StoryEditorżycie wsi

Z naszym Kącikiem pożegnasz samotność!

04.10.2022., 13:10h
Któż z nas nie marzy o spędzeniu całego życia z osobą, która nas wspiera, szanuje i darzy uczuciem? Nie każdy jest takim szczęśliwcem. Dlatego warto zrobić pierwszy krok, aby odwrócić bieg losu. W dzisiejszym numerze przedstawiamy historie Czytelników, którzy odważyli się na randkę w ciemno i odnaleźli swoją drugą połówkę za pośrednictwem Kącika Samotnych Serc.

Niemal każda baśń kończy się zdaniem „Żyli długo i szczęśliwie”. Tymczasem prawdziwe życie pisze różne scenariusze. Nie zawsze kolorowe. Wiedzą o tym Czytelnicy TPR, którzy borykali się z samotnością. Ostatecznie zdecydowali się wysłać anons do Kącika Samotnych Serc i odnaleźli osobę bliską sercu. Zgodzili się opowiedzieć o tym, jak jeden list odmienił ich życie.

Anonse w Tygodniku Poradniku Rolniczym 

W 2018 roku wysłała anons, bo nie miała nic do stracenia. Skończyła 29 lat, a samotność coraz bardziej jej dokuczała. Chłopaków na wsi było jak na lekarstwo, a ci, którzy byli do wzięcia, nie mieli u niej szans.

Interesowali się dyskotekami, zabawą i pogaduszkami przy butelce piwa. Nie mój typ. Chciałam poznać kogoś, kto poważnie myśli o związku. Zależało mi też na tym, aby przyszły mąż zamieszkał u mnie i pomógł mi w prowadzeniu gospodarstwa. Ale skąd takiego miałam wziąć? – wspomina Joanna z Kujawsko-Pomorskiego.

Z pomocą przyszła rubryka w „Tygodniku Poradniku Rolniczym”, który od lat prenumerowali jej rodzice. Spodobało jej się kilka anonsów, napisała. Odpisało dwóch mężczyzn. Z jednym rozmawiała przez telefon, ale rozmowa się nie kleiła. Z drugim rozmawiało się dobrze, umówili się na randkę w mieście. Tak, aby Joanna miała blisko.

Spotkanie z Piotrkiem było jak grom z jasnego nieba! – opowiada. – Od razu złapaliśmy kontakt i umówiliśmy się na następną randkę. Potem kolejną. Byłam zachwycona. Problem pojawił się w momencie rozmowy o zmianie miejsca zamieszkania. Ja obstawałam przy swoim, Piotrek namawiał mnie na przeprowadzkę. Miał duże, dobrze zmechanizowane gospodarstwo. Ostatecznie wygrał rozsądek. Przeniosłam się, choć tego nie planowałam – mówi Joanna. – Mieszkamy ponad 100 km na południe od mojej rodzinnej wsi, więc nie bardzo daleko.

W 2020 roku się pobrali, w połowie 2021 roku przywitali na świecie córeczkę. Na pytanie, czy są szczęśliwi, odpowiadają:

Oczywiście! Czasami się sprzeczamy, bo oboje jesteśmy uparci. Chwilami jesteśmy zmęczeni opieką nad małym dzieckiem, a wtedy emocje biorą górę. Ale nigdy nie ma między nami cichych dni, bo szkoda życia na chowanie urazy. Kochamy się, lubimy spędzać ze sobą czas, dobrze nam razem – mówią.

Pan Marian uważa, że TPR przyniósł mu szczęście

Marianowi już raz się poszczęściło. Siedemnaście lat temu napisał anons do Kącika, ale w ciągu pierwszego miesiąca nikt się do niego nie odezwał.

Nie zniechęciłem się i ponowiłem ogłoszenie. Napisała pewna pani, która wkrótce przestała odbierać moje telefony. Anonsy wysyłałem przez kolejne kilka miesięcy. Żadna z kandydatek, z którymi nawiązałem kontakt, nie zdecydowała się na związek. W końcu napisała Ewa – wspomina 60-latek z Wielkopolskiego. – Po kilku miesiącach zamieszkała u mnie. Przez szesnaście lat stanowiliśmy zgrany duet. Doczekaliśmy się dwojga dzieci, byłem szczęśliwy... – Marianowi łamie się głos. – To dla mnie wciąż trudny temat. Owdowiałem i do dziś nie bardzo umiem sobie poradzić z pustką.

Pan Marian uważa, że TPR przyniósł mu szczęście. Dlatego zdecydował się zadzwonić na redakcyjny numer z prośbą o publikację anonsu. Liczy, że może spędzi resztę życia u boku dobrej kobiety. Majątek nie ma dla niego znaczenia. W przyszłej wybrance chciałby mieć przyjaciela.

Wielką miłość już przeżyłem. Czego oczekuję? Na pewno ciepła, dobrego słowa. Żeby kobieta zaakceptowała moje dzieci. Dam sobie jeszcze jedną szansę – mówi.

W podobnej sytuacji jest Maria z Łódzkiego, która również straciła partnera poznanego w Kąciku. Ale nie jest gotowa, żeby o nim opowiadać. Mówi tylko, że lepiej trafić nie mogła. Podobnie jak Marian ponownie poszukuje partnera, z którym będzie dzielić troski i radości. Samotność, jak mówi, to choroba duszy. A tę trzeba leczyć. Obiecała, że jeśli ułoży sobie życie uczuciowe, na łamach TPR opowie swoją historię.

Wierzę, że ten dzień nastąpi – mówi nam.

Historie z happy endem

Jedne z najmilszych wiadomości Czytelników Kącika Samotnych Serc to te z załączonym zdjęciem dziecka. I podpisane: „To nasze maleństwo”. Właśnie dwa takie listy otrzymaliśmy w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Agnieszce i Sebastianowi z Wielkopolskiego w ubiegłym roku urodził się syn. Dumni rodzice wysyłają SMS-y z informacjami odnośnie do postępów w rozwoju malucha. Ale dbają o swoją prywatność i woleliby na łamach prasy nie zdradzać szczegółów dotyczących związku i dziecka.

Wolimy pozostać anonimowi – przyznaje Agnieszka. – Niektórzy ludzie nieprzychylnie patrzą na tych, którzy poznali się poprzez rubrykę matrymonialną. To żaden wstyd, ale wolimy uniknąć ludzkiego gadania.

Z kolei Magdalena z Mazowieckiego nie widzi w tym żadnego problemu. Właśnie urodziła drugie dziecko i bardzo chciałaby opowiedzieć o swojej przygodzie z Kącikiem.

Jest się czym chwalić – mówi. – Mamy już synka, niedawno na świat przyszła córeczka. Dużo się u nas dzieje. Jesteśmy pochłonięci opieką nad nowo­rodkiem i pracą w gospodarstwie, więc trudno nam znaleźć wolną chwilę na spotkanie. Ale obiecujemy, że jak tylko ogarniemy domowe sprawy, odezwiemy się do redakcji. Może zainspirujemy samotnych czytelników do poszukiwań partnera poprzez Kącik? Jesteśmy najlepszym dowodem na to, że warto – mówią Magda i Sebastian.


Na prośbę Czytelników imiona zostały zmienione.

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 40/2022 na str. 42. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 08:23