StoryEditorOgród

Zielony Zakątek 2018: Chyba tak właśnie wygląda raj

07.12.2018., 19:12h
„Mój raj, moja ostoja, dzięki której mogę się wyciszyć i uciec od trudów codziennej pracy” – tak o swoim ogrodzie napisała Ewa Bartołd, rolniczka i nauczycielka, mieszkanka wsi Budzyno-Walędzięta na Mazowszu. Wraz z mężem Andrzejem prowadzi niewielkie gospodarstwo, wychowuje dwoje dzieci.
Obydwoje z mężem wywodzą się z gospodarstw. Po kilku latach wspólnego mieszkania w blokach, z powrotem uciekli na wieś. Nie wyobrażali sobie życia bez własnego kawałka ziemi, kwiatów, przestrzeni. Wrócili w rodzinne strony, poświęcili się temu, co lubią – prowadzeniu niewielkiego gospodarstwa o profilu roślinno-zwierzęcym oraz pielęgnacji wymarzonego ogrodu.

Szczęście? Tylko na wsi!

Nie umieliśmy się odnaleźć w miejskiej rzeczywistości. Tęskniliśmy za kwiatami, owocami z własnego drzewka, poranną kawą na tarasie. Szczęśliwie, dopięliśmy swego – mówi gospodyni.

Państwo Bartołdowie pracują również zawodowo. Pan Andrzej jest kierowcą, zaś pani Ewa – nauczycielką matematyki. Podobnie, jak... jej dwie siostry.

Gospodarujemy na piętnastu hektarach, z czego pięć stanowią lasy. Powierzchnia ogrodu to z kolei trzydzieści arów – wylicza pani Ewa – Rok po sprowadzeniu, w 2014 roku zaczęliśmy od obsadzania terenu żywotnikami. Zdecydowaliśmy się na tuje odmiany szmaragd, która sama się formuje i nie wymaga wielu zabiegów. Przy ilości ok. pięciuset drzewek i krzewów, które posadziliśmy, każda roślina niewymagająca dodatkowego nakładu pracy jest na wagę złota.



  • Ogród w Budzynie to młode, zaledwie kilkuletnie założenie

Gospodyni przyznaje, że koncepcję aranżacji ogrodu częściowo wymusiła sytuacja. Tuż po montażu szamba ekologicznego zostały dwa nieestetyczne kopczyki. Gospodyni „ukryła” w klombach dreny oraz zbiorniki.

Ogród sam się układał „pod szambo” – wspominają rolnicy. – Wszystkie drzewka, krzewy oraz kwiaty sadziliśmy w oparciu o intuicję. Z efektu jesteśmy zadowoleni.

Zgodnie z cyklem przyrody

Ogród państwa Bartołdów podzielony jest na kilka stref. Na tyłach domu mieści się część rekreacyjna – miejsce zabaw dla dzieci. Część frontowa to niewielki kwietnik – królestwo 10-letniej córki. Dziewczynka sama wysiewa rośliny, dogląda ich, pielęgnuje.

Dookoła rosną krzewy liściaste, drzewka i kwiaty pełniące funkcję ozdobną. Wiosną sadzę tulipany, bratki, stokrotki, aksamitki oraz moje ukochane róże. Bardzo lubię tę porę roku – jest jasna i kolorowa, optymistycznie nastawia do świata. Jesienią przyozdabiam ogród wrzosami. Zawsze staram się dekorować parapety „sezonowymi” kwiatami, zgodnie z cyklem przyrody – mówi pani Ewa.

Tuż obok nowego budynku gospodarczego rosną krzewy oraz drzewa owocowe – królestwo Ewy Bartołd. Strefę warzywną zagłuszyły w tym roku maliny, których gospodyni nie miała serca zlikwidować.



  • Pani Ewa przerabia własne plony na nalewki, dżemy, soki czy konfitury. Jej spiżarnia pęka w szwach

Morele, jeżyny, jabłka, gruszki, porzeczki, jeżyny, śliwy, borówka, jagoda kamczacka czy wiśnie – to tylko niektóre z owoców rosnących w ogrodzie.

Przerabiam własne plony na nalewki, dżemy, soki czy konfitury. Każdy ze słoiczków oklejam specjalnie zaprojektowaną etykietą – z dumą opowiada gospodyni. – W czasie urlopu robię przetwory, piekę jagodzianki. Z babcią i siostrą właśnie ulepiłyśmy tysiąc trzysta pierogów z jagodami. Spiżarnia czeka już na nadchodzący sezon zimowy, dosłownie pęka w szwach – dodaje.

W wolnych chwilach gospodarze chętnie odpoczywają na zadaszonym tarasie, z którego rozpościera się widok na pola i łąki. Zgodnie przyznają, że relaks w domowym ogrodzie to najmilszy moment dnia.


Z opatrznością wśród róż

Zaraz po przeprowadzce na wieś, Ewa i Andrzej Bartołdowie odkryli na swojej posesji niezwykłe znalezisko – krzyż z datą: 1902.

Na naszej ziemi, która dawniej należała do teściów, stał krzyż, który natychmiast poddaliśmy renowacji – z pasją opowiada gospodyni. – Nie mogliśmy pozwolić, żeby zabytek niszczał. Poza tym, z opatrznością lepiej mieć dobry układ – uśmiecha się pani Ewa.

W 2015 roku gospodarze własnym nakładem odnowili i zabezpieczyli krzyż, wybrali dla niego miejsce – na skraju ogrodu, tuż przy drodze, aby przechodnie mogli przystanąć i się pomodlić. Dookoła położyli kostkę oraz zamontowali niewielką furtkę. W porozumieniu z gminą zorganizowali budowę maleńkiego „mostka” prowadzącego do figury, ze względu na rów, który biegnie wzdłuż szosy.

Założyliśmy automatycznie załączające się oświetlenie – opowiada gospodyni. – Krzyż obsadziłam pnącą różą. Uważam, ze idealnie pasuje do tego miejsca.



  • Na skraju ogrodu, tuż przy drodze, gospodarze postawili odnowiony własnym nakładem krzyż, który służy też innym mieszkańcom wioski

Gospodarze, zapytani o plany ogrodnicze, jak zwykle zdają się na intuicję.

Zapewne kupię rośliny, które wpadną mi w oko. Chyba nie oprę się pokusie i jedną z nich będzie hortensja. Póki co, jestem usatysfakcjonowana tym, co mam. Zadbana przestrzeń, poranna cisza i śpiew ptaków... chyba tak właśnie wygląda raj.

Małgorzata Janus
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. grudzień 2024 05:39