kuchni tradycyjnej.

Bociany, które zamieszkały w Pturkowie

A z bocianami u Marianny było tak. Przylatują na jej podwórko od dawna. Dwa lata temu sołtyska zauważyła, że samiec niedomaga.

– Pojechałam najpierw do Barcina, a potem do Bydgoszczy szukać pomocy. Bociek chodził powoli, nie jadł, nie uciekał przed nikim, nawet lisy próbowały do niego podchodzić. Na gniazdo już nie przyfrunął, a samica siedziała na jajkach. Przyjechali ornitolodzy, zabrali go, dostawał kroplówki, ale nie udało się go uratować. Podobno się zatruł. Z jaj powykluwały się już młode i matkę trzeba było dokarmiać. Rzucaliśmy jej kawałki mięsa, lepsze niż sami jedliśmy. W końcu pojawił się nowy zalotnik. A w międzyczasie wpadło sześć obcych bocianów i kompletnie zdemolowały gniazdo. Młode wtedy zginęły. A samica przyjęła nowego zalotnika. I z nim odleciała, ale czy w tym roku to właśnie z nim jest – nie wiemy. Bo nie były zaobrączkowane – mówi Marianna i kręci się nerwowo pod domem. Czekamy na strażaków ochotników, którzy mają lada moment pojawić się z podnośnikiem, na pracownika firmy energetycznej, który na chwilę wyłączy prąd w kablach, i Huberta Czarneckiego – miłośnika ptaków z Rościnna pod Skokami, który od lat zakłada skrzydlatej młodzieży obrączki.

image

Dwoje sołtysów i strażacy obrączkują małe bociany [ZDJĘCIA]

FOTO: Karolina Kasperek

W obrączkowaniu bocianów w Pturkowie uczestniczyła cała wieś

Mariannie smutek wkrada się w serce, kiedy w sierpniu cała bociania rodzina kołuje przed odlotem przez godzinę nad podwórkiem.

– Pocieszam się zawsze, że na wiosnę wrócą. A jak już się pojawiają, to lecą prosto do gniazda. Rozpoznaję, czy ten w powietrzu, to jakiś obcy i tylko przelotem, czy to nasz. Jak nasz leci na gniazdo, to przygląda się zamieszaniu na podwórzu. A to gęsi krzyczą, a to indor gulgocze, a to paw pohukuje. A naszego bociana to w ogóle nie rozprasza – mówi sołtyska.

Przed domem Marianny gromadzą się mieszkańcy wioski. Mamy z dziećmi czekającymi na ptasi spektakl. Wjeżdża ochotnicza straż. Warkot silnika zapędza spłoszone kury do kurnika, ale indor i paw odważnie kontrolują rewir. Wóz w kłębach dymu wypuszcza stabilizatory, które pozwolą bezpiecznie podnieść ludzi do gniazda.

– Taka akcja z bocianami? Pierwszy raz. W zeszłym roku mieliśmy okazję dokarmiać bociany. Na podnośnik wejdzie obrączkarz i mój kolega dla asekuracji. Co wiemy o bocianach? Że mają długie, czerwone nogi. I że przynoszą dzieci. A, i słyszeliśmy, że łączą się w pary na całe życie. A tu, proszę zobaczyć, kogo ostatnio ratowaliśmy. Kot włożył głowę w jeden z otworów w drzwiach łazienkowych – żartowali pturkowscy ochotnicy i pokazywali w smartfonie zdjęcia z kociej akcji.

image

Dwoje sołtysów i strażacy obrączkują małe bociany [ZDJĘCIA]

FOTO: Karolina Kasperek

Obrączkowanie - pasja i zamiłowanie sołtysa Rościnna

Pojawia się Hubert Czarnecki w profesjonalnej koszulce z napisem „Zespół obrączkarski Rościnno”. Obrączkuje ptaki od dwudziestu lat, a bociany od trzynastu. I jest sołtysem Rościnna.

– Tu w gnieździe mamy trzy młode. To najczęstszy wariant. Bywa i pięć, ale to zależy od roku i pogody. W tym roku kwiecień był mokry, więc wiele ptaków zniosło cztery, nawet pięć jaj. Wszystko wskazywało na to, że da się wykarmić tyle potomstwa. A potem maj był suchy i w wielu gniazdach część bocianich piskląt zginęło. Są wyrzucane przez rodziców albo przez nich pożerane – opowiadał Hubert Czarnecki.

Ptasiego bakcyla połknął jeszcze w podstawówce.

– Wracaliśmy z kolegami ze szkoły. Przelatywał akurat jakiś ptak. Kolega powiedział, że to błotniak stawowy, a do tego samiec. Spojrzałem na niego z zazdrością. I zaczęło się – najpierw od słoniny za oknem, a potem stosów książek o ptakach. Wykształcenie mam zupełnie inne. Skończyłem Politechnikę Poznańską i pracuję w firmie produkującej linie produkcyjne do hut szkła – wyjaśniał obrączkarz.

{embed-gallery-1_class}{embed-gallery-1}333423{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}333424{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}333426{/embed-gallery-1}{/embed-gallery-1_class}

Czy obrączka działa, jak GPS?

