StoryEditorWiadomości rolnicze

Od 150 lat mylińscy strażacy pomagają ludziom i gaszą ogień

12.06.2014., 12:06h
Święty Florian na koniu prowadził paradę zorganizowaną przez druhów i druhny z okazji jubileuszu liczącej półtora wieku jednostki OSP w Mylinie. W obchodach rocznicowych jednostki wzięła też udział strażacka brać z zaprzyjaźnionych oddziałów, m.in. ze wsi Chrzypsko Wielkie i Lubosz.   

Niemal dwustu strażaków w galowych mundurach i z pocztami sztandarowymi wzięło udział w uroczystej mszy świętej zorganizowanej w intencji mylińskich druhów. Nabożeństwo odbyło się w sobotni wieczór 10 maja. 

Pod koniec liturgii strażacy złożyli ślubowanie. Zgodnym chórem powtarzali słowa przysięgi przygotowane specjalnie na tę okoliczność: „Najświętsza Maryjo Panno, Bogurodzico Dziewico, my Polacy, strażacy z Mylina, składając Ci korny hołd i dziękczynienie, polecamy Twojej matczynej opiece naszą służbę strażac­ką. Tak nam dopomóż Bóg i Najświętsza Królowo Polski – Maryjo”. Uroczysta msza odbyła się w kościele w Chrzypsku Wielkim, skąd wyruszył orszak prowadzony przez świętego Floriana, patrona strażaków. W jego postać wcielił się Mariusz Krzyżkowski, od dwunastu lat w straży. Za nim podążały bryczki zaprzężone w konie, na których zasiadła strażacka brać. W ślad za nimi jechała kawalkada wozów strażackich na sygnale. Orszak podążał do Mylina, gdzie pod strażnicą odbyło się poświęcenie figury św. Floriana. Podczas uroczystości wójt gminy Chrzypsko, Edmund Ziółek wręczył strażakom mechaniczną piłę.

– Mam nadzieję, że nigdy nie będzie wam potrzebna. Ale jeśli miałaby komuś uratować życie, to niech wam służy bez zarzutów – mówił. A Zbigniew Ajchler, prezes RSP Zdrowie w Izdebnie obiecał przekazać na rzecz OSP Mylin sprzęt, np. ratujący życie, o wartości 5 tys. złotych. A o czym marzą strażacy z Mylina?

– Potrzebne nam nowe auto – mówi Grzegorz Ławniczak, prezes OSP w Mylinie, którego druhowie na akcję jeżdżą wysłużonym 30-letnim żukiem. Ale auto jest sprawne. Jego syn jest mechanikiem. Czy mają szansę na nowy samochód?

– Mamy w planach wymianę wszystkich aut w gminie, ale to potrwa. Zależy nam, by były to nowe samochody. Nie z odzysku. A taki kosztuje ok. 130 tys. zł. My jako gmina dajemy 30%. Resztę dopłaca urząd marszałkowski – wyjaśnia wójt Chrzypska. 

Jak zaczęła się historia tej sędziwej jednostki? 

– Powstała rok po upadku powstania styczniowego w 1864 r. Obywatelska Straż Pożarna, jak ją wówczas nazywano, skupiała w swoich szeregach miejscowych Polaków. Od pierwszych dni działalności zakasali rękawy. Dzięki datkom mieszkańców wybudowali strażnicę. Polska straż nie była po myśli pruskich zaborców, którzy w 1882 r. założyli konkurencyjną urzędową niemiecko-polską straż ogniową. Władza zmusiła polskich strażaków do oddania remizy – opowiada Grzegorz Ławniczak. Ówcześni strażacy mieli ręce pełne roboty.

– We wsi większość domów miała wtedy łatwopalne dachy. Ogień pustoszył więc okolicę – wspomina prezes, który żałuje, że choć straż ma tyle lat, w archiwach jest niewiele informacji o jej przeszłości. 

Do początków historii OSP dotarł poprzedni prezes. Było to przed 30 laty. Znalazł w jednym z poznańskich archiwów dokument, który mówił o powołaniu do życia w 1864 r. Obywatelskiej Straży Pożarowej – wyjaśnia obecny prezes. Wówczas w Mylinie żyła jeszcze babcia Walerka, która pamiętała, że jej babka opowiadała o strażakach w Mylinie. Ponoć byli tu od zawsze. Zorganizowano huczne obchody 120-lecia mylińskiej straży. 

– Rozkwit straży przypadał na lata 50. XX w. Wtedy działał w remizie teatr. Niestety, dziś już nikt nie pamięta tytułów spektakli – żałuje Ławniczak. 

W 1954 r. wydarzył się w Mylinie największy pożar. Od uderzenia pioruna spaliły się budynki gospodarcze użytkowane przez dwudziestu rolników. 

– Dzięki pomocy mieszkańców udało się pomóc wszystkim pogorzelcom. Odbudowano pomieszczenia gospodarcze i domy. Dziś strażacy częściej spieszą z pomocą do wypadków i zwalonych drzew. W tej chwili w szeregach OSP Mylin jest 64 strażaków. Działa młodzieżówka.

– Mam nadzieję, że mieszkańcy dzięki nam czują się bezpiecznie – mówi prezes, który ma nie tylko najstarszą, ale i najlepszą drużynę strażacką w okolicy. 

– Wiele możemy się od nich nauczyć. Na zawodach zawsze jesteśmy za nimi – podsumowuje Tomasz Jurgowiak z OSP Gnuszyn.

slo

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
10. grudzień 2024 21:19