StoryEditorKoło Gospodyń Wiejskich

W kręgu Gospodyń Postępowych

15.04.2018., 14:04h
Działalność społeczną zawiązały z potrzeby wzajemnej pomocy. Większość mieszkanek podwarszawskiej Starej Wsi to kobiety „napływowe”. Nic dziwnego, że – jeszcze kilka lat temu – w nowym miejscu czuły się obco, brakowało im przyjaznej duszy i sąsiedzkiego wsparcia. Dziś pomagają sobie w opiece nad dziećmi, rozwijają pasje, wskrzeszają lokalny folklor.
Żartobliwie mówią, że są Kołem Podmiejskich Gospodyń Wiejskich albo Kołem Gospodyń Postępowych. Rzeczywiście, niemal wszystkie członkinie KGW osiedliły się w Starej Wsi stosunkowo niedawno, opuszczając rodzinne miasta i miasteczka.

W naszej wiosce nie ma żadnej szkoły, remizy, a nawet świetlicy. Tylko lasy i pola. Jako młode matki mijałyśmy się na polnej ścieżce z wózkami, czasem na rowerze czy z psem. Zerkałyśmy w swoim kierunku, spragnione sąsiedzkiej rozmowy – opowiada Małgorzata Wąsiewicz, inicjatorka koła.

Podmiejskie, ale wiejskie

Najpierw pomagały sobie w opiece nad dziećmi, jeśli któraś z mam musiała wybrać się do sklepu czy lekarza.

Początkowo przychodziłyśmy na spotkania w towarzystwie dzieci. Ale doszłyśmy do wniosku, że nasi mężowie mogą się nimi zająć. Zwłaszcza, że zaczęłyśmy poruszać typowo kobiece, intymne tematy – wspomina Dominika Dziedzińska.



  • Łowickie stroje są znakiem rozpoznawczym Podmiejskich Gospodyń Wiejskich
W ciągu kolejnych dwóch lat niewielka grupka mieszkanek Starej Wsi powiększyła się o kilkanaście nowych. Początkowo panie żartobliwie określiły się „Podmiejskim Kołem Gospodyń Wiejskich”. Wkrótce nazwa przylgnęła do nich na dobre. Położyły nacisk na dwa aspekty: integrację, od której się wszystko zaczęło, oraz edukację.

Wśród członkiń są nauczycielki, psycholożki, architekt, doktor biologii, doktor socjologii wykładająca na uniwersytecie, teolożka, a także księgowa, zielarka czy akordeonistka. Trzonem koła są Małgorzata Wąsiewicz i Marta Bobeszko-Kacperska – pomysłodawczynie zawiązania organizacji oraz dziewczyny: Dominika, Kasia, Ania, Małgosia i Ala.



  • Gospodynie ze Starej Wsi co roku organizują Piknik Sąsiedzki
Istotną sprawą było dla nas nawiązanie do tradycji wsi, w której się osiedliłyśmy. Na przykład od lat nikt nie wyplatał wieńca na dożynki, więc postanowiłyśmy przywrócić ten zwyczaj – mówi Dominika. – Reaktywowanie lokalnych obyczajów stało się naszym priorytetem.  Aby napływowi ludzie zżyli się z tym miejscem, zapuścili korzenie, poczuli się u siebie. Wtedy bardziej dba się o swoje otoczenie.

Wkrótce po zawiązaniu Koła zakupiły stroje ludowe przy finansowym wsparciu gminy – kolorowe, łowickie, nawiązujące do tych, które przed laty noszono w ich wsi. Współuczestniczą w uroczystościach dożynkowych, rekonstruują obrządek darcia pierza. Zapomniane wiejskie kapliczki obsadzają roślinami, na które dostały dofinansowanie.

Dzieci zainteresowała funkcja kapliczek. Pytały, po co je budowano, skoro można pójść do kościoła. Cierpliwie tłumaczyłyśmy – uśmiecha się Dominika.

Docieramy również do starszych mieszkańców wsi. Rozglądamy się, pytamy, co sprawiłoby im radość, czego potrzebują – dodaje Małgorzata.

Do zadań specjalnych

Współpracują ze szkołą podstawową w Ruścu, do której chodzą ich dzieci. Dzięki wsparciu i życzliwości dyrektora placówki – Marka Dołęgi – organizują wydarzenia urozmaicające szkolne zajęcia. Utworzyły m.in. ścieżkę edukacyjną, którą obsadziły rodzimymi gatunkami drzew i krzewów. Poprowadziły szkolenie dotyczące wykorzystania roślin w medycynie ludowej oraz ich symboliki w religii. Nawet najmłodsi przez całą lekcję siedzieli z szeroko otwartymi ustami. Nikt nie rozrabiał, nie kręcił się.



  • Gospodynie ze Starej Wsi są niezwykle utalentowane - na zdjęciu Alicja Wiewiórska, która doskonale gra na akordeonie
Panie organizują dla uczniów również zajęcia poświęcone ptakom oraz plenerowe wycieczki ornitologiczne. Prowadzą zajęcia poświęcone ciekawym podróżom – jak choćby lekcja podczas szkolnych rekolekcji poświęcona Drodze Krzyżowej w Jerozolimie. Pieką tradycyjny, wiejski chleb, dyskutują o współczesnym kryzysie w relacjach damsko-męskich, a ostatnio – nagrywają audiobooka z bajkami dla dzieci. Współorganizują piknik rodzinny i organizują cykliczną giełdę wymiany bylin i zabawek.

Od czasu do czasu robimy coś tylko dla nas – spotykamy się na szkoleniach prowadzonych przez farmaceutkę, uczymy się wykonywania figurek z zimnej porcelany. W ramach rozrywki organizujemy wewnętrzny konkurs matematyczny i gramy w planszówki mówi Dominika.

Naszą bolączką jest tylko brak miejsca do spotkań. Ponadto nie jesteśmy jeszcze sformalizowanym kołem, co wiąże się z ograniczeniami w pozyskiwaniu dotacji – żalą się. Póki co, działają w ramach wolontariatu, bez wynagrodzenia.



  • Jak na nowoczesne gospodynie przystało, Facebook nie kryje przed nimi żadnych tajemnic
Ich mężowie są dumni, że żony są członkiniami Koła Podmiejskich Gospodyń Wiejskich. Jeśli któraś z pań planuje zmianę pracy zawodowej, z dumą wpisuje do CV członkostwo w KPGW. Zamierzają wkrótce zarejestrować swoją działalność. Chciałyby również powiększyć grono o nowe członkinie. Najlepiej – o te najstarsze, które od lat zamieszkują Starą Wieś.

Wspieramy się na różne sposoby, nie tylko dobrym słowem. Jeśli trzeba, zaopiekujemy się dziećmi czy schorowaną, starszą osobą, żeby koleżanka mogła wyjść z domu – zapewnia Małgorzata. – Każda kobieta, która czuje się u nas dobrze, może dołączyć do koła bez żadnych zobowiązań. Bez względu na to, czy pochodzi z miasta, czy z sąsiedniej wsi.

Małgorzata Janus
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
03. maj 2024 14:18