
Koło Gospodyń Wiejskich, które ma logo jedyne w swoim rodzaju
Profil jak profil, ale to logo! Z mnóstwa profili ten koła gospodyń w Siedlance przykuwa uwagę „stempelkiem” o całkiem innym niż większość charakterze. Nie łowicki, nie góralski, za to z pawiem.
– Mamy takie logo, ponieważ leżymy w gminie Niwiska, w której znajduje się Dworek Hupki. Tam na ścianach zachowały się przepiękne polichromie, a ich głównym motywem są pawie. W logo nawiązałyśmy więc do naszej małej ojczyzny – mówi Joanna Guzior, przewodnicząca koła.
Matki w nas nie wierzyły
Jak informuje mąż Joanny, również członek koła gospodyń, dr Jan Hupka był ziemianinem i ostatnim właścicielem dworku.
– Był politykiem, jeździł po świecie, był między innymi w Indiach. Miał ogromny sentyment do pawi. Przyjaźnił się z Karolem Fryczem – artystą krakowskim, który wykonał mu te słynne polichromie. Teraz w dworku znajduje się ośrodek kultury – mówi Waldek.
Pod takim logo koło w Siedlance działa od kilku lat, choć jego historia jest dłuższa. Już ponad 60 lat temu w kole działały mamy i babcie obecnych członkiń.
– Jak wszędzie, w kole uczyły się szyć, gotować, uprawiać ogródki, hodowały gęsi i kaczki. Z tego, co wiemy, to była wspólna zagroda, a one miały dyżury. Każda miała wyznaczoną godzinę na karmienie tego drobiu. My, czyli młodzież po pięćdziesiątce, w końcu przejęłyśmy to koło, ale nie było łatwo, bo nasze mamy miały problem, żeby zobaczyć w nas potencjał. Nie wierzyły w nas i nam to otwarcie mówiły. Że one tyle lat to prowadziły, jeździły i że my nie poradzimy sobie z niesieniem tradycji. Że nie będziemy umiały ugotować, zaśpiewać. I tu się mocno zdziwiły – żartują Joanna i jej koleżanka Sylwia Żądło.
Sołtysiada, Moryc i ciupanka – jak bawi się koło z Siedlanki?
Starsze pokolenie w końcu się przekonało do „młodych” i teraz wspiera ich w wielu działaniach. Co roku koło bierze udział w Sołtysiadzie – turnieju organizowanym przez panią wójt Niwisk.
– W turnieju są różne konkurencje. Między innymi śpiewanie piosenki o gminie i wsi. Układamy te piosenki same. Jest też przedstawienie na jakiś temat. Obecnie trwa Rok Reymonta, więc zrobiliśmy scenkę z „Ziemi obiecanej”. To była scena z „interesem życia” – mówi Joanna i cytuje piosenkę: „...W Niwiskach Sołtysiada – Rok Reymonta to jest jej oprawa. Pośpiewamy, potańczymy i Moryca Żyda przedstawimy. Hej, hej, hej, Żydzie Morycu, ty biznesy robisz znakomite. My w Siedlance plany ważne mamy – na remont remizy wciąż czekamy (...) my z wójtową biznes ubijemy i remizę wyremontujemy...”.
Pieką i gotują. Ostatnio dla harcerzy z chorągwi podkarpackiej tradycyjną ciupankę, czyli zupę zwaną też kapustą ziemniaczaną.
– Do przygotowania potrzebne są surowe ziemniaki. Specjalnym siekaczem siecze się je na drobniutkie kawałeczki. Zalewa się je wodą, zostawia na noc i gotuje rano. Wtedy ziemniaki są lekko kwaskowe, bo fermentują. Dokładamy sól, pieprz, cebulę zeszkloną na tłuszczu i boczek. Można też dodać czerwoną fasolę. Wszyscy się zupą zachwycali – mówią panie.
Śpiewają patriotycznie i pieką niesamowite ciasta
Nagrały niedawno film o kole, który miał pomóc starać się o dotację. Nie udało się, ale zostało zabawne nagranie, w którym występują jako „pokojówki z dworu Hupki”. Dorobiły się fartuszków, pończoch i białych miotełek.
Organizują pikniki rodzinne, święto gospodyni na Świętej Marty i śpiewanie pieśni patriotycznych na 11 listopada.
– Zapoczątkowała to poprzednia sołtyska. Śpiewaliśmy w remizie, były występy, przychodziły mamy z dziećmi. Potem trochę nam zwyczaj zamarł, ale chcemy go reaktywować. Zwykle przerabiamy cały śpiewnik. Jest „Wojenko, wojenko”, „Rozkwitały pąki białych róż” i „Ułani, ułani” – opowiadają Joanna i Sylwia.
Pieką oryginalne ciasta, w tym francuskie z wiśniami. Do tego specjalnie przygotowują wiśnie. Owoce zasypane cukrem puszczają sok, który następnie zagotowuje się i wrzącym zalewa wiśnie ponownie. Czynność się powtarza i dopiero po tym pasteryzuje wiśnie w słoikach. Bierzemy od pań przepis – nie wykluczamy, że pojawi się w którymś z kolejnych numerów „Tygodnika”.
Ciasto podają podczas imprez, choćby takich jak ostatni „Karnawał kobiet”, podczas którego wystąpiła u nich kapela ludowa, w której grają spadkobiercy tradycji słynnego Władka Pogody – polskiego skrzypka i śpiewaka ludowego. Podobno „dali czadu”, a publiczność bawiła się jak nigdy.
Karolina Kasperek