StoryEditorŻycie wsi

Finowie przybyli na polską wieś. Co na nich zrobiło wrażenie?

12.07.2019., 16:07h
Czy w Finlandii też rośnie krwawnik? Jak po fińsku powiedzieć „bób”? I czy Finom może smakować nasza tradycyjna prażucha? Wszystko to wyszło na jaw, kiedy dwa narody spotkały się na łące i przy garnkach. A z tego gotowania wyszło dużo więcej niż danie.

Jak Finowie Polskę smakowali

Idziemy na łąkę, a potem do lasu. A po przyjściu oglądamy się. Całe ciało. I to dwa razy! – uprzedziła grupę wycieczkowiczów Natalia Jędrzejczak – botaniczka, zielarka, lokalna aktywistka, członkini stowarzyszenia Kasztelania Ostrowska i twórczyni edukacyjnej inicjatywy „Goździkowa Ostoja” w podgnieźnieńskim Imielenku.

Mowa była oczywiście o kleszczach, ale dlaczego chwilę później ostrzeżenie zabrzmiało w egzotycznie brzmiącym ugrofińskim języku? A dlatego, że z wizytą studyjną do Polski wybrała się grupa ośmiorga Finów działających w swoim kraju w ramach programu LEADER. Finowie przyjechali na zaproszenie Lokalnej Grupy Działania „Trakt Piastów”. Pierwszy dzień ich pobytu upłynął na zbieraniu leśnych i łąkowych ziół, a potem – gotowaniu z nich niezwykłych potraw.

Czarcie żebro na uroki

Grupa polsko-fińska ruszyła w imieleńską łąkę. Już po kilku metrach Natalia zatrzymała się przy wysokich łodygach obwieszonych fioletowymi, przypominającymi chabry, kwiatami.

To jest roślina, z której będziemy dziś pić kawę – cykoria podróżnik. Wykorzystujemy kłącza. Zbieramy je, wkł...
Pozostało 82% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
09. grudzień 2024 22:22