StoryEditorOgród

Zielony Zakątek 2018: Tak się spełnia marzenia o zielonym zakątku!

12.10.2018., 15:10h
„Ogród powstał w 2013 roku na terenie gospodarstwa rolnego, które prowadzę wraz z mężem. Jest spełnieniem naszych marzeń“ napisała w zgłoszeniu do naszego konkursu Beata Wach ze Stoczka w powiecie łęczyńskim. Odwiedziliśmy ten uroczy zakątek w połowie sierpnia. W naszym konkursie zajął drugie miejsce.
Mieszkam tutaj od urodzenia. Gdy tato przekazał mnie i mężowi gospodarstwo, zaczęliśmy myśleć o ogrodzie z prawdziwego zdarzenia – opowiada Beata. – Działkę otaczającą dom przecina rów melioracyjny, wtedy był porośnięty chwastami. Tato chciał wyłożyć go betonowymi przepustami. Nie odpowiadało mi to i poszukałam inspiracji w internecie. Tak powstał projekt strumyka obsadzonego kaczeńcami, hostami i kosaćcami.

Z nieużytków w zielone

Piotr, mąż Beaty, zabezpieczył brzegi przed osuwaniem podkładami kolejowymi i własnoręcznie wykonał mostek nad strumykiem. Przemiana nieużytków w zielony zakątek zaczęła się w 2013 roku i nie była łatwa. Po drugiej stronie rowu poziom gruntu był znacznie niższy.  Konieczne było nawiezienie ziemi, wynajęcie koparki.

 – Wiele roślin, które rosną w ogrodzie, pochodzi z mojej hodowli. Kupowałam w okolicznych szkółkach kilka egzemplarzy a potem je rozmnażałam – mówi Beata, która jest absolwentką technikum ogrodniczego.

Ogród aż prosił się o miejsce, w którym można usiąść po ciężkim dniu pracy. Tak powstał placyk wypoczynkowy przy wiekowym drewnianym domu z niebieskim oknem. Otoczony roślinami kwitnącymi, tak żeby można było cieszyć oko podczas wypoczynku. Po jednej stronie domu w ogrodzie dominują linie proste, co znajduje odbicie w układzie rabat. Po drugiej, tam gdzie znajduje się strumyk z mostkiem – łuki.



  • Ogród zdobi stary, tonący w zieleni drewniany dom, obok którego właściciele stworzyli miejsce na chwilę relaksu
Ogród zachwyca kolorami i zapachem już od wiosny, wtedy kwitnie dużo tulipanów, szafirków i narcyzów, ale i w połowie sierpnia było co podziwiać.

Są hortensje, ozdobne słoneczniki, cynie, astry i pelargonie. Bardzo lubię berberysy. Nie przesuszają się, jest przy nich mało pracy – opowiada Beata. – To żelazna roślina. Najbardziej lubię rośliny, które radzą sobie w każdych warunkach.

Przechodząc do drugiej części ogrodu, mijamy m.in. powojnik i krzaki róży (w moim ulubionym różowym kolorze – zaznacza gospodyni). Ta część ogrodu robi ogromne wrażenie. Bujne rośliny imponują rozmiarami, porastając brzegi strumyka. Można przysiąść i kontemplować przyrodę na ławeczce ustawionej w alejce tuż za mostkiem, albo dalej, na wypoczynkowym placyku.

Domek i cała reszta

Tuż obok znajduje się wspomniany już drewniany domek porośnięty winobluszczem, z pomalowanym na niebiesko oknem.

To kiedyś był dom mieszkalny, tato przywiózł go ciągnikiem na przyczepie z Lublina 30 lat temu – opowiada Beata.

Teraz służy jako komórka, ale nadaje też miejscu bajkowy klimat. Niektórym ten zakątek przywodzi na myśl skansen. Także z uwagi na zawieszone na ścianie domu wiekowe przedmioty, chociażby fajerki z pieca. W tej części ogrodu kwiatów, krzewów i traw jest więcej, tworzą potężne wyspy roślinności.

Bardzo lubię hortensje i żurawki. Mają kolorowe liście, więc w ogrodzie dzięki nim zawsze coś się dzieje. Czerwone liście prezentuje jesienią winobluszcz, o ile wcześniej nie złapie ich mróz. Zimą atrakcyjnie wyglądają czerwone pędy derenia – dodaje.




Nie sposób wymienić wszystkich roślin tworzących ogród w Stoczku. Co krok inna nazwa, kolor, zapach i gatunek. Przy mostku pyszni się jeżówka purpurowa, są dalie, rozchodniki, niedaleko na rozsadzenie czekają siewki naparstnic. W tle perukowiec. – W tym roku pierwszy raz miał tak wiele peruk. Bardzo lubię też brunery – mówi Beata.

Spełnienie marzeń

Za domkiem strumyk i ogród w cieniu potężnej brzozy przechodzą w część mniej zagospodarowaną. Tu króluje nawłoć. – Kiedyś ta roślina była spotykana w babcinych ogródkach – śmieje się Beata. – Rosła tu zanim cokolwiek zaczęliśmy robić i jest także teraz. Zamiast walczyć z nią wolałam ją wkomponować w swoją wizję. Podobnie jak inne rośliny.

Beata podkreśla, że ogród jest spełnieniem marzeń jej i męża oraz miejscem, gdzie można poczynić mnóstwo ciekawych obserwacji. Np. w liściach tarczownicy tarczowatej po deszczu zatrzymuje się woda. – Z tych miniaturowych jeziorek korzystają owady – mówi. Mają też do dyspozycji wykonany przez gospodarzy i podwieszony pod mostkiem specjalny hotelik. Z wodopoju korzystają też ptaki, najczęściej gołębie.



  • Beata Wach z dziećmi na mostku, który wykonał mąż. Strumyk obsadzony jest kaczeńcami, hostami i kosaćcami
Ogród wymaga mnóstwa zaangażowania i pracy. Nie jest to łatwe, szczególnie w sezonie, gdy trzeba pogodzić obowiązki związane z prowadzeniem gospodarstwa (warzywa i owoce) z tymi dotyczącymi ogrodu. Samo jego podlewanie to cztery godziny nad ranem albo późnym wieczorem. Mimo to zapału do dalszego upiększania tego miejsca małżonkom nie brakuje. – Ciągle wynajduję jakiś skrawek miejsca, gdzie można założyć kolejną rabatę – śmieje się Beata.

Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
11. grudzień 2024 09:24