StoryEditorżycie wsi

W Dwóch Dębach wciąż pamiętają jak się dawniej kisiło kapustę

16.11.2022., 19:11h
Dziś już nikt albo prawie nikt tego nie robi. Chyba dlatego to ostatni moment, żeby porządnie umyć nogi, potem ręce i przygotować kapustę na zimę, czyli udeptać ją, a potem zakisić. I to nie w skansenie pod okiem etnografa, ale na wsi z jej mieszkańcami i turystami. Tak, jak się to ciągle robi w Dwóch Dębach – gospodarstwie agroturystycznym w Starej Białce.

Żeby zobaczyć to wydarzenie, uczestniczyć w nim i poczuć dziś atmosferę dawnego obyczaju, chętni przyjeżdżają z całej Polski, a na tegoroczne deptanie w październiku przybyli nawet z Niemiec.

Niektórym udało się ono po dwakroć. Ewa i Katarzyna, Polki mieszkające w Saksonii, nie tylko obejrzały wszystko, ale wcieliły się też w rolę wieśniaczek ubranych w ludowe stroje. I deptały kapustę.

Kapusta pomieszana z marchwią i kminkiem 

Najpierw goście kroili kapustę na zabytkowej szatkownicy.

– Miała ją moja mama, a wcześniej babcia. Pewnie ma ze sto lat. To jedyna szatkownica w okolicy. We wsi była jedna szatkownica, która przechodziła z domu do domu, kiedy krojono, szatkowano na zimę kapustę. Ta została u nas. Nikt jej nie chciał, my ją odrestaurowaliśmy i teraz zamiast leżeć na wysypisku albo zbierać kurz w muzeum, jest żywym eksponatem – opowiada Anna Zdanowicz.

Potem w wielkiej balii już poszatkowana kapusta została pomieszana z marchwią i kminkiem, koprem, liściem laurowym i zielem angielskim.

– W tym roku dodaliśmy też cukier – zgodnie z poradą jednej z pań, która zdradziła swój przepis. Myślę, że wyjdzie znakomicie, bo krojeniu i deptaniu towarzyszył humor, zabawa i dużo dobrych emocji – cieszy się Anna Zdanowicz, właścicielka gospodarstwa i organizatorka deptania.

Turyści przyjeżdżają deptać kapustę

Jesteśmy tutaj kolejny raz z grupą przyjaciół i wszystkim bardzo się podoba – mówi Ewa z Niemiec, która też deptała kapustę. – Jesteśmy zachwyceni nie tylko wsią, ale też okolicą. Można tu wiele zwiedzić i odpocząć.

Myślę, że miejsce i gospodarze czynią tu atmosferę. Nie można się nudzić – dodaje Katarzyna, także z Niemiec.

Widać i czuć na każdym kroku, że Ania robi to z sercem. Wszystko jest tak, jak w domu, czyli najlepsze. I tak też tu się czujemy. Jedna z naszych przyjaciółek powiedziała, że nie będzie nic innego jadła niż rosół, który tutaj podają – dodaje Ewa.

Jest piękna okolica. Można wyjść rano na spacer po trawie, na śniadanie dostać wypiekany tu chleb z wyrabianym na miejscu masłem, a na obiad domowe pierogi – opisuje Katarzyna.

Pani Katarzyna jako pierwsza deptała kapustę, ale więcej było przy tym zabawy i śmiechu niż pracy

  • Pani Katarzyna jako pierwsza deptała kapustę, ale więcej było przy tym zabawy i śmiechu niż pracy

Miód na kapustę

Na deptaniu kapusty gościem honorowym była młoda para ze Śląska, która podróż poślubną z przyjaciółmi zaczęła właśnie tam. Barbara i Grzegorz Kuczkowie bawili się i odpoczywali po hucznym weselu.

Czas można spędzać i w gospodarstwie, i w pięknej okolicy, gdyż jest tutaj wiele atrakcji – opowiada Grzegorz. – Jestem żołnierzem, kapralem wojsk lądowych. Z przyjemnością zwiedzam Srebrną Górę czy tajny kompleks Riese, ale także cudowne Góry Sowie. Chyba właśnie tutaj jest najwięcej wzniesień do korony szczytów w Polsce.

Swoje miejsce przy deptaniu kapusty znalazł również Jarosław Konstańczuk, pszczelarz z Podlasia.

Nasze miody, szczególnie te wielokwiatowe, z racji wielu upraw, a nie monokultury, jak to jest w innych regionach kraju, są coraz bardziej lubiane w kraju – mówi. – Bez żadnych domieszek, więc gdzie możemy je sprzedawać, gdzie mamy przyjechać z nimi, jak nie w tak piękne miejsce z pysznym i zdrowym jedzeniem? A dodatkowo jeszcze atrakcją jest deptanie kapusty. Wszystko jak na wsi – pięknie i zdrowo.

Cieszę się, że możemy współpracować z takim pszczelarzem. Dla naszych gości mamy tylko dobre produkty, a skoro możemy oprócz pysznego jedzenia zaproponować im jeszcze dobry, zdrowy, prawdziwy miód, to mogę tylko być zadowolona – podkreśla Anna.

Atrakcją dla smakoszy jest Dzień Golonki

Deptanie kapusty i jej domowe kiszenie to dziś już raczej obyczaj rodem ze skansenu. Ale nie wszędzie i nie zawsze tak jest, czego najlepszym dowodem może być Stara Białka na Dolnym Śląsku. Tu deptanie w gospodarstwie odbywa się co roku. Zawsze, jak nakazuje tradycja, po zbiorach kapusty z pól, ale do 1 listopada, bo taki jest obyczaj.

To nie musi być skansen, ale wręcz przeciwnie – dobra zabawa, dobre jadło i przy okazji agroturystyka połączona z wiedzą o wsi, z obcowaniem z naturą – mówi Anna Zdanowicz. – Staramy się w ten sposób podtrzymywać nie tylko tradycję, ale także budować w ten sposób dobrą atmosferę w Dwóch Dębach i wśród lokalnej społeczności, bo takie wydarzenia budują nasze więzi, naszą wspólnotę.

A gospodarstwo może się pochwalić znakomitymi śniadaniami z własnym chlebem i masłem z mleka od miejscowych krów.

Chyba każdy turysta czy wczasowicz znajdzie tutaj coś dla siebie – spokój, znakomite jedzenie, z którego kalorie można spalić na spacerach w pięknej okolicy po Górach Sowich. Atrakcjami dla smakoszy są też Dzień Golonki czy Dzień Masła. Można tu przyjechać ze swoim psem, który na pewno będzie miał gdzie biegać.

Nie bez znaczenia jest i to, że deptanie kapusty w Starej Białce to nie tylko święto dla gości i mieszkańców wsi regionu, ale także domowa produkcja kapusty, która trafi na stoły w postaci surówek i nie tylko.

Ja chyba najbardziej lubię z niej bigos – puentuje Anna.

Gospodyni Anna Zdanowicz zapraszała do zabawy z kapustą dobrym przykładem

  • Gospodyni Anna Zdanowicz zapraszała do zabawy z kapustą dobrym przykładem

fot. Artur Kowalczyk

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 46/2022 na str. 50. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 07:31