Jezioro, pomysłowi mieszkańcy i dobre relacje to mieszanka, która gwarantuje owocne spotkaniaarchiwum
StoryEditor

Zgryźliwe Babki, czyli niesamowite KGW z Gryźlina

18.06.2023., 12:00h
Zgryźliwe? Tylko dlatego, że pochodzą z Gryźlin – niewielkiej warmińskiej wsi malowniczo usytuowanej nad jeziorem. Członkinie koła gospodyń wiejskich, bo o nich mowa, śmieją się, że chwytliwa nazwa to już połowa sukcesu. Na tę drugą musiały zapracować.

 

Agnieszka, Hanna i Justyna to trzy młode kobiety, niepoprawne optymistki i liderki gryźlińskiego KGW. Oprócz niespożytej energii i determinacji łączy je coś więcej: każda z nich przybyła do Gryźlin w gminie Nowe Miasto Lubawskie w powiecie nowomiejskim z innego zakątka Polski. Agnieszka – z Kujaw, Hanna – z Wielkopolski, Justyna – z Żuław. Początkowo traktowane były przez mieszkańców wsi z rezerwą. Dziś są uważane za swoje.

We wsi brakowało organizacji

– Byłyśmy tu nowe, chciałyśmy zaszczepić wśród mieszkańców chęć do działania, ożywić lokalną społeczność. Czy się udało? Nie od razu. Specyfika wsi rządziła się swoimi prawami – mówi Agnieszka Bednarczyk.

W Gryźlinach nie było organizacji, która integrowałaby lokalną społeczność. Mieszkańcy przyzwyczajeni byli do życia w gronie najbliższych, nieco na uboczu. W latach 80. ubiegłego wieku kilkanaście gospodyń zawiązało nieformalną grupę, ale nigdy jej nie zarejestrowano.

– Zanim przeprowadziłam się do Gryźlin – a było to 5 lat temu – nigdy wcześniej nie miałam potrzeby, aby działać na rzecz lokalnego środowiska. Duch społecznika obudził się we mnie dopiero tutaj – wspomina Agnieszka. – Podobnie jak koleżanki, po przyjeździe czułam się w nowym miejscu nieco samotnie. Być może dlatego narodziła się we mnie chęć, aby działać. I ta potrzeba trwa do dzisiaj – dodaje.

Osobą, która najbardziej zabiegała o to, aby utworzyć koło gospodyń wiejskich, był nowy sołtys, a zarazem mąż Hanny – Krzysztof Słowik. To on przekonywał żonę, że warto spróbować. W styczniu 2020 roku Hanna postanowiła skrzyknąć mieszkanki wsi. Frekwencja na pierwszym zebraniu dopisała. Przyszło kilka kobiet w wieku 60+, ale największe grono tworzyły 20–30-latki. Dziś organizacja zrzesza 12 osób, w tym 2 mężczyzn – sołtysa Krzysztofa oraz Jacka.

Hanna Słowik odpowiada przede wszystkim za sprawy organizacyjne. Justyna Maćkowska, przewodnicząca koła, to artystyczna dusza, którą wyróżnia siła spokoju i opanowanie. Koleżanki przyznają, że jej obecność działa kojąco. Z kolei Agnieszka to niepoprawna optymistka, zawsze chętna do działania. To właśnie ona motywuje kobiety.

Pandemia zmusiła gospodynie do rezygnacji z pierwszych planowanych aktywności. Nie zawiesiły działalności. Chorym sąsiadom przynosiły zakupy, zorganizowały akcję sprzątania wsi oraz festyn pod szyldem „Szczepimy się z KGW”.

W trudnych chwilach ratowała je aktywność na świeżym powietrzu. Pół roku biegały oraz uprawiały intensywną gimnastykę. Panowie morsowali. Dziś Agnieszka zachęca koleżanki do trenowania koreańskiej sztuki walki taekwondo. Jak twierdzi, uprawianie tego sportu pozwala budować pewność siebie i jest źródłem ogromnej satysfakcji.

image

Jezioro, pomysłowi mieszkańcy i dobre relacje to mieszanka, która gwarantuje owocne spotkania

FOTO: archiwum

Jaka jest specjalizacja "Zgryźliwych Babek"?

– Większość inicjatyw organizujemy wspólnie z sołtysem, więc trudno podzielić je na te z „urzędu” i „kołowe”. Uzupełniamy się – mówią członkinie.