Do kompletu brakowało tylko człowieka od prądu. Wkrótce się pojawił, podłączył uziemienie i kosz z Hubertem i jednym ze strażaków mógł ruszyć w górę. Bocianica w ostatniej chwili odfrunęła i przystanęła na jednej nodze na kominie domu po drugiej stronie ulicy. Z zaskakującym spokojem przyglądała się operacji. Hubert kilkoma wprawnymi ruchami umieścił bocianie maluchy w koszu. Chwilę później zobaczyliśmy w nim trzy udające martwe czerwononogie szkraby. Tak, tak, to podobno bociania strategia. Kiedy siedzą w gnieździe, nie mają jak się bronić ani dokąd uciec. Jedyne, co mogą zrobić, to udać martwego ptaka, bo taki wzbudzi mniejsze zainteresowanie agresorów.

W przenoszeniu nielotów na ławę pod drzewem Hubertowi pomogły dwie przedstawicielki młodzieży. Ptasie rodzeństwo zaległo w równym rządku i ciszy, podczas kiedy złożona z najmłodszych widownia piszczała z zachwytu.

– Stańcie tu i proszę, uważajcie, żeby ze strachu nie zrobiły komuś krzywdy tym niewielkim jeszcze dziobem. Co to są za ptaki? Każdy wie? – pytał Hubert.

– Bocianyyyyy! – odkrzyknęły dzieciaki.

– Jakie?

– Małe!!! – padła najrozsądniejsza z odpowiedzi.

Hubert wyjaśnił, że to bocian biały. Ten, który sadowi się najchętniej w pobliżu siedzib ludzkich – w przeciwieństwie do czarnego, który zamieszkuje raczej w lasach. Wyjaśnił, że ptaki otrzymają po dwie obrączki – metalową i plastikową, dla większej pewności – z plastikowej łatwiej odczytać numer, ale jest mniej trwała. Ptak z obrączką przestaje być anonimowy, bo każda ma niepowtarzalny numer. Dane z obrączkowania trafiają do głównej centrali obrączkarskiej w Gdańsku. W Polsce zakłada się metalową obrączkę na lewą nogę, a plastikową na prawą.

– Jeśli ktoś kiedyś zobaczy takiego bociana i dostrzeże numer, będziemy znać, przynajmniej częściowo, jego losy. Wczoraj obrączkowałem ptaka, który został porażony prądem w 2020 roku i trafił do poznańskiego zoo, do ptasiego azylu. W zeszłym roku w listopadzie uciekł. Wczoraj podczas kontroli okazało się, że ten ptak ma młode! – cieszył się Hubert.

W jaki sposób latają bociany?

Opowiadając o tym, jaką trasą podrośnięte maluchy polecą za dwa miesiące, zaciskał nity aluminiowych obrączek na bocianich nogach. Dzieciarnia dowiedziała się, że bociany lecą trochę inaczej. Nie lotem czynnym, jak inne ptaki, tylko wykorzystują prądy powietrzne. Szukają komina ciepłego powietrza, ono je wynosi, potem namierzają kolejny komin i lecą w nim lotem szybowcowym. Potrzebują do tego dobrej, ciepłej pogody.

Jak przebiega obrączkowanie bocianów?

Obrączkowanie to poważna sprawa – trzeba wszystko odnotować, musi być porządek w papierach. Kiedy troje rodzeństwa dalej udawało martwe, już z obrączkami na nogach, Hubert wpisywał dane do rubryk. Mierzył nogi i dzioby, a potem szukał maluchom pod skrzydłami puchu, wyrwał każdemu po jednym małym piórku i umieścił je w osobnych fiolkach. Na końcu takiego pióra zostaje zawsze odrobina krwi. To pozwala na analizę materiału genetycznego i ustalenie płci obrączkowanego ptaka. Żartowaliśmy, że skoro obowiązuje RODO, to teraz tylko jeszcze boćki muszą się na formularzu podpisać pazurem. Bo chcemy o nich napisać i z pewnością upublicznić ich wizerunki.

Wieś oszalała na punkcie bocianów

Z leżącymi na ławie bocianami do zdjęć pozowali wszyscy: obrączkarz, strażacy, sołtyska Marianna, dzieci i rodzice. Trzeba było się spieszyć, bo maluchy przestraszone, a mama na kominie też już przestępowała z nogi na nogę. Zanim jednak małe bociany wylądowały w koszu podnośnika, zdążyły wywołać salwę śmiechu na pożegnanie. Jeden z rodzeństwa najwyraźniej najadł się strachu bardziej niż pozostałe i... w zjawiskowy sposób wybrudził kombinezon jednemu ze strażaków. Małe bezpiecznie wróciły do gniazda i teraz przez dwa miesiące będą nabierać ciała, by na chwilę przed sierpniowym odlotem stracić kilka dekagramów, ponieważ latanie wymaga dbania o linię.

{embed-gallery-2_class}{embed-gallery-2}333421{/embed-gallery-2}{embed-gallery-2}333422{/embed-gallery-2}{/embed-gallery-2_class}

Kto chce śledzić losy obrączkowanego ptaka, musi zaopatrzyć się w lornetkę albo lunetę. Kiedy już odczytamy numer, trzeba znaleźć go w bazie Krajowej Centrali Obrączkowania Ptaków, logując się w systemie POLRING. Jeśli wpiszemy numer, w ciągu kilku dni możemy otrzymać informację zwrotną o ptaku, a potem także otrzymać dostęp do jego historii i bieżących losów.

oprac. Karolina Kasperek

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 10:19