Uczestniczą w dożynkach, współorganizują Dni Rodziny, Dzień Kobiet, Dzień Seniora, noc świętojańską, reprezentują wieś i gminę w konkursach kulinarnych. Smakołyki przygotowują zgodnie z motywem przewodnim każdej imprezy. I tak na uroczystość w duchu Dzikiego Zachodu dla zaprzyjaźnionych motocyklistów przygotowały corn dogi – szaszłyki z kukurydzy w stylu amerykańskich hot-dogów. Na Zawodach Wędkarskich w Gryźlinach zaskoczyły fantazyjną, błękitną galaretką z zatopionymi w niej żelkami – robakami i rybkami z ciastek. Na Dni Rodziny przygotowują dla dzieci bezowe lizaki i kręcone ziemniaki na patyku. Do dziś pamiętają pierwsze dożynki, w których uczestniczyły. Na tę okazję upiekły drożdżowe bułeczki w kształcie świnek nadziewane mięsem mielonym.

– Liczyłyśmy, że nasze prosiaczki będą ozdobą stoiska. Nic z tego – cieszyły się tak dużym powodzeniem, że wkrótce po rozpoczęciu zniknęły ze stołu – wspominają.

Zgryźliwe Babki specjalizują się nie tylko w nowoczesnych potrawach, ale i tych tradycyjnych. Wielkim zaskoczeniem dla nich była wygrana w ogólnopolskim konkursie kulinarnym Święto Gęsi w Iławie, poprowadzonym przez Karola Okrasę. Tym bardziej że wzięły w nim udział jako niespełna roczne KGW. Dwa dni przed uroczystością opracowywały dawny przepis, nieco go modyfikując. Ich popisowym daniem była potrawka z gęsich żołądków z czosn­kiem niedźwiedzim.

– Niech to gęś kopnie, wygrałyśmy! – śmieje się Agnieszka. – Wówczas nabrałyśmy pewności siebie. Nauczyłyśmy się nie przejmować krytyką i robić swoje. Uwierzyłyśmy, że chcieć, to móc.

W styczniu tego roku koło w Gryźlinach zostało uhonorowane laurem Zasłużony dla Dobra Wspólnego przez Urząd Gminy Nowego Miasta Lubawskiego.

– Sądzimy, że zostałyśmy docenione za nieszablonowe podejście do szeroko pojętej działalności społecznej – wyjaśniają gospodynie. Jesteśmy nowoczesne, dynamiczne i pozytywnie nastawione do życia. Wspieramy, nie oceniamy. Może właśnie to sprawiło, że zostałyśmy zauważone?

Oprócz wielu osiągnięć, którymi Zgryźliwe Babki mogą się dziś pochwalić, za swój największy sukces uznają zawiązanie serdecznych, przyjacielskich relacji. Prywatnie kilka z nich spotyka się niemal codziennie. Wspólnie pichcą, śmieją się, a kiedy trzeba, wspierają w trudnych chwilach. Uczą się, że nie każdemu muszą się podobać. Popularne dziś hasło „jestem wystarczająca” wcielają w życie.

– Dążymy do tego, żeby Gryźliny były pozytywnie odbierane, żeby za naszą aktywnością szedł rozwój wsi – wyliczają. – Są już plany zagospodarowania nadbrzeża. Ma zostać rozbudowany plac zabaw, ruszyła budowa wiaty, którą w przyszłości chciałybyśmy przyozdobić malunkami w tradycyjne warmińskie motywy ludowe. Marzy nam się budowa nowej świetlicy – miejsca spotkań lokalnej społeczności, którego tak bardzo brakuje. W tej kwestii liczymy na wsparcie wójta.

Gospodynie zamierzają działać charytatywnie, uczestniczyć w warsztatach kulinarnych, zapraszać dzieci na tematyczne spotkania. Po zakończeniu budowy wiaty chciałyby organizować integracyjne zabawy w plenerze nad gryźlińskim jeziorem.

– Postaramy się kolejny raz zaskoczyć uczestników wiosenno-letnich lokalnych wydarzeń. Nie tylko kulinarnie. Niezmiennie jesteśmy dla siebie wzajemną inspiracją, dlatego jestem spokojna o dalszą działalność koła. Znów będzie się działo – podsumowuje Agnieszka Bednarczyk.

Małgorzata Janus

Fot. archiwum

 

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 24/2023 na str. 46. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 10:05